Styl życia

Słynni Polacy na muzealnych zdjęciach

Są znani wśród Brytyjczyków i zajmują wysokie stanowiska, czas pokazać ich światu. Galeria zdjęć londyńczyków polskiego pochodzenia zawisła w głównej sali Museum of London. Wystawę poświęconą Polakom i ich osiągnięciom przygotował Instytut Kultury Polskiej – na początek powstało trzydzieści portretów i multimedialne wywiady.

Słynni Polacy na muzealnych zdjęciach

Alternatywa dla szarości >>

Polski Festiwal Kultury >>

Miejsce, które przyciąga Polaków

„Proszę mi uwierzyć, ale w latach 90. gorzej odbierano naszą obecność w Londynie niż Czechów czy Węgrów. To nie przypadek, lecz ciężka praca wszystkich ludzi, że dziś Londyn należy do nas”. Rozmowa z Rolandem Chojnackim, dyrektorem Instytutu Kultury Polskiej w Londynie.

Z tego co wiemy, nie wszystkie zdjęcia znalazły się na wystawie…
– Zdjęć faktycznie było więcej, ale byliśmy ograniczeni miejscem. Musieliśmy dokonać więc selekcji, co zawsze jest trudne. Nie powiem, dlaczego konkretne osoby trafiły na wystawę, a inne nie – za to przyznam, że odebraliśmy dużo telefonów od osób, które pytały, dlaczego zupełnie nie zostały uwzględnione w tym wydarzeniu. To jest dowód na to, że pomysł wystawy był dobry.

Zdjęcia bohaterów ukazują wszystkie trzy pokolenia emigracji. Czy nasza obecność w tym mieście to już historia?
– Zawsze tłumaczę moim angielskim znajomym, że Londyn jest specyficznym miejscem, które od ponad 70 lat przyciąga Polaków. Tych fal emigracyjnych było wiele – najpierw ucieczka przed wojną, potem przed komunizmem czy nawet przed napaściami antysemickimi. Ale 2004 rok był przełomowy – od tamtej pory nikt nie wie, ilu nas jest
w Londynie. Szacujemy, że mieszka nas tu lub pomieszkuje nawet pół miliona.

Jest nas wielu, ale prawdziwe kariery zrobili tak naprawdę nieliczni…
– W powszechnej opinii dominuje obraz emigracji zarobkowej. Oczywiście sytuacja ekonomiczna dla wielu była decydująca, ale nie jedyna. Jestem dumny z tego, że mamy świetnych budowlańców i hydraulików, ale wystawę stworzyliśmy po to, aby pokazać Anglikom i Polakom tutaj mieszkającym, że pierwsze i drugie pokolenie londyńczyków polskiego pochodzenia to również ludzie kultury w najszerszym sensie tego słowa.

Rozumiem, że stara emigracja przygotowała dla nas solidne fundamenty?
– Naturalnym losem wszystkich emigracji jest fakt, że pierwsze pokolenie pracuje na wizerunek i jakość życia tego drugiego. Dobrze, że w XXI wieku czas trochę przyspieszył i zmieniać swoje życie można bardzo szybko. Kiedyś wyjazd za granicę był decyzją na całe życie. Dziś znam ludzi, którzy mieszkają w Polsce, a w Londynie jedynie pracują. Cieszę się, że jest tutaj mnóstwo Polaków młodego pokolenia.

Nie są oni gorsi od tych z poprzednich pokoleń emigracji?
– Absolutnie nie. Mało tego, dostajemy raporty na temat liczby studentów na tutejszych uczelniach. Jest ich mnóstwo. Pamiętam, gdy sam przyjechałem do Londynu w latach 90. Na swojej uczelni nie spotkałem wtedy ani jednego rodaka. Proszę mi uwierzyć, ale w tamtych czasach gorzej odbierano naszą obecność niż Czechów czy Węgrów. To nie przypadek, lecz ciężka praca wszystkich ludzi, że dziś Londyn należy do Polaków. Proszę zauważyć, że w jednym czasie aż w trzech najważniejszych galeriach mamy wystawy polskich artystów.

