Życie w UK

Polskie życie na beneficie

„Żyjemy z zasiłków, bo nie opłaca nam się pracować”. Dzięki tej wypowiedzi bezrobotnej pary Anglików, o „beneficiarzach” zrobiło się znowu bardzo głośno. Zobaczmy jak ma się sprawa z naszymi bezrobotnymi rodakami.

Polskie życie na beneficie

Na dzisiejszym rynku pracy może zdarzyć się tak, że powinie nam się noga i wylądujemy na zasiłku. W dobie kryzysu to żaden wstyd stracić pracę i w okresie bezrobocia otrzymywać zasiłek. Ale czy to fair unikać dorabiania sobie dorywczo i wciąż być na garnuszku państwa?

Po kilku latach pracy w dobrej firmie na West Endzie etat Janusza, 35-letniego kawalera, zostaje zredukowany. Otrzymuje kilkutysięczną odprawę, jednak nie pracując, zastrzyk pieniędzy kończy mu się szybko.

Miło jest więc zaskoczony, gdy po zgłoszeniu się do Job Centre otrzymuje zasiłek dla poszukujących pracy w wysokości £45/tyg., zaś jego council zwalnia go z płacenia Council Tax’u oraz dorzuca £625 za miesiąc, czyli całą kwotę czynszu za jego 1 bedroom flat pod Londynem.

„Nie spodziewałem się tego” – przyznaje. „Nigdy nie interesowała mnie wysokość zasiłków ani nawet zasady ich przyznawania, bo do tej pory nie myślałem, że mogę stracić pracę”.

Więcej straty niż zarobku

Niedługo potem Janusz znajduje jednodniowe zlecenie, za które inkasuje £120. „Zgłosiłem tę kwotę do urzędu i jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w następnym okresie płatniczym mój zasiłek z Job Centre został zredukowany dokładnie o £120” – wspomina.

„Ale najśmieszniejsze było to, że również council uciął mi £60 od siebie. Ostatecznie, bilans tamtego dnia pracy”- wylicza Janusz – “to 10 godzin poza domem i dojazd do zleceniodawcy na własny koszt. A wszystko tylko po to, by stracić £60”.

Nadgodziny? Zapomnij!

Bartek i Agata mają roczną córeczkę. Agata nie pracuje; jest na powypadkowej rencie. „Niełatwo było utrzymać rodzinę tylko z jednej pensji. Mąż przeszedł więc na nocne zmiany” – tłumaczy Agata. „W pracy zaoferowali mi nadgodziny, więc wziąłem je bez gadania” – opowiada Bartek.

„Do tego dochodził niewielki Tax Credit, Child Benefit na małą, no i trochę Housing Benefit, i jakoś to było. Ale po pierwszym P60 wypadła korekta i nagle zmniejszyli nam zasiłki tak, że całe nadgodziny, które wyrobiłem, zostały praktycznie wyzerowane. Już nie biorę nadgodzin. Po co?”.

Ukarani za pracę

Jest lato 2012 r. Najpierw Renata traci pracę. Jakiś czas potem Czarkowi kończy się kilkumiesięczny kontrakt. Oboje lądują na zasiłku: £110/tygodniowo dla pary poszukującej pracy plus opłacony czynsz oraz zwolnienie z Council Taxu. Choć stopniowo uszczuplają swoje rezerwy, ich zasiłki pokrywają większość opłat. Wreszcie jesienią 2012 r. Renata otrzymuje propozycję pracy, lecz tylko w wymiarze 3 dni tygodniowo, za które będzie otrzymywać ok. £180.

Wraz ze zgłoszeniem pierwszych przychodów, Job Centre obcina im zasiłek w kwocie, którą Renata zainkasowała, nie licząc dojazdów, które pokrywa dodatkowo. „Po drugim tygodniu chodzenia do pracy” – opowiada – „dostaliśmy pismo, że nasz zasiłek został wstrzymany, ponieważ «nasze przychody są wyższe niż minimalna kwota, jaką potrzebujemy do życia»”.

W kolejnym tygodniu przychodzi pismo z councilu: «Ponieważ Wasz zasiłek z Job Centre został wstrzymany, nie przysługuje Wam już ani Housing, ani Council Tax Benefit». Byliśmy w szoku” – mówi rozgorączkowany Czarek. „Renata zaczęła przynosić £180 tygodniowo, z tego wydawała £35 na dojazdy, a ucięto nam £255. To dawało £110 w plecy za każdy tydzień pracy. Gdzie tu logika?”- pyta retorycznie.

Nauczka na przyszłość

Po przyjęciu feralnego zlecenia, Janusz otrzymywał podobne oferty. „Żadnej oczywiście nie przyjąłem” – tłumaczy. „Przecież nie po to chodzi się dorabiać, żeby nic nie zyskać, a jeszcze dokładać do interesu. Czekam aż znajdę coś stałego, ale do tego czasu ani mi w głowie prace dorywcze”.

Bartek nadal chodzi na nocki, lecz „nie zażyna” się już tak jak kiedyś. „Dochodzi do paradoksalnych sytuacji, bo drugi rok może być np. mniej overtime’ów, lecz baza do wyliczeń będzie większa z poprzedniego roku, więc de facto załatwisz się” – tłumaczy.

„W naszym przypadku musiałem wszystko odkręcać, poszła cała seria pism i telefonów, jeździłem po urzędach w czasie, kiedy powinienem spać. Już więcej tak się nie załatwimy”. I kończy: „A przecież można by urządzić to tak, żeby zostawiać ludziom chociaż część tego, co sami zarobili, a nie zabierać całości. Gdzie tu motywacja do dodatkowej pracy?”.

„Lepiej się nie wychylać”

Renata odchodzi z pracy po dwóch miesiącach. Wylicza, że w tym czasie dołożyli z mężem „do interesu” ok. £1000. „Nawet raz pokłóciliśmy się o to” – wspomina. „Bo Czarek nalegał, żebym zrezygnowała z tej pracy wcześniej. Przecież nie po to się chodzi do pracy, żeby zabrali więcej niż się zarobi?”.

Po odejściu z niedochodowej pracy, zasiłek Czarka i Renaty nadal nie zostaje odblokowany. Wyjaśnienia trwają całe dwa miesiące. „Cały czas pytali nas o pracę Renaty, prosili o wyciągi z konta, zrzucali sprawę jeden na drugiego. Była litania pism i telefonów. Byliśmy w urzędzie chyba z pięć razy zanim wszystko się wyjaśniło.

Np. trzeba było napisać specjalne oświadczenie, że w czasie nieotrzymywania zasiłku utrzymywaliśmy się tylko z oszczędności, żeby urząd wiedział, że na pewno nigdzie nie pracowaliśmy. A przecież przez ten cały czas karnie chodziliśmy do Job Centre i podpisywaliśmy listę oraz oświadczenia, że nie pracujemy” – opowiada Renata.

„Widzieliśmy tam taką biurokrację, że nasze polskie urzędy się przy tym chowają” – ironizuje Czarek. „Dodatkowo, nadal nie wiemy czy nam wyrównają za ten okres po odejściu żony z tamtej pracy. I pomyśleć, że to wszystko przez to, że chcieliśmy coś zrobić dla siebie, a nie liczyć tylko na zasiłki. Ale co tam, mamy nauczkę.

Lepiej się nie wychylać”. Janusz tak kwituje naszą rozmowę: „Dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia czy zabiorą mi część zarobionej forsy z Job Centre, czy z councilu. Ale żeby zabierać i stąd, i stąd?”.

Czas to naprawić, panie Cameron!

Jak widzimy, z relacji naszych rodaków jasno wynika, iż nie pracując, państwo nie da nikomu umrzeć z głodu i każdy bezrobotny da sobie radę do czasu znalezienia dobrze płatnego zajęcia. Jednak biorąc małe zlecenia lub np. pracując na pół etatu, wszystkie świadczenia zostaną zablokowane i właśnie wtedy niepracująca osoba może nie dać sobie rady.

W praktyce, dochodzi do paradoksalnej sytuacji, gdzie państwo – ponoć szukające oszczędności w budżecie – samo zniechęca swoich obywateli do szukania sposobów dorobienia, czyli odciążenia budżetu. Nie dziwi więc na pozór chore podejście wielu bezrobotnych do pracy. Może, zamiast nich, to sam system jest
 

Jacek Wąsowicz

 

author-avatar

Przeczytaj również

Mężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i majuZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i maju46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją Rosjanie46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją RosjanieRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj