Styl życia

Pozostaje tylko zagłosować

W ten czwartek, 1 maja, Polacy, tak samo jak pozostali londyńczycy, pójdą do urn by zdecydować o tym, kto będzie rządził ich miastem przez kolejne cztery lata.

 W ostatnich miesiącach informowaliśmy Was Drodzy Czytelnicy o wszystkim, co o wyborach wiedzieć powinniście: jak się zarejestrować do głosowania, jakie przywileje nam to daje, jak będą wyglądały karty do głosowania, na kogo jeszcze poza burmistrzem Londynu będziemy głosować (członków London Assembly), kto ubiega się o stanowisko burmistrza i co nam obiecuje.

Siłą rzeczy najwięcej pisaliśmy o trójce głównych kandydatów: relacjonowaliśmy spotkanie konserwatysty Borisa Johnsona z Polakami, które odbyło się w połowie marca w POSK-u, w tym numerze (str. 16) relacjonujemy spotkanie ubiegającego się o reelekcję z ramienia Partii Pracy Kena Livingstone’a z polską społecznością w Klubie Orła Białego na Balham, a z Brianem Paddickiem – przedstawicielem Partii Liberalnych Demokratów przeprowadziliśmy szczegółowy wywiad na początku kwietnia. Nie bez przyczyny zresztą wszyscy ci panowie zabiegali o polskie głosy, „popisywali się” wiedzą na temat problemów naszej społeczności i obiecywali poprawę naszych losów. Jeden z nich otrzymał nawet poparcie mieszkającego w Londynie byłego premiera RP Kazimierza Marcinkiewicza. Komentarz w tej sprawie, autorstwa Wiktora Moszczyńskiego, który jest działaczem polonijnym, drukujemy na stronie 19.

Teraz wszystko już w Waszych rękach. To Wy pójdziecie, lub nie, oddać Wasze głosy. Choć w Polsce, i wielu innych krajach, 1 maja to święto i dzień wolny od pracy. Nie w UK. Dlatego to od Was zależy, czy będzie się wam „chciało” pójść przed lub po pracy do lokalu wyborczego – będą czynne od 7 rano do 10 wieczorem – i swoim głosem zdecydować o dalszych losach tego miasta. Wyniki poznamy w piątkowy wieczór – 2 maja. Kto będzie naszym burmistrzem przez kolejne miesiące i lata? Livingstone po raz trzeci? Idący z nim w sondażach łeb w łeb Boris Johnson? Czy może Brian Paddick – pozostający w tyle pod względem liczby głosów pierwszego wyboru, ale wygrywający głosami drugiego wyboru?

No właśnie, nie zapomnijcie, że pierwszego maja odbywa się tak naprawdę pierwsza i druga tura wyborów „za jednym zamachem”. Na kartach do głosowania najpierw stawiamy krzyżyk przy nazwisku naszego kandydata, a następnie kolejny przy nazwisku tego, kogo poparlibyśmy, gdyby nasz kandydat nie wszedł do prowadzącej dwójki. Na kolejnych dwóch kartach do głosowania będziemy wybierać członków London Assembly – ciała, które nadzoruje działania i wydatki burmistrza. Dlaczego wybieramy ich na dwóch kartach? Na jednej znajdują się bowiem nazwiska osób z tak zwanej listy ogólnolondyńskiej, na drugiej nazwiska osób startujących z poszczególnych okręgów. Wiadomo jednak, że o naszym życiu więcej do powiedzenia ma burmistrz niż London Assembly.

Do tej pory nie zabieraliśmy stanowiska w kwestii na kogo głosować – skupiliśmy się na tym, by pokazać wartość samego głosowania. Teraz też nie zamierzamy Wam mówić, na kogo głosować, publikujemy natomiast przemyślenia naszego redaktora naczelnego, jak i dziennikarzy. Wybór należy do Was.

 

Magda Qandil

 

Daniel Tokarczyk

 

Stawiam na doświadczenie

Wielu z nas do końca nie wie, na kogo postawi krzyżyk, komu powierzy swój cenny głos. Na pewno w drodze do lokalu część z rodaków będzie decydować „na szybko”. Warto jednak poświęcić kilka chwil na chłodną kalkulację. Zastanówmy się, czy osoba, która obejmie stanowisko burmistrza jednej z największych światowych metropolii ma wystarczające doświadczenie. Wszak Londyn to miasto z wielkimi aspiracjami. Warto postawić na osobę sprawdzoną, która nie gra populistycznymi hasłami, za którą przemawiają czyny. Osobę z wizją, która ma doświadczenie w zarządzaniu tak wielkim i skomplikowanym organizmem, jak Londyn. Wiadomo, każdy z kandydatów obiecuje „miasto mlekiem i miodem płynące”, to przecież część ich kampanii. Przypomnijmy sobie jednak, który z kandydatów zrobił więcej dla miasta, mieszkańców i dla nas, Polaków.

 

Maciej Ligus

redaktor naczelny

 

Nic o nas bez nas

Proszę, aby poszli Państwo zagłosować. Warto wybrać tego jedynego spomiędzy kilku kandydatów. Być może Wasz wybór padnie na Kena w kolorze czerwonym, Briana – zwanego marihuanowym gliniarzem albo Borisa – przez niektórych postrzeganego jako błazna i showmana. Jeśli na sercu leży Wam środowisko naturalne, zagłosujecie na zieloną Sian. Wasz typ może jednak okazać się sprawą drugorzędną.
Ważniejsze będzie to, że wykorzystaliśmy szansę, którą dostaliśmy. Po raz pierwszy w historii Wielkiej Brytanii głos starej i nowej Polonii może okazać się tak znaczący. Ważne będzie to, że w dziesiątkach statystyk i słupków, które sporządzą brytyjscy analitycy, pojawią się tysiące głosów od osób, których krajem pochodzenia będzie Polska. Jeszcze ważniejsze, że przedstawiciele klasy rządzącej zdadzą sobie sprawę, że zaczął się czas, w którym powiedzenie nihil novi nisi commune consensu nabrało w końcu właściwego znaczenia.

 

Magda Qandil

 

Jak na imigrantów przystało

Mieszkamy w kraju, w którym debata publiczna skupia się dziś wokół kwestii imigracji. Dzień w dzień w brytyjskich mediach czytamy i słyszymy o problemach, które ten kraj przeżywa zwłaszcza z powodu jej ostatniej fali – tak zwanej poakcesyjnej. Jej zdecydowaną większość stanowią Polacy.
Zamiast się na to skarżyć, pogódźmy się z naszą nową rolą. Z tym, że sfrustrowani miejscowi to nas obwiniają za wszystkie spotykające ich nieszczęścia. I zachowujmy się, jak na prawdziwych imigrantów przystało.
Nie głosujmy na partie o tradycyjnie antyimigranckim, zachowawczym nastawieniu, czy na ich kandydatów na burmistrzów – nawet, jeśli obiecują nam oni góry złota i udają naszych przyjaciół. Zwłaszcza że nie brakuje kandydatów nam przychylnych. Doceniających fakt, że pracujemy na sukces tego kraju. Miejmy nadzieję, że także na swój.

 

Błażej Zimnak

 

Nie bądźmy egoistami

Nie ma złudzeń. Żaden z kandydatów nie obieca nam niczego szczególnego ani nie przejmie się losem Polaków bardziej niż innych mniejszości. Zarówno dla Livingstona, Johnsona, jak i dla Paddicka jesteśmy tylko (i aż) kolejną grupą, którą w swojej wizji Londynu muszą traktować podobnie, jak każdą inną. To zdecydowanie inne podejście niż prezentują politycy polscy. Przed wyborami w kraju każdy kandydat obiecuje różne rzeczy kolejnym grupom, a to podwyżki, a to polepszenie warunków życia. Łatwo ulec tym obietnicom, które w większości nie są zresztą realizowane po wyborach.
Jednak burmistrz Londynu musi myśleć o tym mieście, jak o złożonym organizmie, bez faworyzowania poszczególnych grup. Sami musimy podjąć decyzję, kto będzie dla nas lepszy. Nie tylko dla Polaków, ale dla wspólnego funkcjonowania wielu narodowości w wielokulturowym mieście.

 

Janusz Młynarski

 

Coś ważniejszego niż wybory

W Londynie jest nas podobno kilkaset tysięcy i – tu znów „podobno” – 85 tysięcy Polaków ma wziąć udział w wyborach burmistrza Londynu. Jeśli te dwa „podobno” da się zamienić na „na pewno”, a sądzę, że są to dane mocno zbliżone do prawdziwych, to naprawdę jest się z czego cieszyć. Sam udział w wyborach takiej liczby Polaków zamieszkałych w Londynie świadczy o czymś bardzo ważnym, daleko ważniejszym niż to, kto zostanie burmistrzem stolicy Albionu. Okazuje się bowiem, że wcale nie jest tak, iż Polacy zamykają się we własnych gettach, że tylko pracują i piją, że nie biorą udziału w życiu społecznym miasta, że nie chcą mieć wpływu na bieg wydarzeń. Jest dokładnie odwrotnie. A wszystko to z dwóch powodów: gremialne uczestnictwo w polskich wyborach wykazało, że coraz bliżej nam do społeczeństwa obywatelskiego i obecny masowy udział rodaków w wyborach mera Londynu tylko to potwierdza. Powód drugi to mozolna praca organizacji polonijnych, a w szczególności Wiktora Moszczyńskiego, który przewodniczy Zjednoczeniu Polskiemu, tu na Wyspach. Setki różnego rodzaju akcji, spotkań dodało nam odwagi, pomogło uzyskać świadomość, że jesteśmy tu kimś, że coś znaczymy, że należy się z nami liczyć, a ponieważ jest nas tu więcej niż kiedykolwiek w przeszłości, więc liczyć się z nami trzeba też bardziej niż kiedykolwiek.

 

 

author-avatar

Przeczytaj również

AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i same zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni Celsjusza
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj