Życie w UK

Polscy lekarze w UK

Polacy na Wyspach to także lekarze. Na czym polega ich praca w UK? Jak ją zdobywają? Czy lepiej przyjechać jako RMO, czy na „locum”?

Polscy lekarze w UK

Polskie przychodnie w Londynie >>

Polscy lekarze w Wielkiej Brytanii zdobywają nie tylko doświadczenie zawodowe, które po powrocie będzie błyszczeć w ich CV, ale także motywujące zarobki. Do UK przyjeżdżają w rożnym charakterze. Młodsi lekarze – często w trakcie specjalizacji – trafiają do prywatnych brytyjskich szpitali i innych placówek medycznych jako resident medical officer (RMO). Posada ta polega na 24-godzinnym dyżurowaniu i w razie potrzeby wykonywaniu obowiązków pielęgniarsko-medycznych.

Ponieważ RMO musi bez przerwy być gotowy „na wezwanie” i nie opuszczać szpitala, posada jest bardzo dobrze płatna. Osoby wykonujące tę pracę nie pokrywają zwykle kosztów zakwaterowania w szpitalu ani posiłków. Dla młodego lekarza może to być dobra okazja by poznać funkcjonowanie brytyjskiej służby zdrowia i podszkolić angielski. Minusem takiej pracy jest jednak to, że zbyt długotrwałe jej wykonywanie nie prowadzi do zdobywania nowych umiejętności klinicznych. Zwłaszcza że jest to praca dość monotonna i polegająca na powtarzających się schematach.

Specjalista bardziej wyspecjalizowany

W państwowej brytyjskiej służbie zdrowia (NHS – National Health Service) zatrudniani są natomiast polscy lekarze specjaliści ze sporym stażem zawodowym. Otrzymują oni zwykle kilkumiesięczne kontrakty na tak zwane „locum” – czyli wypełnienie okresu, w którym w danym szpitalu brakuje specjalisty (tzw. consultant). Wykonują pracę odpowiednią do swoich kwalifikacji w godzinach zwykle 9 – 17. Po pracy mają więc czas na szkolenie języka lub ewentualne uzupełnianie wiedzy. – Polakom nie brakuje umiejętności, jednak jak się okazuje, praca brytyjskiego consultant pozostaje na dużo większym poziomie ogólności – wyjaśnia doktor Marek (imię zmienione na prośbę rozmówcy), który od blisko czterech lat pracuje w Wielkiej Brytanii. Polak pracujący w brytyjskim szpitalu musi sobie czasem odświeżyć wiedzę z innych dziedzin medycyny niż ta, w której pracował w kraju. W polskich szpitalach lekarz danej specjalności – na przykład histopatolog – skupia się zwykle na pewnym jej zakresie – np. histopatologii płuca i w nim zdobywa bardzo wąskie umiejętności i wiedzę. W UK praktykujący specjaliści nie mogą sobie pozwolić aż na taką specjalizację – co z jednej strony pozwala im być na bieżąco z „wiedzą ogólną”, z drugiej nie daje im żadnych specjalnych umiejętności ponad przeciętne w ich dziedzinie.

Niektórzy Polscy lekarze zamiast na kilkumiesięczne kontrakty przyjeżdżają do Wielkiej Brytanii regularnie w weekendy prowadząc jednocześnie życie zawodowe w obu krajach. Najbardziej poszukiwanymi w UK, jak twierdzi na łamach „Pulsu Medycyny” Karol Rogawski – specjalista chirurg-urolog, który na emigracji przebywa od dwudziestu pięciu lat, są specjaliści w takich dziedzinach jak histopatologia, hematologia, radiologia inwazyjna, psychiatria jak również lekarze rodzinni.

Pierwszy kontrakt nie najlepszy

Pracy w UK można szukać przez agencje rekrutacyjne, które mają swoje siedziby w Polsce lub przez te usytuowane w UK. Zwłaszcza pierwszy kontrakt niemal bez wyjątku polscy lekarze zdobywają za pośrednictwem agencji. Przy kolejnym, gdy ma się już w CV brytyjskie doświadczenie (a wiec jest się wiarygodnym na tutejszym rynku), można próbować starać się o kontrakt samemu lub udać się do innej agencji, która zaoferuje nam lepsze warunki. – Zwykle jest tak, że stawka godzinowa na pierwszym kontrakcie jest o połowę mniejsza niż na drugim. Agencje w pewnym sensie wykorzystują fakt, że to nam bardzo zależny na wejściu na rynek brytyjski – wyjaśnia doktor Marek. Z tym, że – jak dodaje – nawet pierwsza stawka jest znacznie wyższa niż polskie wynagrodzenie przeliczone na godziny i zwykle wynosi kilkadziesiąt funtów.

Po skontaktowaniu się z agencją, przesłaniu jej swojego CV i odbyciu wstępnej rozmowy kwalifikacyjnej przez telefon, polski lekarz musi się zarejestrować w brytyjskiej izbie medycznej – General Medical Council (GMC). Konieczny jest cały szereg dokumentów (dyplom ukończenia studiów, dyplomy specjalizacyjne, zaświadczenie o niekaralności, specjalne zaświadczenie z polskiej izby medycznej) i ich tłumaczenia przysięgłe. Gdy GMC otrzyma je wszystkie, starający się o członkostwo lekarz musi stawić się w jej siedzibie w Londynie na tak zwaną „weryfikację”, to znaczy potwierdzenie, że rzeczywiście jest osobą, za którą się podaje. Członkostwo otrzymuje się zwykle w ciągu kilku tygodni po weryfikacji. Jego roczny koszt wynosi blisko 400 funtów.

Lepiej w mieszkaniu niż w hotelu

Bez przynależności do GMC nie można w Wielkiej Brytanii wykonywać zawodu lekarza. Potem zaczyna się oczekiwanie na oferty lub przebieranie w nich. Przy wyborze swojego „locum” pod uwagę należy wziąć nie tylko stawkę godzinową, ale także lokalizację szpitala. Zdarza się, że lekarze-obcokrajowcy źle znoszą pobyt w małym brytyjskim mieście, którego „jedyną atrakcją” jest szpital a życie zamiera w nim po 18.00. Większość lekarzy liczy więc na kontrakty w Londynie. Zakwaterowanie zwykle zapewnia zatrudniający szpital. Przeważnie jest to skromny pokój w przyszpitalnym hotelu bardziej przypominającym raczej studencki akademik. Niektórzy na czas swojego pobytu w UK wynajmują mieszkanie by po pracy odpoczywać w bardziej komfortowych i mniej „tymczasowych” warunkach. Niedogodności związane z pobytem zwykle kompensuje sowita pensja i „brytyjskie doświadczenie” w CV. W Polsce ponoć cenione.

Magda Qandil
[email protected]

Polskie przychodnie w Londynie >>

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj