Życie w UK

Powrót do Polski to „emocjonalny rollercoaster”. Polka wskazuje plusy i minusy wyprowadzki z Anglii

Fot. Getty

Powrót do Polski to „emocjonalny rollercoaster”. Polka wskazuje plusy i minusy wyprowadzki z Anglii

GettyImages 56846819

Czy powrót do Polski to dobra życiowa decyzja? Czy można cieszyć się z wyprowadzki z UK, a jednocześnie płakać opuszczając Wyspy? Jakie są plusy, a jakie minusy zakończenia emigracji? Oto poruszający wpis Polki.

Polka zdecydowała się na powrót do Polski wraz z całą rodziną (mąż i dwoje dzieci). Kobieta i jej partner spędzili w Wielkiej Brytanii aż 17 lat. Jakie plusy i jakie minusy wyprowadzki z UK wskazuje była emigrantka?

 

Swoje doświadczenia i przemyślenia dotyczące wyprowadzki z Anglii Polka opisała w poruszającym wpisie na Facebooku, na grupie „Wielkie i małe powroty z UK i innych zakątków do PL:)”. Autorka wpisu wyjaśnia, że o powrocie do Polski myślała właściwie od zawsze, jednak jej mąż przez dłuższy czas był zdania, że nad Wisłę przeprowadzą się dopiero na emeryturę.

W pewnym momencie w nastawieniu męża do przeprowadzki nastąpił jednak zwrot – gdy na powrót z UK do Polski zdecydowali się przyjaciele małżeństwa. Kobieta wspomina także, że w ciągu ostatnich kilku lat z Anglii do Polski przeniosło się już wielu jej znajomych. W końcu i ona z mężem zdecydowali się na ten krok.



Powrót do Polski to „emocjonalny rollercoaster”

Co ciekawe, kobieta relacjonuje, że nigdy nie podejrzewała, że będzie płakać, opuszczając Anglię, ale podczas przygotowań do przeprowadzki i samej przeprowadzki z zaskoczeniem odkryła, że cała sytuacja budzi w niej więcej sprzecznych emocji, niż mogłaby się spodziewać.

Poniżej zamieszczamy poruszający wpis Polki, w którym pisze ona o swoich doświadczeniach, oczekiwaniach oraz plusach i minusach powrotu z Wielkiej Brytanii do Polski po latach emigracji.

Kogo wczoraj Anglia żegnała w strugach deszczu? Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało ile ludzi będzie wracać w tym dniu co my.

 

Nasza historia jest długa bo i nasza przygoda z UK trwała prawie 17 lat, a była zaplanowana właściwie tylko na rok.

Przyjechaliśmy w tym samym tygodniu października 2004 roku z dwóch różnych końców Polski. Młodzi i chyba niezbyt zestresowani. Czekaliśmy na przygodę życia. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że wspólną.

Nasze drogi zeszły się 3 miesiące później.

18 miesięcy później ślub, dzieci i tak rok za rokiem historia pisała się sama. Ja zawsze tęskniłam, mąż zawsze mówił, że jak wrócimy do Polski to tylko na emeryturę. Jednak ja nie chciałam 'zostawiać' dzieci (i daj Boże też wnuków) jak kiedyś 'zostawiłam' rodziców i bliskich. I tak temat się wypalił.

Na tę grupę trafiłam ponad 4 lata temu, dokładnie w dniu, w którym wracali do Polski nasi bardzo dobrzy znajomi. Pamiętam ten wieczór, oczy pełne łez po pożegnaniu i milion postów o powrotach, które przeczytałam tutaj tamtej nocy. Byłam ogromnie zaskoczona, że tyle ludzi wraca bo temat wydawał mi się wtedy wręcz abstrakcyjny. Chociaż przyznam szczerze, że wtedy mój mąż po raz pierwszy wspomniał, że może też byśmy wrócili (i nie czekali do emerytury). Od tamtego dnia tylu znajomych wróciło.

Od wtedy właśnie każdą waszą ostatnią kawę 'przełykałam' z nutką zazdrości. Ale nadal nie było decyzji. Temat pozostawał luźny, po prostu nie było tego impulsu, że to już teraz najlepszy moment.

I tak życie napisało scenariusz, że tydzień temu spakowaliśmy nasz 17 letni dobytek (ile tego było) i w tej chwili mamy jeszcze 2 godziny do domu.

Za kilka dni będziemy obchodzić 15 tą rocznicę ślubu więc czujemy się jak byśmy wkraczali na nową drogę życia. Zwłaszcza, że wracamy w nowe miejsce.

Anglia była dla nas ogromnym i pięknym doświadczeniem, nie możemy powiedzieć inaczej. To dzięki temu co tam 'zdobyliśmy' dziś ten powrót jest łatwiejszy.

Przyjechaliśmy sami, osobno.. Wracamy razem z dwójką dzieci (8 i 13 lat) i psiakiem, który przez ostatni tydzień też nie potrafił sobie znaleźć miejsca.

Nadal nie wierzę, że to się dzieje i pewnie uwierzę za 3 tygodnie kiedy przyjdzie kolejny weekend, a my nie będziemy, jak to zwykle było, wracać z urlopu.

 

Emocje w zenicie. Mimo, że zawsze mówiłam, że nie zapłaczę wyjeżdżając kiedyś z Anglii to ostatni tydzień był prawdziwym emocjonalnym rollercosterem. Szczęście i niepewność, radość i smutek. Śmiech i łzy na przemian.

Wiecie czego mi nie będzie brakować? Tego pakowania się na urlop do Polski, stresu czy się ze wszystkim zmieścimy do auta (my z tych co przez 17 lat zawsze po dach zapakowani, nawet dziś).

Tego płaczu przy pożegnaniu gdy urlop się już kończył. Po ostatnim roku nie będzie nam też na pewno brakować tej niepewności czy nam się uda wyjechać, czy nie trzeba wrócić przed nowymi restrykcjami.

A uczucie kiedy wiesz, że do rodziców na obiadek możesz podjechać 'w kapciach' – bezcenne.

Że nie musisz się spieszyć nigdzie bo to nie urlop i można poczekać. W końcu zwiedzimy Polskę, bo na urlopie było zawsze żal 'tracić' dni. Zawsze taki 'rozplanowany' ten urlop był.

A tu nagle luz, blues.

Do Anglii jako miejsca niekoniecznie zatęsknimy, ale do ludzi, których tam zostawiliśmy tęsknimy już teraz.

Wierzę, że kto bardzo tęskni ten prędzej czy później wróci do Polski bo dom Twój tam gdzie serce Twoje.

Wiemy, że życie w Polsce ma inny wymiar, jesteśmy na to przygotowani. Ale wracamy do siebie i gdzie jak nie tu ma się nam udać?

Życzcie nam tylko życzliwych ludzi na naszej drodze bo to bardzo w życiu ważne kiedy ma się obok przyjaciół, którzy cieszą się kiedy Ci się wiedzie. A w dzisiejszych czasach o takich nie tylko 'fejsbukowych' znajomych to nie zawsze łatwo.

Ale jeśli dobrych ludzi los postawi na naszej drodze to szczęście sobie stworzymy sami.

 

Pozdrawiamy wszystkich, którzy wrócili i tych którzy się jeszcze wahają (my też całkiem niedawno byliśmy w tym miejscu).

Uwierzcie w marzenia i je spełniajcie.

Powodzenia

author-avatar

Jakub Mróz

Miłośnik nowych technologii, oldskulowych brytyjskich samochodów i sportów motorowych. Znawca historii brytyjskiej rodziny królewskiej i nowych trendów w męskiej modzie. Uwielbia podróżować, ale jego ukochane miejsce to Londyn. Pochodzi z Krakowa, w Wielkiej Brytanii mieszka od 2004 roku. Zna prawie każdy angielski idiom. Zawód wyuczony – inżynier elektryk, zawód – a jednocześnie największa pasja i zawód wykonywany – dziennikarz “Polish Express”. Do redaktora Jakuba wzdycha duża część żeńskiej niezamężnej części wydawnictwa Zetha Ltd. Niestety Jakub Mróz lubi swój kawalerski stan.

Przeczytaj również

Poradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj