Kryzys w UK
Prezesi firm wodociągowo-kanalizacyjnych w UK nie powinni w tym roku otrzymać wielomilionowych premii. Dlaczego?
Fot. Getty
Szefowie firm wodociągowo-kanalizacyjnych w Wielkiej Brytanii nie powinni w tym roku otrzymać wielomilionowych premii. Eksperci argumentują, że mają oni wiele do zrobienia, w tym powinni ograniczyć wycieki i budować zbiorniki gromadzące wodę.
Politycy i działacze na rzecz ochrony środowiska wzywają do nieprzyznawania prezesom firm wodociągowo-kanalizacyjnych w UK żadnych premii. Dlaczego? Dlatego, że w kraju ogarniętym suszą mają oni jeszcze bardzo dużo do zrobienia w kwestii ochrony zasobów wodnych. Skoro w kolejnych regionach Anglii i Walii zakazuje się mieszkańcom używania wody do celów innych niż konsumpcja i utrzymanie higieny (m.in. do podlewania ogrodów, mycia samochodów i napełniania wodą przydomowych basenów) i skoro za nieuzasadnione użycie węży ogrodowych grozi już w wielu miejscach grzywna w wysokości nawet £1000, to i prezesi spółek wodnych powinni ostro wziąć się do roboty. W końcu w całym kraju woda wycieka z nieszczelnych rur, a dodatkowo spółki powinny inwestować w budowę specjalnych zbiorników gromadzących wodę.
Jak wskazują aktywiści, szefowie angielskich firm wodociągowych otrzymali w ciągu ostatnich pięciu lat £58 mln w postaci wynagrodzeń i świadczeń. Od czasu prywatyzacji spółek, akcjonariuszom wypłacono dywidendy w wysokości £72 mld. Od tego czasu ceny za wodę wzrosły też o 40 proc.
Zastrzeżenia do spółek wodociągowo-kanalizacyjnych są poważne
Aktywiści twierdzą, że zyski spółek wodociągowo-kanalizacyjnych w UK są zdecydowanie źle dzielone. To de facto prywatne monopole, w których wypłaty dywidend dla akcjonariuszy, zawyżone pensje i premie dla prezesów są często finansowane przez zaciągnięte zobowiązania. Znacznie mniej przeznacza się natomiast na inwestycje, a to wyraźny znak, że rynek jest zepsuty.