Życie w UK

Polskie muskuły na eksport

Z czego słynie Polska? Z kiełbasy, pierogów i pięknych kobiet? Już nie. Teraz naszym najlepszym towarem eksportowym są po prostu megasilni faceci.

Polskie muskuły na eksport

Wygraj bilety VIP na World’s Strongest Man! >>

Walczyć i nie dać się >>

Z takich facetów możemy być dumni. To zapaśnicy, strongmeni, kulturyści, zawodnicy walk w klatce. Kto za granicą nie słyszał o Mariuszu Pudzianowskim, pięciokrotnym mistrzu świata strongmenów, który z łatwością toczył 320-kilogramowe opony, rzucał 190-kilogramową „szkocką belką”, czy podnosił 450 kg sztangi? 33-latek jest prawdziwą fabryką inicjatyw – tańczy i śpiewa w programach rozrywkowych, ma swój zespół muzyczny „Pudzian Band” i szkołę ochroniarzy.

Od roku Polak ma nowe wyzwanie. Próbuje swoich sił w jednym z najbardziej krwawych sportów walki – MMA (Mixed Martial Arts), czyli walkach w klatce. Jego debiut na ringu odbił się głośnym echem w polskim internecie. Pudzian, znany też jako Dominator, pokonał boksera Marcina Najmana w ekspresowym tempie: znokautowanie przeciwnika zajęło mu tylko 44 sekundy! Dużo więcej pary potrzebował do wygranej nad 30-letnim mistrzem japońskiej organizacji Deep, Yusuke Kawaguchi. Drobniejszej postury niż Pudzian, rywal pokazał japońskiego ducha walki, ale nie miał szans z siłą i masą Polaka. Sędziowie uznali, że walkę wygrał Pudzianowski. Ale w mediach nie obyło się bez krytyki, że strongman ma słabą kondycję i brakuje mu techniki. – Jestem jeszcze żółtodziobem w tym sporcie, muszę się sporo nauczyć. Daje sobie dwa lata ciężkich treningów. Czeka mnie wiele wyrzeczeń, ale będzie dobrze, będę mistrzem świata! – podkreślał po walce z Japończykiem w wywiadzie z „Super Expressem”.

Niestety, wygląda na to, że nasz mistrz będzie się musiał jeszcze wiele nauczyć. Jego ostatnia walka z dwukrotnym mistrzem świata UFC w wadze ciężkiej, Amerykaninem Timem Sylvią, zakończyła się dla Pudziana sportową porażką i dużym fizycznym cierpieniem. Prawdopodobnie złamał kość śródstopia. Uszczerbku doznało też zapewne jego sportowe ego. Musi teraz znosić złośliwe komentarze zagranicznej prasy, która nazwała go „czerwonym balonem” i „papierowym tygrysem”. Pojawiły się też głosy, że „Pudzianowi skończyły się baterie”. Ale można też spojrzeć na to z innej strony. Nieważne jak piszą, byle pisali.

Mocy przybywaj
Widok pięknie wyrzeźbionych ciał, napiętych mięśni, profesjonalne sztuki walki i pokazy siłaczy, wszystko zaprawione dużą dawką testosteronu i pięknych kobiet. Tak zapowiadały się największe na Wyspach targi branży fitness, BodyPower Expo w Birmingham. Lekko pokiereszowany Mariusz Pudzianowski dołączył tam w weekend 22-23 maja do śmietanki światowych siłaczy i sportowców. Ale nie był jedynym Polakiem. W jednym z pawilonów, reprezentującym zespoły producentów i dystrubutorów sportowych odżywek Vitamin Shop i Trec Nutrition, pojawili się młodzi sportowcy-emigranci, którzy dumnie reprezentują Polskę poza granicami kraju. Przed zwiedzającymi muskuły prężył Dawid Geler, właściciel sklepu VITAMIN SHOP w irlandzkim Galway i jeden z bardziej znanych polskich kulturystów robiących karierę za granicą. Dawid, który na Zielonej Wyspie mieszka od 2004 roku, już trzy razy startował w zawodach kulturystycznych w Irlandii jako reprezentant irlandzkiej federacji kulturystyki RIBBF. W 2007 jako debiutant zwyciężył w kategorii „First Timers”, w październiku 2008 zdobył mistrzostwo kraju w wadze do 80 kg, a rok później wygrał po raz kolejny, w kategorii OPEN. Zdobył też wtedy tytuł Mr. Ireland. To nie koniec jego sukcesów – tydzień temu na Mistrzostwach Europy w Kulturystyce Mężczyzn w Maastricht Polacy znów tryumfowali. Dawid zdobył brąz, jego kolega Tomasz Bobrowski – również brąz, a Tomasz Lech srebro w kategorii kulturystyka klasyczna. Wygląda na to, że najwięcej witaminy mają jednak polscy faceci. – Mężczyźni z Polski mają naturalne predyspozycje, żeby być dobrymi sportowcami. Coraz więcej z nich dba o siebie, swoje ciało, a do tego mają niesamowitą motywację i upór, żeby trenować. Poza tym nikt tak jak Polacy nie zna się na odżywkach! – śmieje się Robert Rzeźniczak, właściciel sieci sklepów Vitamin Shop, który z polskimi kulturystami i sportowcami ma do czynienia na co dzień. – Wielu z nich wspieramy w treningach. Warto, bo odnoszą sukcesy w Europie, a niedługo może i na całym świecie – podsumowuje.

Wielki kulomiot
W ostatni weekend maja na Wyspach znów będzie głośno o polskich siłaczach. To wtedy w londyńskim centrum ExCel staną w szranki strongmeni z całego świata. Poczas dwudniowej imprezy „The World’s Strongest Man Experience” megasilni faceci zmierzą się w kilkunastu dyscyplinach o najegzotyczniejszych nazwach: Wyciskanie Hantli, Spacer Farmera, Diabelskie Podnoszenie Samochodów i inne. Wśród zawodników będą Zydrunas Savickas z Litwy, duży zespół Brytyjczyków: Terry Hollands, Mark Felix czy Jimmy Marku oraz m.in. Amerykanin Kevin Nee. Nie zabraknie też oczywiście reprezentanta z Polski, Sebastiana Wenty, który od wielu lat goni Mariusza Pudzianowskiego w wyścigu po sportowe trofea.
Mierzący równo dwa metry polski siłacz, który jest też profesjonalnym kulomiotem, zdobył do tej pory tytuły Drugiego Wicemistrza Polski Strongmanów 2006, Wicemistrza Europy Strongmanów 2007 oraz Wicemistrza Świata Strongmanów 2007. Karierę siłacza rozpoczął w 2005 roku, wcześniej próbował swoich sił w lekkoatletyce. Sebastian jest kuzynem zmarłej tragicznie w Portugalii złotej medalistki olimpijskiej w rzucie młotem, Kamili Skolimowskiej. Najwyraźniej sport mają we krwi. Jego ojciec, Edmund, był kulomiotem, mama, Barbara – wioślarką.

Ciężki kawałek chleba
Bycie strongmenem czy kulturystą to jednak nie tylko blichtr i sława. Polscy sportowcy wspominają o moderczych treningach, pilnowaniu surowej diety, podatności na kontuzje. Na forach dyskusyjnych aspirujących body-builderów są masowe narzekania na kurczaka z ryżem. To podobno najzdrowsze, co powinien jeść dbający o figurę kulturysta. – To sport wymagający, czasem łatwo się zrazić – przyznaje 25-letni Tomek Słodkiewicz, brat znanego polskiego kulturysty Radka, sam też oczywiście utalentowany bodybuilder, który kilka lat temu zdobył pierwsze miejsce w European Juniors Bodybuilding and Fitness Championships. W jego życiu nie zawsze było różowo. Tomek ma na koncie świetnie zapowiadającą się karierę w Polsce, potem przygodę z własnym biznesem, bankructwo, aż w końcu emigrację do Anglii, żeby zarobić na chleb i oddać długi. Dziś pracuje w sklepie z telefonami, właśnie został tatą i przygotowuje się do Winter Body-Building Championships. Nie jest łatwo pogodzić pracę z wymagającymi treningami na siłowni (czasem przychodzi ćwiczyć od 7 rano!), ale Tomek ma pomysł. – Jak wielu innych sportowców, chcę z żoną otworzyć sklep z witaminami i odżywkami. Być może już w przyszłym roku – opowiada.
Wszystkim polskim siłaczom Polish Express życzy wysokich i mocnych lotów.

Aleksandra Kaniewska / Fot. Getty Images
 

Wygraj bilety VIP na World’s Strongest Man! >>

Walczyć i nie dać się >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

34500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćDyrektor londyńskiej szkoły wprowadza 12-godzinny dzień zajęćW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaW ciągu trzech dni spadek temperatur o 15 stopni CelsjuszaMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda bill
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj