Życie w UK

Temat numeru: Polski przestępca wpadł przez miłość do tatuaży

Przez lata był poszukiwany w Polsce za dokonanie groźnych przestępstw. Miał też wyrok do odsiadki, ale jak to w Polsce niestety bywa Paweł Jakub Chmielorz wyjechał do Wielkiej Brytanii. Wydawało mu się, że w Londynie nikt go nie dopadnie. Błąd, wpadł, teraz czeka na ekstradycję. Dopadli go stróże prawa na Wyspach, których wspomagali polscy policjanci. Dziś Wielka Brytania przestała już być spokojną oazą dla przestępców najrozmaitszej maści. Na własnej skórze przekonał się o tym Chmielorz, który będzie musiał teraz odpokutować w kraju za swoje grzeszki.

Temat numeru: Polski przestępca wpadł przez miłość do tatuaży

Chmielorz2

Być może uda się wyjaśnić tajemnicę jego zniknięcia, swobodnego wyjazdu z kraju, zamiast odsiadywania wyroku. Może to będzie nauczka dla polskich władz, by powstrzymać przed takimi numerami kolejnych przestępców znad Wisły.

Ukrywał się kilka lat

To będzie jednak później, bo teraz na Grzegorza Chmielorza czekają polscy śledczy i sędziowie, ponieważ zanim Grzegorz wyjechał do Wielkiej Brytanii był poszukiwany w ojczyźnie za kilka pobić z ciężkim uszkodzeniem ciała. W sumie skazano go za sześć brutalnych ataków, których dokonał on w okresie od 2006 do 2009 roku.

Jego ofiary poniosły poważne obrażenia ciała, w tym między innymi głowy. Jak ujawniono, mężczyzna poszukiwany był również do odbycia kary 2,5 roku więzienia. Od pewnego czasu pętla wobec bandziora zaciskała się, brytyjscy policjanci dostali cynk, że poszukiwany pojawiał się coraz częściej na terenie Enfield i Edmonton w rejonie północnego Londynu.

Strzelanina na jednej z głównych ulic handlowych w Londynie! Nie żyje 19-latek

Nie udało się jednak początkowo ustalić, czy ma tam jakieś interesy z przestępczym światkiem, czy też wpada tylko, by kogoś odwiedzić. Przez cały czas trwała dyskretna obserwacja kilku budynków, w których widziano Polaka.

Na liście przestępczych „asów”

Kilka lat temu Polak „awansował” w hierarchii poszukiwanych przestępców, w roku 2013 trafił on bowiem na listę najbardziej poszukiwanych przestępców pochodzących z Europy Wschodniej. To oznaczało, że takich ludzi szuka się z pełną determinacją, do końca. Pomocny w tym okazał się na pewno Europejski Nakaz Aresztowania, jaki wystawiono za poszukiwanym, który traktowany jest przez służby danych krajów jako priorytet. Nawet upływ czasu nie zmazał win Polaka, tego, że dekadę temu szukano go za rozboje i pobicia. Czas nie miał tu znaczenia, liczyło się tylko zamknięcie sprawy, pojmanie uciekiniera i postawienie go przed sądem, by wreszcie odpowiedział za swoje czyny.

Zgubna miłość kibica

Okazało się, że bardzo pomocne w poszukiwaniach Polaka było i to, że nadal był on zapiekłym kibicem, by lepiej powiedzieć pseudokibicem drużyny Siarki Tarnobrzeg. Jako kibol był on w swoim ojczystym kraju sprawcą uszkodzenia mienia oraz groził (za to jest surowa odpowiedzialność karna) przedstawicielom mniejszości narodowych. Znany był także Polak z ustawek kiboli, w których w ruch szły nie tylko pięści i nogi, ale także tak niebezpieczne narzędzia, jak kije bejsbolowe, noże i siekiery. To jednak „uboczna” strona przestępczej działalności Polaka.

Co ciekawe, jak zapewniają polscy i brytyjscy policjanci, poszukiwany na Wyspach utrzymywał ożywione kontakty ze środowiskami pseudokibiców zarówno w Polsce jak i w Wielkiej Brytanii. Kiedy Chmielorz trafił cztery lata temu na stworzoną przez brytyjski Scotland Yard listę najbardziej poszukiwanych kryminalistów z Europy Wschodniej, brytyjscy stróże prawa zainteresowali się grupami kibiców. To był dobry ślad, pomógł on bowiem też doprowadzić do poszukiwanego.

Sztama Rzeszowa z Londynem

Do zatrzymania Pawła Chmielorza doszło dzięki współpracy Wydziału Poszukiwań Komendy Wojewódzkiej Policji z Rzeszowa oraz funkcjonariuszy New Scotland Yard (Metropolitan Police). Podczas rozpracowywania kryminalnego okazało się, że poszukiwany Polak posługuje się fałszywą tożsamością oraz prowadzi w miejscu zamieszkania studio tatuażu. Była to bezcenna informacja, bo pozwoliła ustalić nie tylko adres kibola, ale także jego zwyczaje, co znacznie ułatwiło w końcu jego zatrzymanie.

Służby brytyjskie znały zamachowca z Londynu! Do wczoraj jednak nie miał on stanowić większego zagrożenia…

Noże, maczeta i swastyki

Zatrzymania przestępcy musiała dokonać specjalna grupa szturmowa. Obawiano się nie tylko oporu ze strony zbiega, ale także tego, że mógł być on uzbrojony. Te ostatnie podejrzenia sprawdziły się, bo w mieszkaniu Pawła znaleziono kolekcje noży, maczetę i siekierę, jak również bogatą kolekcję emblematów ze swastykami. Brytyjscy policjanci informowali, że Polak chciał początkowo stawiać opór, widząc jednak siłę ekipy, która przyszła po niego, natychmiast spasował i dał się zakuć w kajdanki. Zaraz po wyprowadzeniu poszukiwanego kolejna ekipa śledczych wkroczyła na pokoje Polaka i zabrała stamtąd wszystkie obciążające go materiały.
 

Wiedzieli, co to za jeden

Brytyjscy śledczy doskonale wiedzieli, jaką przeszłością wykazywał się poszukiwany Polak. Wiedzieli, że dekadę temu zaczął w kraju nad Wisłą przestępczą drogę, na której były pobicia oraz rozboje. Chmielorz to typowy kibol, którego „wartościami” są pięści, jak trzeba nóż i obowiązkowo nienawiść do obcych, czyli jakichkolwiek przybyszów z innych krajów. Był jednym z liderów kiboli drużyny Siarka Tarnobrzeg. Nie interesowały go jednak wyniki zespołu, tylko zadyma i chęć „dowalenia” innym. Z centrali polskiej policji w Warszawie szły do brytyjskich informacje o tym, że ukrywający się w tym kraju pozostał kibolem Siarki Tarnobrzeg.

Była to ważna wskazówka dla śledczych na Wyspach, bo wskazywała na to, że poszukiwany nadal był w kontakcie ze swoimi kolesiami z Polski, jak też mógł nawiązywać znajomości z podobnymi środowiskami na Wyspach. Pod koniec ubiegłego roku policjanci obu krajów byli już niemal pewni, że Chmielorz może przebywać w północnym Londynie. Funkcjonariusze Scotland Yardu starali się uszczegółowić te dane. Szybko potwierdzili ten trop, a z Polski nadal płynęły informacje o poszukiwanym.

Polak brutalnie zamordowany w Bolton. Został porąbany maczetami!
 

Na lewych papierach

Między innymi udało się potwierdzić (prawdopodobnie dzięki ludziom z otoczenia poszukiwanego), że Chmielorz posługuje się fałszywą tożsamością i najważniejsze: że prowadzi koło miejsca swego zamieszkania studio tatuażu. Realizacja sprawy, czyli zatrzymanie poszukiwanego miało miejsce w ostatnim dniu lutego. Teraz los Polaka zależy od sprawności brytyjskich urzędników. Muszą oni, po otrzymaniu prośby o ekstradycje rozpocząć formalną procedurę. Zwykle w takich sprawach trwa to bardzo szybko.

Wykorzysta wszystkie środki

Wielu Polaków, którzy byli na bakier z prawem mając do pomocy adwokata starało się o opóźnienie lub uniemożliwienie ekstradycji do Polski. Niektórym to się udaje, bo pomagają w takich przypadkach względy humanitarne, na przykład ktoś założył na Wyspach rodzinę, ma nie tylko żonę, ale i dziecko, nie wszedł tu w konflikt z prawem, itd. Nie wiadomo, jak to będzie w przypadku Chmielorza, jeśli jednak ma on pieniądze, zapewne skorzysta z brytyjskiego prawa, byle tylko nie trafić do polskiego więzienia.

Bez względu na to, jak potoczy się sprawa, już dziś poszukiwany może przeklinać swój tatuażowy biznes. Wszystko wskazuje na to, że to z kręgu tych, którzy odwiedzali salon Grzegorza lub o nim słyszeli wyszła dalej informacja o właścicielu tego interesu. A jako że świat jest mały, z czasem informacja trafiła do Rzeszowa. I wtedy tamtejsi policjanci zaczęli swoimi kanałami sprawdzać jego właściciela, Polaka. Jakież było zdziwienie rzeszowskich gliniarzy, kiedy od razu dopasowali właściciela studia tatuażu do poszukiwanego od lat kibola.

Wyspy nie są już oazą

Przez cztery lata Grzegorz skutecznie ukrywał się na Wyspach, wydawało mu się, że znajdzie tu spokojną przystań, azyl na resztę życia. Nie docenił jednak determinacji polskich policjantów, którzy ściśle od jakiegoś czasu współpracowali ze swoimi angielskimi kolegami. Stworzono w pewnym czasie niewielką grupę polsko-brytyjskich śledczych, którzy zajęli się tylko tym poszukiwanym.

Jeden z brytyjskich policjantów zaangażowany w poszukiwania polskiego bandyty i pseudokibica tak mówił o zatrzymanym: „W wyniku obrażeń, jakie zadał swoim ofiarom w Polsce ten przestępca, wiele osób cierpiało długi czas na skutek ran. Jako zapiekły kibic piłkarskiego klubu Siarka Tarnobrzeg dokonał on uszkodzeń mienia, groził ludziom pochodzącym z mniejszości narodowych i dokonywał innych przestępstw”. 

Polscy, jak i współpracujący z nimi brytyjscy policjanci wiedzieli jedno, że Polak ukrywa się na brytyjskiej ziemi, dokładniej w Londynie, ale to duże miasto i nie wiedziano, dokładnie gdzie. O kuchni dochodzenia, które w efekcie doprowadziło do ujęcia przestępcy policjanci z obu krajów nie chcą, ze zrozumiałych względów mówić. W każdym razie udało się namierzyć poszukiwanego i po dokładnej obserwacji trafiono na miejsce jego zamieszkania. Potem już tylko pozostała robota dla ekipy wykonawczej, chodziło o oddział specjalny, uzbrojonych i specjalnie do takich akcji przeszkolonych gliniarzy, gdyż mieli oni do czynienia z niezwykle groźnym, zdeterminowanym i – jak podejrzewano – uzbrojonym przestępcą.

Sądząc po ilości „zabawek”, jakie w jego domu zabezpieczono (maczety, noże i temu podobne gadżety) było się rzeczywiście czego obawiać. Poza siekierami i nożami były też emblematy swastyk, co najlepiej świadczyło o zainteresowaniach uciekiniera przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Los Polaka wydaje się być teraz przesądzony, procedury ekstradycyjne sprawią, iż zostanie on niebawem wydany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości i trafi tam, gdzie być powinien, za kraty w ojczyźnie.

Policjanci brytyjscy, po dyskretnej obserwacji dotarli w końcu do mieszkania Polaka w północnej części Londynu i czekano tylko na najbardziej dogodny moment od zatrzymania poszukiwanego. Taka chwila nadeszła w momencie, kiedy Polak wracał z zakładu tatuażu, dodajmy własnego, który mieścił się niedaleko jego mieszkania. Informacja o tym, gdzie powinno nastąpić zatrzymanie poszła do specjalnego oddziału, który miał się zająć realizacją, czyli pojmaniem poszukiwanego. 

Marek Piotrowski

Para z Polski aresztowana w Southport! Będzie deportowana za brak zatrudnienia

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Mężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujeMężczyzna uniewinniony za jazdę „pod wpływem”. Powód zaskakujePięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billPięć osób zginęło próbując dostać się do UK w dzień po przyjęciu Rwanda billMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiMężczyzna pracował dla Sainsbury’s 20 lat. Został dyscyplinarnie zwolniony za chwilę nieuwagiZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i majuZakłócenia w podróżowaniu, które czekają nas w kwietniu i maju46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją Rosjanie46 000 samolotów miało problemy z GPS. Za zakłóceniami prawdopodobnie stoją RosjanieRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla UkrainyRishi Sunak z wizytą w Polsce. UK zapowiedziało największy pakiet wsparcia wojskowego dla Ukrainy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj