Styl życia

Słoń wałbrzyski (cz. 69)

Toby postraszył białasa. Wypadek na konarze. Gdzie jesteś teraz moja skarpeto? Zaproszenie od Sabriny. Zdradzanie post mortem.

Nagłe znikniecie Toby’ego i Pakistanek (cz. 68) >>

Zauważyłem, że wątek jamajsko-pakistański zaczyna niebezpiecznie pęcznieć i może przybrać rozmiary onegdajszego wątku rumuńskiego. I pewnie nic bym już nie napisał o Tobym i jego przyjaciółkach, gdyby nie słoń.

Podczas spaceru zahaczyłem o opisywany wcześniej zdziczały ogród, nowe miejsce spotkań Toby’ego i Pakistanek, które podjęły próbę emancypacji. Nie przelękli się policji ani właściciela ogrodu – znów tam byli.

– Postraszyłem trochę białasa i dał nam spokój – wyjaśnił Toby.

Porozmawialiśmy sobie o niczym i postanowiłem kontynuować spacer. Wówczas podeszła do mnie jedna z Pakistanek i wręczyła mi małego słonika, mówiąc, że to pamiątka rodzinna. Daje mi go w dowód sympatii i życzy, żeby przynosił mi szczęście, tak jak jej. Próbowałem odmówić tłumacząc, że szczęście jest bardziej potrzebne jej, ale uparła się, więc małego, plastikowego słonika włożyłem do kieszeni i pożegnałem się z bywalcami ogrodu.
Niestety, słoń szczęścia mi nie przyniósł, bo najpierw o mało co się nie zabiłem, następnie zgubiłem 10 funtów, nieco później klucze i wreszcie uciekł mi pociąg, a następny przyjechał z 40-minutowym opóźnieniem.

Konar

Do wypadku, w którym omal nie postradałem życia doszło na ulicy, przy której mieszkam. Szedłem sobie na zakupy do pobliskiego super marketu, myślałem o czymś intensywnie i zapomniałem o tym, że od wielu miesięcy leży na chodniku konar będący ongiś częścią pobliskiego żywopłotu. Miałem go zamiar kiedyś podnieść, ale zaniechałem tego pomysłu, ponieważ ciekaw byłem jak długo jeszcze ten konar poleży. Brytyjczycy nigdy nie podnoszą nic z chodnika czy ulicy, chyba że jest to portfel, zwitek banknotów lub pierścionek z brylantem. Pewna znajoma Angielka tłumaczyła mi, że dzięki zaśmiecaniu chodników śmieciarze mają co robić, a poza tym ludzie płacą podatki po to, żeby m.in. było czysto. Jak jest, każdy widzi.

Potknąłem się o konar i niechybnie uderzyłbym głową w trotuar, gdyby nie trzech skośnookich młodzieńców nadchodzących z przeciwka – złapali mnie w ostatniej chwili ratując mi życie. Konar oczywiście pozostał na swoim miejscu. Przypomniała mi się wtedy historia jednej skarpety, nawiasem mówiąc mojej.

Skarpeta story

W zeszłym roku, pod koniec lata, ze sznura w ogródku spadła skarpeta i wylądowała na betonowym podwórku. Sądząc z jej wyglądu, musiał przejść się po niej całkiem niezły tabun miejscowej ludności, była zdeptana i zabłocona. Ze zrozumiałych powodów nie podniosłem jej, bo była już bezużyteczna. Długo leżała w tym samym miejscu, a ludzie, do których należy sprzątanie, skrzętnie ją omijali. Po dwóch tygodniach moja skarpeta, na skutek działania czynników atmosferycznych, zesztywniała i stała się podobna do ryby znanej jako płaszczka. Wiatr i słońce wysuszyło ją do tego stopnia, że zaczęła fruwać i przypominała już nie płaczczkę, lecz inne sympatyczne stworzenie -diabła tasmańskiego. Moją skarpetę widywałem ciągle w innych miejscach, ale muszę przyznać, że w swojej podróży konsekwentnie zmierzała na południe. Pewnego dnia opuściła Acton udając się zapewne na sąsiedni Chiswick, na którym bywam rzadko. O tego czasu minęło kilka miesięcy. Ciekaw jestem jakie są dalsze losy mojej skarpety? Może dryfuje gdzieś po Morzu Północnym, a może wylądowała na pokładzie jakiegoś statku czy promu, a może w jakimś kolejnym wcieleniu zmierza do Polski, poznać kraj swojego byłego właściciela i zawrzeć znajomość z polskimi skarpetami?

Jak zostałem odkrywcą

A słoń? No właśnie. Miałem go wyrzucić po tych nieszczęściach, ale na spodniej części podstawki odkryłem jakąś nalepkę. Odczytałem z niej jedynie słowo „Wałbrzych”, do odszyfrowania reszty była potrzebna lupa albo okulary. Jedno i drugie miałem w domu. „Słonik – amulet” – taki napis widniał u góry metki. Niżej: PPHU Stomm… (dalej zamazane), ul. Mickiewi… (zamazane), Wałbrzych.

Ciekaw jestem, czy wałbrzyszanie wiedzą o tym, że w dalekim Pakistanie istnieje miasto o takiej samej nazwie, w którym nasz wieszcz ma też swoją ulicę. A słonia wykąpałem i włożyłem do doniczki z bluszczem. Widzę, że zadowolony, więc może zacznie przynosić mi szczęście. Prawdę mówiąc, to miłe uczucie być odkrywcą – dotychczas znane były tylko dwa gatunki słoni: afrykański i indyjskie, a odkryłem trzeci gatunek: słonia wałbrzyskiego.

Sabrina – dobre dziecko

Zadzwoniła Sabrina, wreszcie znalazła swoje zdjęcie w gazecie. To znaczy nie ona, lecz koleżanka, której ojciec prowadzi sklep, a w tym sklepie był „Polish Express” z jej zdjęciem. Sabrina zaprosiła mnie do siebie do domu, żebym poznał jej ojca i siostrę (nie wiem dlaczego nie wspomniała nic o matce). Zrobiłem się na bóstwo i wsiadłem do 207, by udać się na Hayes, czyli tam, gdzie ona mieszka. Odwidziało mi się jednak i wysiadłem na Ealing. Bo niby w jakim charakterze miałbym tam jechać? Jako kolega, chłopak czy adoptowany dziadek? Poza tym obserwuję u siebie ostatnio obniżony poziom entuzjazmu i zgorzknienie. Mam nadzieję jednak, że nie przerodzi się to w stetryczałość. Schyłek zimy to dla mnie czas, kiedy z entuzjazmem jest u mnie nie najlepiej. Muszę naprawdę sięgać do najgłębszych rezerw, żeby nie popaść w jakieś stany skrajnie depresyjne. Ale wiosna chyba już blisko, bo moje kwiatuszki wypuszczają nowe pędy, ogrody, które widzę z okna, zazieleniły się i słońce coraz częściej wygląda zza chmur. Tak więc jeśli Sabrina zadzwoni za tydzień, to pewnie tym razem się do niej wybiorę, nawet jeśli nadal nie będę wiedział po co.

Zadzwoniła jeszcze tego samego dnia. Skłamałem, że chyba złamałem nogę. Zaniepokoiła się i zapytała czy może przyjechać i pomóc mi w czymś. „Dobre dziecko” – pomyślałem sobie i natychmiast pożałowałem tego kłamstwa i szybko je odkręciłem podając prawdziwe przyczyny.
– Bo siedzisz sam. Gdybyś przyjechał do nas, byłoby ci weselej. Możemy do ciebie przyjechać, ale bez ojca, bo on nie ma zbyt wiele czasu.
– Możemy?
– Przyjechałabym z siostrą.
Prawdę mówiąc nie miałem nastroju i wolałem sobie posiedzieć sam. To chyba prawda, że samotniczy tryb życia czyni człowieka aspołecznym i część sfery duchowej co prawda intensywnie się rozwija i pogłębia, ale druga część dziczeje, jak – nie przymierzając – ogród, w którym rządzi Toby i jego pakistańskie dziewczyny.

Zdrada po śmierci

Kiedy tak myślałem o Sabrinie, przypomniał mi się, trochę bez związku z całą sprawą, mój starszy kolega, który ożenił się z dziewczyną młodszą od siebie o 30 lat. Szczerze mu odradzałem, ale mnie nie słuchał. Twierdził, że takie wygodnickie typy jak ja nie powinny nic nikomu radzić. Spotkałem go po latach. Facet wyłysiał, a to co mu nie wypadło – posiwiało. W ciągu tych pięciu lat postarzał się bardziej niż powinien. Odniosłem również wrażenie, że i pod beretem też ma nie wszystko w porządku. Powiedział mi, że boi się, że żona będzie go zdradzać po śmierci.

– Ale po swojej śmierci, czy po twojej – zapytałem, bo nie sprecyzował.
– Po mojej.
– Wtedy to nie będzie zdrada, bo jako wdowa będzie osobą wolną, a ty jako sztywna osoba, spoczywająca dwa metry pod ziemią, nie będziesz miał do niej żadnych praw.
– Dlaczego, przecież nadal będzie moją żoną?
– Nawet jeśli według ciebie będzie cię zdradzać, to i tak się o tym nigdy nie dowiesz.

Wojtek wyraźnie się zmartwił, a mnie zrobiło się weselej, bo przynajmniej nie mam takich problemów.

Cdn.

Janusz Młynarski

Nagłe znikniecie Toby’ego i Pakistanek (cz. 68) >>

author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodySamochodowy armagedon – miliony ludzi ruszą w trasęSamochodowy armagedon – miliony ludzi ruszą w trasę
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj