Życie w UK

Pomagam ludziom znaleźć cel do dalszego rozwoju, ale sam cel nie wystarcza

Z Markiem Chmielarzem – piekarzem, life coachem, który udowadnia, że nasz sukces w życiu najbardziej zależy od nas samych rozmawia Ilona Korzeniowska. 

Pomagam ludziom znaleźć cel do dalszego rozwoju, ale sam cel nie wystarcza

Chleb

Marku, życie bardzo Cię doświadczyło, nic nie dostałeś „na tacy”, ale nie poddałeś się – wyjechałeś z Polski do Londynu. Co tutaj odkryłeś? 

Myślę, że przyjazd do Londynu otworzył mi oczy na świat, nigdy nie myślalem o wyjeździe za granicę. Jeszcze w 2004 roku jako młody mężczyzna posiadałem własne mieszkanie, samochód i żyło mi się całkiem dobrze, jednak przez parę nieprzemyślanych decyzji straciłem wszystko i z powodów finansowych zmuszony zostałem do wyjazdu za granicę.

W 2005 roku wyjechałem z Polski i przyjechałem do przyjaciela do Londynu. Był to moment kiedy wszyscy się ode mnie odwrócili z wyjątkiem najbliższych mi przyjaciół: Rafała i Ewy Muszyńskich.

Na początku było bardzo ciężko, szczególnie, że nie znałem kompletnie języka angielskiego. Swoją pierwszą pracę znalazłem po dwóch dniach, chodząc od piekarni do piekarni i czytając napisany po polsku angielski tekst, że szukam pracy.

Moja pierwsza praca to praca w tureckiej piekarni za 3 funty na godzinę, bez kontraktu, 60 godzin w tygodniu. Moja tygodniówka starczała na oysterkę, kartę do telefonu, na dzielenie pokoju z kimś innym i jedzenie z supermarketu.

Co odkryłem w UK? Myślę, że najważniejszą rzeczą jest to, że dzięki ciężkiej i uczciwej pracy można sporo osiągnąć. Tak naprawdę to nie trzeba mieć żadnych znajomości ani kontaktów, żeby zajść wysoko. Wszystko tu jest uzależnione od ciebie samego i od ciężkiej pracy. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek wyjadę z Polski, a jednak wyjazd z Polski okazał się najlepszą rzeczą, która mogła mi się przytrafić.

 

Twoją pasją i pierwszym zawodem, który pozwolił Ci się odbić się od dna było piekarstwo. Jak wyglądała Twoja droga od piekarza, wypiekającego chleb w polskiej piekarni do wirtuoza piekarnictwa, który pracuje w Katarze, szkoli innych piekarzy i otwiera z sukcesem restaurację wartą miliony?

Trafiłem do piekarni w wieku około 6 lat, całkowice przez przypadek. Mieszkaliśmy z rodzicami blisko piekarni, ale ja zawsze kręciłem się koło niej. Również w mojej rodzinie byli piekarze, którzy często zabierali mnie do piekarni dla frajdy. Ale tak naprawdę, to szkołę piekarniczą ropocząłem w 1993 roku, zdobywajac tytuł czeladnika w 1996, a mistrza w 1999.

Później pracowałem w kilku piekarniach zdobywając doświadczenie. Szybko zdałem sobie sprawę, że moje umiejętności piekarnicze są całkiem wysokie, ale przeszkodą jest nieznajomość języka angielskiego. Nauka angielskiego pochłonęła mi 3 lata życia – pracowałem full time, ciągle zmieniając prace na coraz lepsze i poprawiając swój angielski i również swoje umiejętności.

Od 2011 roku zacząłem obejmować stanowiska kierownicze, ale tak naprawdę wielki przełom nastąpił w 2013 roku, kiedy objąłem stanowisko kierownika piekarni w londyńskim Harrodsie. Następnie w 2016 zostałem zaproszony przez firmę należącą do rodziny królewskiej w Katarze na food tasting i po udanej prezentacji zapropowano mi przyjazd i pracę nad nowym projektem nad którym obecnie pracuję. W miedzyczasie w latch 2013-2016 pomogłem kilku firmom otworzyć ich własne piekarnie, zawsze z sukcesem.

Piekarstwo to nie tylko pieczenie chleba. To również wielki biznes, który trzeba rozumieć, marketing, zarządzanie, kierowanie zespołem, schowanie własnego ego do kieszeni, praca zespołowa, a obecnie również social media. Moim marzeniem jest otwarcie swoiej własnej piekarni w Londynie.

 

 

Twoje życie jest niemal gotowym scenariuszem na film. Dzisiaj czego dotkniesz – zamienia sie w złoto. Dzięki Twoim sukcesom zawód piekarza zyskał zupełnie inną rangę na świecie. Czy każdy człowiek może osiągnąć taki sukces jaki Ty osiągnąłeś?

Nie jest wcale tak, że wszystko, czego się dotknę zamienia się w złoto. W 2005 roku przez nieprzemyślane działania straciłem wszystko co posiadałem, byłem na skraju załamania psychicznego. Czy każdy człowiek może odnieść sukces? Oczywiście, że tak. Trzeba tylko odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie: czym dla mnie jest sukces – bo nie dla każdego sukces jest tym samym, dla jednych sukcesem jest posiadanie wspaniałej rodziny dla innych bycie popularnym, a dla jeszcze innych finansowa niezależność.

Ja przez ostatnie 12 lat śpię 6 godzin, ciągle pracując full time, medytując codziennie, ćwicząc na siłowni 4 razy w tygodniu, doszkalając się w biznesie i marketingu, biorąc czynny udział w organizacji toastmaster (wystąpienia publiczne) i podpowiadając innym jak pracować nad sobą. Do tego jestem ojcem i mężem.

 

 

Nie zajmuje Cię jedynie rozwijanie piekarniczej pasji. Jesteś też certyfikowanym life coachem. Czego uczysz swoich słuchaczy? Jak można zostać Twoim słuchaczem?

Przede wszystkim pracuję nad wiarą w siebie, przekonywaniem ludzi, że oni też mogą zmienić lub polepszyć swoje życie i to jest tylko w ich rękach. U mnie wszystko rozpoczęło się, kiedy parę lat temu pewna osoba, która pracowała z ojcem rozwoju personalnego Jimem Rohnem zapytała mnie dlaczego jestem nieszczęśliwy i poprosiła mnie o sporządzenie listy z wymienieniem wszystkich rzeczy lub osób przez które jestem nieszczęśliwy.

Pamiętam, że sporządzałem tę listę całą noc dodając na niej wszystko i wszystkich: mojego ojca, rodzinę, rząd, kraj, inflację, pogodę… Lista była bardzo długa. Kiedy wróciłem do tego pana, on w skupieniu spojrzał na moją listę i powiedział, że lista jest bardzo dobra, ale jednej rzeczy tam brakuje: mnie! W pierwszym momecie pomyślalem sobie, że ten człowiek jest idiotą, bo przecież ja jestem perfect. Obraziłem się i wyszedłem. Wróciłem do niego po dwóch tygodniach.

On poprosił mnie o podarcie starej listy i napisanie nowej wyłącznie z moim imieniem na niej. Wtedy uświadomiłem sobie, że to wszystko jak dalej potoczy się moje życie zależy tylko ode mnie samego. Pomagam ludziom znaleźć cel do dalszego rozwoju, ale sam cel nie wystarcza. Następny etap to „make an action plan”, chociaż to też za mało, więc ostatnią rzeczą, która jest najważniejsza jest „taking action” – trzeba przestać o tym wszystkim mówić i zacząć to robić.

 

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów!

Chciałbym bardzo podziękować mojej żonie Agacie za całe wsparcie, które zawsze od niej otrzymuję i za wiarę we mnie nawet wtedy, gdy moje plany wydają się szalone. Agatko dziękuje, że jesteś bez ciebie nie byłbym to osobą, którą dzisiaj jestem.

http://www.markchmielarz.com/

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj