Praca i finanse
Rząd chce zlikwidować 90 000 miejsc pracy w służbie cywilnej! To dobry sposób na ograniczenie wydatków publicznych?
Fot. Getty
Z nieoficjalnych informacji wynika, że rząd Borisa Johnsona przymierza się do redukcji pracowników służby cywilnej aż o jedną piątą. Premier ma ponoć uważać, że każdy funt zaoszczędzony na wydatkach rządowych może zostać lepiej wykorzystany gdzieś indziej.
Boris Johnson nakazał ponoć ministrom swojego rządu przywrócenie liczby urzędników służby cywilnej do poziomu z 2016 r. W ostatnich latach liczba pracowników w administracji państwowej wzrosła o blisko 25 proc., do 475 000 pełnych etatów i teraz rząd chce ją drastycznie zredukować. Mówi się o likwidacji nawet 90 000 miejsc pracy, czyli około jednej piątej etatów. Jacob Rees-Mogg, minister ds. efektywności rządu zaznaczył niedawno, że co roku ze służby cywilnej odpływa ok. 38 000 osób i że oszczędności można by poczynić poprzez zamrożenie rekrutacji na urzędnicze stanowiska. Rees-Mogg broni planów rządu w zakresie uszczuplenia administracji państwowej, mówiąc, że nie jest to „powrót do oszczędności”, ale próba zwiększenia efektywności urzędników. Minister zwraca uwagę na fakt, że zadania w administracji państwowej są wielokrotnie duplikowane i że sporo stanowisk można by połączyć, tnąc koszty i jednocześnie zwiększając wydajność.
Związki zawodowe nie chcą słyszeć o redukcji etatów w służbie cywilnej
Zapowiedź redukcji etatów w służbie cywilnej spotkała się, czego należało się spodziewać, ze zdecydowanym sprzeciwem związków zawodowych. Dave Penman, sekretarz generalny związku FDA zaznaczył na łamach BBC Radio 4 Today, że plany rządu są „nierealistyczne”. – To właśnie robią urzędnicy państwowi. Częścią ich pracy jest myślenie o tym, jak zrobić rzeczy bardziej efektywnie, dlatego też zobowiązali się do 5-proc. cięć w swoich budżetach w ramach przeglądu wydatków. Tego rodzaju ciągła dbałość o wydajność jest tym, co robi cały czas służba cywilna. Ale jeśli ktoś ma zamiar po prostu wziąć konkretną liczbę z powietrza i powiedzieć, że jest to teraz 90 000, ponieważ właśnie w tym momencie liczba ta nam się podoba, to nie jest to poważny sposób patrzenia na to, co rząd chce zrobić i jak może to zapewnić w najbardziej efektywny sposób.