Być może warto w następnej edycji wystawy sięgnąć właśnie do młodego pokolenia emigrantów i pokazać tych, którzy przyjechali na Wyspy po 2004 roku?
– Pomysł jest doskonały, lecz wolałbym poczekać z nim jeszcze rok lub półtora. Chodzi o to, aby ci, którzy przyjechali stosunkowo niedawno, mieli okazję się wykazać.

Rozmawiał: Tomasz Ziemba

 

Nigdy nie wolno się poddawać

„Jeśli człowiek naprawdę w coś wierzy i postawi przed sobą jakiś cel, to go osiągnie”. Rozmowa z Roksaną Ciurysek, szefową Polish City Club, jedną z bohaterek wystawy „London Creatives Polish Roots”.

Czy zostanie jednym z bohaterów wystawy było dla ciebie „kropką nad i” w karierze, jaką zrobiłaś na Wyspach?
– Na pewno bycie w tak znakomitym gronie jest dla mnie nobilitacją i czuję się zaszczycona. Rozmawiając tutaj z pozostałymi bohaterami tej wystawy doceniam fakt, że zauważono osoby, które są na Wyspach krócej niż kilkadziesiąt lat. Sprawiło mi to ogromną satysfakcję.

Obok pracy w świecie finansów pasjonujesz się fotografią. Jak się czułaś stając tym razem po drugiej stronie obiektywu, jako osoba fotografowana?
– Chyba jednak wolę stać za aparatem i mieć nad nim pełną kontrolę. Przyznam szczerze,
że sesji fotograficznej do wystawy specjalnie nie pamiętam.
Na pewno nie była długa, fotograf Grzegorz działał szybko, więc nie czułam, by ciągnęła się godzinami. Poszło mu nieźle.

Oprócz zdjęć nagrano z tobą przed kamerami wywiad, który można obejrzeć na multimedialnym ekranie. Widziałaś efekt ostateczny, po montażu?
– Obejrzałam go, ale nie słuchałam (śmiech). Operator Bartek jest dobry w swoim fachu, praca z nim to sama przyjemność. Wróżę mu świetną przyszłość
w reżyserii filmowej.

Zdajesz sobie sprawę, że dla tysięcy młodych Polaków stałaś się symbolem osoby, która tak wiele osiągnęła w życiu zawodowym? Po przyjeździe 12 lat temu zaczynałaś niemal od zera…
– Jeśli ktoś uważa, że jestem dla niego inspiracją, to dla mnie wspaniałe wyróżnienie. Myślę, że takich osób jak jest tutaj więcej. Również zaczynały od zera i dziś możemy być z nich dumni.

Daj więc jedną, najważniejszą radę tym, którzy chcieliby pójść w twoje ślady…
– Nigdy nie wolno się poddawać. Jeśli człowiek naprawdę w coś wierzy i postawi przed sobą jakiś cel, to go z pewnością osiągnie. Po drodze mogą wystąpić niepowodzenia i jest to normalne, trzeba to przetrzymać. Warto też sięgać po rady osób, do których się aspiruje. Naprawdę wszystko jest możliwe.

Co więc było tym elementem, w który najbardziej wierzyłaś i pomógł ci w karierze?
– Przyjeżdżając tutaj wierzyłam, że się rozwinę i w pewnym momencie wrócę do Polski, by dzielić się doświadczeniami, które
tu zdobyłam. Były też po drodze inne, mniejsze cele. To wszystko jest jak ciągła podróż – człowiek nigdy nie czuje się tak, jakby już wszystko w życiu osiągnął.

Mówisz o powrocie do Polski – ciągle wierzysz, że tam wrócisz?
– Wierzę. Może powrót z mężem Kanadyjczykiem nie będzie łatwy, ale wyobrażam sobie życie pomiędzy Polską, Londynem,
a może nawet i Kanadą.

Zastanawiam się, co będziesz robiła w kraju, gdy pewnego dnia zostawisz Londyn i świat wielkich finansów?
– W Polsce spędziłam dużo czasu z moimi rodzicami, pojechałam tam razem z synkiem nad jezioro. Myślę, że znalazłabym do zrobienia tysiące rzeczy. Kariera jest ważna, ale dziś dojrzałam do decyzji, by pracować jako osoba niezależna.

Rozmawiał: Tomasz Ziemba

Fot. Tomasz Ziemba

Alternatywa dla szarości >>

Polski Festiwal Kultury >>

author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa ob�ława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj