Życie w UK

Prawo do kultury

Ściągasz z sieci film, a on znika z dysku komputera. Płyta DVD z filmem przywieziona z zagranicy nie uruchamia się w odtwarzaczu. Kto za tym stoi?

Prawo do kultury

Kilkadziesiąt lat temu, kiedy do odtwarzania muzyki używano gramofonów i płyt winylowych lub czytano drukowane tradycyjnie książki, powielanie treści objętych prawami autorskimi nie było łatwe. Dziś skopiowanie i udostępnienie dowolnego tekstu, grafiki czy dźwięku nie jest żadną trudnością.
W obronie praw autorskich twórców wystąpiły organizacje zrzeszające artystów, wydawców i producentów. Wspólnie z koncernami fonograficznymi walczą one z tzw. piractwem komputerowym.

Złodzieje muzyki

W 2001 roku zamknięto serwis Napster, w roku 2002 AudioGalaxy, a w roku 2006 sieć eDonkey. Organizacje typu RIAA forsują przyjazne DRM zapisy w prawodawstwie. Dotyczy to w głównej mierze Stanów Zjednoczonych, ale nie tylko. Projekt zmiany przepisów dotarł w 2006 roku do Polski poprzez dyrektywę Unii Europejskiej nakazującą uściślenie prawa w tym zakresie. Kampanie informacyjne, porównujące ściąganie z Internetu filmu do kradzieży radia samochodowego, wspierane są doniesieniami prasowymi o policyjnych akcjach przeciwko nielegalnemu oprogramowaniu, filmom i muzyce.
Akcje wyłapywania pojedynczych osób i doprowadzanie do ugód sądowych nie przynoszą organizacjom i koncernom fonograficznym dużych korzyści finansowych. Legislacja przepisów trwa długo i w każdym kraju przeciwko zmianom protestują grupy ludzi. Z kolei zamykanie sieci P2P jest niezwykle trudne ze względu na ich strukturę.

Wpadka Sony

System DRM działa prawidłowo, jeśli na przykład nie da się skopiować płyty z filmem nagranym w formacie DVD na analogową taśmę VHS, ponieważ zadziała wtedy mechanizm Macrovision, znajdujący się w większości amerykańskich odtwarzaczy. Najnowszy system z rodziny Windows – Vista, posiada wbudowane mechanizmy, które na bieżąco filtrują każdą odtwarzaną treść i jeśli ta nosi znamiona treści chronionej prawami autorskimi, system decyduje, czy udostępnić dane użytkownikowi. Dzięki wykorzystaniu DRM, producent może wymusić respektowanie zasad korzystania z treści lub nawet zablokować możliwość jej odtworzenia po jakimś czasie lub liczbie odtworzeń. Szczegółowe informacje techniczne dotyczące mechanizmu kodowania i dekodowania treści objętej DRM nie są naturalnie udostępniane użytkownikowi. System potrafi też zadziałać obusiecznie. Firma Sony BMG niedokładnie przygotowała i sprawdziła swoje zabezpieczenie płyt CD. Podczas próby odtworzenia muzyki na komputerze, bez wiedzy użytkownika instalowany był program. Pozwalał on potencjalnym włamywaczom na przejęcie kontroli nad maszyną. Na rynek trafiło 12 milionów takich płyt. Korporacja została oskarżona o narażenie klientów na straty przez władze wszystkich stanów USA oraz Kanadę. Sprawa zakończyła się ugodą w wysokości prawie 5 mln dol.
Wykorzystanie kryptografii do kontroli odtwarzania danych, chociaż potrafi działać na dużą skalę, nie jest skuteczne, ponieważ nie uderza w żaden sposób w proces wymiany danych w sieci. Utrudnia za to życie klientom, którzy ewentualną kopię chcieliby zrobić w ramach dozwolonego prawnie „własnego użytku”.

Kultura to dobro powszechne

Jako najważniejszy kontrargument dla pełnego zalegalizowania cyfrowych metod ograniczania treści podawane jest ograniczenie dostępu do kultury. Wskazuje się również na zawyżone ceny oryginalnych wydawnictw oraz na utratę kontroli nad kupionym oprogramowaniem lub sprzętem. Przeciwnicy DRM zwracają uwagę na obecne przepisy, które zezwalają na „użytek osobisty” oraz gwarantują ochronę konkurencji i konsumentów. W różnych krajach zapadają bezprecedensowe wyroki. W Norwegii uniewinnieniem zakończył się proces osiemnastolatka Jon’a Johansena, który mając 15 lat opracował DeCSS, narzędzie umożliwiające omijanie zabezpieczeń formatu DVD, by dało się obejrzeć film na innym niż Windows systemie operacyjnym. Johansenowi groziło do 2 lat więzienia.
Trzeci dzień września został ogłoszony „dniem przeciwko DRM”. Protesty organizowane są m.in. w Bostonie, Paryżu i Londynie.

Piraci z Sealandii

W Szwecji na początku 2004 roku powstała organizacja Partia Piratów, utrzymująca jeden z największych węzłów BitTorrent, popularnej sieci umożliwiającej ściąganie plików. Na początku 2007 roku organizacja zapowiedziała chęć kupienia za 100 mln dolarów Sealandii, morskiej platformy przeciwlotniczej położonej niedaleko wschodnich wybrzeży Wielkiej Brytanii. Gdyby udało się zebrać pieniądze na kupno „wyspy” i ogłosić na niej niepodległość, umieszczono by tam serwery, których nie obejmowałaby międzynarodowa jurysdykcja. Ostatecznie, z powodu niejasnej sytuacji prawnej Sealandii, zrezygnowano z tego pomysłu.
Efektów walki o stosowanie systemów DRM trudno nie zauważyć w mediach. Zmiany prawne, procesy sądowe, nakładanie ograniczeń na nośniki i odtwarzacze wywołują coraz więcej oburzenia oraz pokazują swoją bezsilność w zderzeniu z postępem technologii. Rozwiązaniem satysfakcjonującym prawdopodobnie wszystkich zainteresowanych mogłoby być odprowadzenie części opłat za dostęp do Internetu prosto do wydawców i artystów. Jednak taki pomysł nie pojawił się jeszcze w oficjalnych komunikatach gigantów.

Błażej Zimnak
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj