Styl życia
Polski sklep przeszukuje klientów. Na polecenie z Londynu
Czy ochrona w sklepie ma prawo przeszukać klienta, jeśli nie ma żadnego dowodu kradzieży? W Polsce, jak się okazuje, jak najbardziej. Na polecenie… centrali w Londynie.
Informacja o incydencie, do jakiego doszło w oddziale Sports Direct we Wrocławiu, bardzo szybko rozprzestrzenia się w mediach. Jedna z klientek opuszczających sklep z torbą z zakupami została zatrzymana przez ochroniarza, który powiedział, że ma pokazać zawartość niesionych siatek. Mężczyzna, jak podkreśla informatorka, nie miał żadnych powodów, by podejrzewać ją o kradzież: nie pokazał nagrań z monitoringu, nie zapiszczała też bramka przy wyjściu. Zażenowana kobieta pozwoliła ochroniarzowi na kontrolę.
Jej zdziwienie było jeszcze większe, kiedy wychodząc ze sklepu odkryła na drzwiach plakat następującej treści: “Drogi Kliencie. Podczas opuszczania sklepu możesz zostać skontrolowany przy wyjściu. Proszę o wybaczenie nam wszelkich niedogodności. Dziękujemy za zrozumienie”.
Jak się okazuje, do takich działań kierownika sklepu w Polsce przymusiła… angielska centrala firmy. “To wytyczne z Londynu. Mamy sporo kradzieży, dlatego podjęte zostały takie kroki. Klienci, którzy nie godzą się na takie warunki mogą po prostu nie wchodzić. Informacja o ewentualnej kontroli jest przecież doskonale widoczna” – wyjaśnia.
To już drugi skandal z plakatami w sklepowych szybach. Wcześniej jednak z ostrzeżeniami o rzekomych kradzieżach dokonywanych przez Polaków mieliśmy do czynienia jedynie poza granicami ojczyzny.
Przypominamy, że zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami klient ma prawo nie zgodzić się na kontrolę. Ani ochroniarz, ani żaden pracownik sklepu nie ma prawa przeszukiwać jego rzeczy. Może jedynie wezwać policję. “W takich sprawach jak opisywana sytuacja można skierować sprawę do sądu i liczyć na zadośćuczynienie” – ocenia adwokat Katarzyna Politańska.