Życie w UK

Polski dyplom kontra brytyjska biurokracja

Z dyplomem polskiej uczelni w kieszeni przyjechałeś/-aś na Wyspy, by uczciwie pracować w swoim zawodzie. Masz odpowiednie kwalifikacje zawodowe, a prawo unijne mówi, że Twój dyplom jest honorowany. Tyle teorii – a jaka jest praktyka?

Polski dyplom kontra brytyjska biurokracja

Praca dużo poniżej swoich kwalifikacji to zmora emigrantów. Są jednak takie zawody, w których wystarczą odpowiednie kwalifikacje, nieduże doświadczenie zawodowe, a znalezienie pracy to zwykła formalność. Jedną z takich profesji jest asystentka stomatologiczna.

Dobre złego początki

Ewa – absolwentka 2-letniego studium medycznego na Śląsku, trzynaście lat w zawodzie w dobrych, prywatnych gabinetach w kraju. W 2010 r. przyjeżdża na Wyspy, oczywiście „na chwilę”. Jedyne co ją powstrzymuje od wykonywania swego zawodu to – według niej – niedostateczny angielski. Tu jednak się myli.

Pracując przez pierwsze miesiące jako pokojówka oraz szlifując cały czas język, dowiaduje się, iż aby móc wykonywać swój zawód na terenie UK, musi być zarejestrowana w General Dental Council (GDC). Ciało to kontroluje branżę stomatologiczną w UK i każdy jej pracownik musi uzyskać od GDC swój indywidualny numer identyfikacyjny.

Nadmiar kwalifikacji

Jednak Ewa posiada jeszcze drugi rodzaj kwalifikacji: higienistka stomatologiczna, czyli specjalistka przeprowadząjąca samodzielne zabiegi, np. skalingu lub piaskowania. Co ważne, śląskie studium Ewy formalnie wystawiało wszystkim absolwentkom tytuł „higienistka”. W Polsce jest on uznawany za „stopień wyżej”, gdyż zawiera w sobie tytuł asystentki, a więc nadaje prawo i kwalifikacje do wykonywania obu zawodów.

To właśnie to nazewnictwo już niedługo okaże się dla Ewy przekleństwem. Latem 2011 r. dziewczyna nawiązuje pierwszy kontakt z GDC. Uznaje, iż wystąpi najpierw o rejestrację tylko jako asystentka. GDC wysyła Ewie plik odpowiednich formularzy do wypełnienia, zaznaczając wytłuszczoną czcionką, że „praca w zawodzie asystentki bez rejestracji w GDC jest nielegalna”.

Ale jest też dobra nowina: jako członek Unii, Ewa nie będzie musiała przechodzić restrykcyjnych testów językowych British Council, tzw. IELTS. Zanosiło się więc, że wszystko będzie czystą formalnością…


Odmowa nr 1

„W lutym 2012 r. udało mi się wreszcie skompletować wszystkie zaświadczenia, referencje, badania lekarskie i wypełnić wielostronicowe formularze” – wspomina Ewa.  „Załączyłam również przetłumaczony Indeks Studenta wraz z kilkustronicowym wyszczególnieniem zakresu studiowanych przedmiotów, żeby było oczywiste, że – wbrew tytułowi na dyplomie – jestem również asystentką.

Bardzo się zdziwiłam, gdy po miesiącu przyszła odpowiedź, że nie tylko nie rozpatrzyli mojego wniosku pozytywnie, ale nawet nie dopuścili go do rozpatrzenia przez komisję!”. W uzasadnieniu, za powód odrzucenia wniosku GDC podaje „brak odpowiednich kwalifikacji do wykonywania zawodu asystentki”.

Tłumaczenia: „ale przecież ja jestem asystentką” nic nie dają. Pracownik komórki rejestracyjnej twardo odpisuje: „Na pani dyplomie widnieje tytuł «higienistka», a to nie jest podstawą do rozpatrzenia Pani jako asystentki. Jeśli życzy sobie Pani być rozpatrzona jako higienistka, prosimy wypełnić odpowiednie formularze…”.

Ścieżka zdrowia

Pierwsze co Ewa robi, to nawiązuje kontakt z Departamentem Szkolnictwa w polskim Ministerstwie Zdrowia. Uzyskać pisma potwierdzającego swoje kwalifikacje jako asystentka tam się Ewie nie udaje, gdyż „tego nie ma na Pani dyplomie”.

Podłamana, nie daje jednak za wygraną – udaje jej się wyprosić zaświadczenie z kompromisową sentencją: „całość zawodowych kompetencji asystentki zawiera się w określonych szerzej kompetencjach higienistki”. Kolejny wydatek na tłumacza przysięgłego oraz wygasłe zaświadczenie od GP i podanie zostaje ponownie złożone. Efekt?


Klapki na oczy, wiśta wio!

Po kilku tygodniach przychodzi odpowiedź: „Zgodnie z polityką GDC, nie jesteśmy w stanie rozważyć Pani podania o rejestrację jako asystentka, ponieważ nie widzimy niczego, co by takie kwalifikacje potwierdzało (…). Jestem świadoma, że list z Ministerstwa Zdrowia potwierdza pani kompetencje asystentki, jednak Akt [regulujący GDC] nie pozwala oceniać kandydatów tylko na podstawie ich kompetencji” – pisze w uzasadnieniu decyzji GDC kierowniczka Działu Rejestracji.

„Opadły mi ręce” – mówi Ewa. – „Komuś nie spodobało się słowo «kompetencje», więc chce, żeby na papierze było słowo «kwalifikacje». A przecież ja mam te wszystkie kompetencje nie z chmur, a poprzez zdanie egzaminu i otrzymanie kwalifikacji, tyle że pod nazwą «higienistka»”.

„Nie jesteśmy tu od myślenia”

W czerwcu 2012 r. kontaktuję się z podpisaną w piśmie kierowniczką. Zadaję pytanie czy GDC nie może uznać tego prostego, zresztą świetnie udokumentowanego faktu, że w kwalifikacjach polskiej higienistki zawierają się kwalifikacje asystentki. Nic nie dociera. Otrzymuję tylko suchą odpowiedź: „Procedury GDC nie przewidują przeprowadzania szczegółowego dochodzenia (oryg.: investigation) co do edukacyjnej przeszłości każdego kandydata z osobna”.

„Nie dało rady” – kontynuuje Ewa. „Wystąpiłam do Ministerstwa o wystawienie takiego samego papierka, ale żeby zamiast «kompetencje», tym razem użyli słowa «kwalifikacje». Na szczęście, udało mi się taki papier wyżebrać. Oczywiście, wszystkie zaświadczenia i referencje znów wygasły.”

Nagła zmiana frontu

Gdy Ewa jest gotowa do przesłania „poprawionego” listu z ministerstwa do tłumacza, GDC nagle informuje ją, by wstrzymała się ze swoim (trzecim już) podaniem, gdyż GDC postanowiło… skontaktować się z polskim ministerstwem samodzielnie.

„Chyba nie dowierzali mi, że uzyskałam papier, jakiego chcieli” – domyśla się Ewa. „Co ciekawe, prowadząca moją sprawę utrzymywała od początku, że «to pierwszy taki przypadek, a rejestrowałam już bardzo dużo Polek». Widocznie ktoś tam wreszcie zauważył, że coś jest nie tak i zaczęli sami szukać. Najgorsze jest jednak to, że w międzyczasie poznałam kilka dziewczyn w dokładnie takiej samej sytuacji jak ja.

Dostały odmowę, więc albo poszły do szkoły uczyć się zawodu od nowa (!), ale przeważnie odpuściły sobie i do dziś pracują poniżej swoich kwalifikacji, dorabiając tylko czasami jako asystentki po gabinetach, gdzie biorą je nielegalnie, więc za śmieszne stawki”.


Co dalej?

Dokumenty Ewy zostały ostatecznie dopuszczone do komisji; jej sprawa będzie rozpatrzona jeszcze w 2012 r. Co jednak z tymi osobami, które nie wytrzymały i wykruszyły się w trakcie? „Jeśli  nie ma się zaparcia w sobie i się nie walczy, bo o walce tu mowa, biurokracja cię zje” – przekonuje Ewa. Dziewczyna podkreśla również aspekt językowy, gdyż często pojawia się niemożność wejścia w głębszą polemikę z „wrogiem” i dobre sformułowanie swoich argumentów.


Walczyć o swoje

Ilu z nas odnalazło w historii Ewy znajome wątki? Ilu z nas zatrzymało się w połowie drogi? Odrzuceni, odpuszczamy sobie walkę i w efekcie – choć moglibyśmy pracować w swoim zawodzie – paramy się zajęciami poniżej swoich kwalifikacji. Bywa też tak, że z poczuciem zawodu i niespełnionych oczekiwań, wracamy do kraju.

Nikt nie mówił nam, że będzie łatwo, lecz nikt też nie spodziewał się po kraju – ponoć tak przyjaznym emigrantom – że największy opór spotka nas nie ze strony rynku pracy, ale bezdusznej biurokracji. Ale jak widać, urzędnikom nie płacą za „nadliczbowe” myślenie, a ślepe trzymanie się przepisów. Nie traci na tym nikt… prócz aplikanta.

Jacek Wąsowicz
 

author-avatar

Przeczytaj również

Huragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj