Styl życia

Sabrina zadzwoni jeszcze (cz. 66)

Koncert w Sali im. Omara. Angielka z podwójną świnką. Tylko się nie rozbieraj. Byłem górnikiem i nic o tym nie wiem. Viorica wspomina. Kiedy Omar robi się zielony jak kiwi?

Sabrina zadzwoni jeszcze (cz. 66)

Jak załatwić UK (cz. 65) >>

Zadzwoniła do mnie Sabrina z pytaniem, gdzie jest jej zdjęcie – przejrzała wszystkie gazety, które w tytule miały „express” i nic nie znalazła.
– A polskie też przeglądałaś?
– Nie, bo akurat tam polskich nie było.
Mądre dziewcze – pomyślałem i podpowiedziałem:
– To może jednak spróbuj w polskich.
– Mówiłam ci, że polskich gazet w tym sklepie nie ma.
– Obawiam się, że dalsze szukanie w angielskich gazetach nie da rezultatu. Musisz znaleźć polski sklep i tam powinno być to czego szukasz.
– Aha. Dobrze. Zadzwonię jeszcze.

Na tym rozmowa się skończyła.

Jestem przekonany, że niebawem otrzymam kolejny telefon z pretensjami, że zdjęcia nie ma, bo – być może – Sabrina będzie go szukać wyłącznie na pierwszej stronie i wówczas rzeczywiście może nie znaleźć.

Koncert i 12 Pakistańczyków

Znowu okazja i znów za grosze – kupiłem kolejny keyboard, też Yamaha, ale nowszej generacji niż ta, która wygięła mi się stojąc za blisko grzejnika. Kuzyn Omara, ten kilkorga imion i nazwisk, bardzo się ucieszył i zaproponował mi koncert w swoim pokoju. Dla Omara i jego kuzynów. Po północy, kiedy skończą pracę. Myślałem, że żartuje, ale kwadrans po godzinie duchów ktoś zapukał do moich drzwi. Kiedy je otworzyłem, nie miałem wątpliwości, że jednak nie żartował. Wziąłem więc instrument i zszedłem piętro niżej. A tam w rozległym pokoju Omara istna sala koncertowa – krzesła poustawiane w rzędach, a na nich siedzą jego krewniacy w liczbie 12. Zanim zacząłem grać, podszedł do mnie ten kuzyn, nazwijmy go Ahmed (i niech już tak zostanie) i powiedział, że jest im wszystkim bardzo przykro, iż talibowie zabili polskiego inżyniera, że oni są przeciwni ekstremistom islamskim, choć są muzułmanami. Tam gdzie mieszkają, ludzie są pokojowo nastawieni do innych.

– A bandyci są wszędzie, ale przykro nam, że to się stało w naszym kraju.

Ładny gest z ich strony. Siłą rzeczy repertuar, z którym zamierzałem wystąpić, musiał być utrzymany w tonacji minorowej. Zagrałem kilka fug Bacha, które w miarę dobrze pamiętam, dwie, trzy smutne bossa novy Jobima i jakieś wariacje na tematy góralskie, które im się najbardziej spodobały. Na „sali” panowała absolutna cisza, a słuchacze, których obserwowałem spod oka, zachowywali się jak w filharmonii na koncercie Rubinsteina. Dodam jeszcze, że niektórzy z nich przyodziali się w odświętne stroje, które noszą tam, w Pakistanie. Po „koncercie” Omar powiedział, że jak się zrobi cieplej, to pojedziemy pod Londyn, do jakiegoś jego bogatego krewnego i tam w dużym ogrodzie dam prawdziwy koncert dla znacznie większego audytorium. Widząc moje wahanie, dodał: – Oczywiście nie za darmo.

Wywrotowcy won!

Mój występ trwał nieco ponad godzinę. Byłem już bardzo śpiący i chciałem wrócić do siebie, ale Ahmed mnie zatrzymał i poczęstował jakąś dziwną herbatą, po której nabrałem wigoru i umysł mi się rozjaśnił do tego stopnia, że siedziałem z nimi do szóstej rano, rzadko dając im dojść do słowa. Głównym tematem naszych rozmów, jak nietrudno się domyślić, było zabójstwo Polaka i terroryści islamscy. Omar przyznał, że denerwują go ci współwyznawcy, którzy przyjeżdżają tutaj na Wyspy i prowadzą działalność wywrotową, korzystając przy tym bez skrupułów z różnych zasiłków.

– Też mi się wiele rzeczy tu nie podoba i nieraz narzekam, ale to państwo daje mi zarobić, odłożyć, wysłać rodzinie. I choć widzę tu postępującą degenerację, coraz więcej pijaków, narkomanów i rozwiązłości, to nie wtrącam się, bo to nie mój kraj – mówił Omar.

Dama z dwiema świnkami

Przez chwilę poczułem się trochę zdegenerowany, bo nie kupuję alkoholu po to, by wylać go do zlewu. Nie jestem też fanatycznym wrogiem rozwiązłości, ale to co widuję w pubach i na ulicach w weekendowe noce, dość często budzi u mnie niesmak, szczególnie pijane Angielki i to jeszcze te nie najładniejsze. A propos takich Angielek. Podczas szukania znajomych rozsianych po całej Wyspie natknąłem się na jakąś damę z Leicester występującą pod nieco przydługim nickiem „Honeylovingcock”. Odpisałem jej i przeszedłem na wizję. Twarz owej damy z trudem mieściła się w monitorze. W pierwszej chwili sądziłem, że ma obustronną świnkę połączoną z chorobą Basedowa. Już miałem powiedzieć, że bardzo jej współczuję, bo jeszcze z dzieciństwa pamiętam, jak dotkliwa jest pierwsza z wymienionych przeze mnie przypadłości, kiedy „Honey” zaproponowała, że się rozbierze. Odpowiedziałem, że jeśli musi, to nie ma sprawy, że się odwrócę albo wyłączę kamerę. Ona mi na to, że nie chce, żebym się odwracał. No cóż, czym prędzej się wyłączyłem. Mogła mieć przerzuty świnki na resztę ciała.

Cudzoziemki na „Polakach”

To jeszcze nie koniec. Zajrzałem do swojej poczty w portalu „Polacy.co.uk”, a tam kilka wiadomości. Pierwsza od jakiejś osoby o imieniu Wiara.
„Witaj, nazywam się Wiara Amah, widziałem dzisiaj na swój profil w (www.Polacy.co.uk) znaleźć można i warto być moimi, tak długo jak miłość dotyczy pieszczot i teasing wszystkie noc, Jeśli jesteś zainteresowany wiedząc więcej o dla mnie i wysłać kilka zdjęć z kopalni skontaktuj się ze mną w ten sposób”. I tu podaje swój adres mailowy. Wiara ma 23 lata, przynajmniej tak twierdzi. Nie mam nic przeciwko 23-letnim kobietom, szczególnie tym, które napomykają coś o pieszczotach, ale prawdę mówiąc nie to mnie zaintrygowało, lecz owe „zdjęcia z kopalni”. Życiorys mam dość bogaty i faktem jest, że obfitował w liczne przerwy, ale nijak nie mogłem sobie przypomnieć pracy w kopalni, nawet odkrywkowej. Byłem co prawda w Wieliczce czy Tarnowskich Górach, ale jako młodociany turysta, w czasach kiedy Wiary nie było jeszcze na świecie. O jaką kopalnię – u licha – tu chodzi? No nic, napiszę do niej i zobaczymy co mi odpowie. W każdym razie nigdy nie piłem tak długo, żebym nie pamiętał, że byłem górnikiem.

Viorica tęskni

Następny mail. Ale niespodzianka! Viorica. Jest w Rumunii już drugi miesiąc i bardzo za mną tęskni – tak przynajmniej napisała. Przeleciałem szybko treść listu szukając podświadomie czegoś o kopalni. Może ona też coś wie, ale nic nie znalazłem. Viorica chce przyjechać, jak zrobi się cieplej, ale w Anglii cieplej może się zrobić na przykład w listopadzie czy grudniu. Nie obyło się bez jednostronnych wspomnień (ona wspominała). Jeszcze nie odpisałem. W sumie nie miałbym nic przeciw jakimś krótkim spotkaniom.
He, he, mogę sobie wyobrazić jak zachowałby się Omar, gdyby zobaczył Vioricę. Po tym, jak Viorel uciekł pewnej nocy nie płacąc zaległego czynszu, Omar jak słyszy „Romania” robi się zielony jak miąższ kiwi. Ponieważ kiedyś obiecałem zdjęcia nawiedzających mnie Rumunek, słowa dotrzymam dzisiaj. Ciekaw jestem, czy Viorica i Lucina wiedzą, że Viorel nawiał. Lucina zresztą ma powód, żeby zajrzeć do „naszego angielskiego domu” – Viorel zostawił wszystkie jej ciuchy, które nie zmieściły się w bagażu, kiedy wyjeżdżała. Z polecenia Omara wszystko trafiło na śmietnik. Ona o tym nie wie i jak przyjedzie, to pewnie się upomni.
Cdn.

Janusz Młynarski

Jak załatwić UK (cz. 65) >>

author-avatar

Przeczytaj również

Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dziecko
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj