Życie w UK
Polka pomyliła samolot. Zamiast do Glasgow, poleciała 600 km w inną stronę…
Fot. Getty
Polka, która z dwójką dzieci miała lecieć samolotem z Wrocławia do Glasgow, przez pomyłkę wsiadła do złego samolotu, który na szczęście też leciał do Wielkiej Brytanii. Jak to się stało, że załoga nie zauważyła, że trójka pasażerów wchodzi na nie ten pokład, co trzeba?
Pewna Polka wśród lotniskowego zamieszania wsiadła do nie tego samolotu Ryanaira, do którego powinna. Załoga bez problemu przepuściła kobietę przez bramkę – mimo sprawdzenia karty pokładowej. W konsekwencji, kobieta wracająca z Polski do UK z dwójką dzieci, zamiast w Glasgow wylądowała w Londynie. Teraz chce walczyć o odszkodowanie od Ryanaira.
Polka pomyliła samolot
Co ciekawe, według historii opisanej przez portal fly4free, przez cały czas nikt nie zorientował się, że Polka wsiadła do złego samolotu. Pomimo podwójnej kontroli przy wejściu do samolotu, jakimś trafem żaden członek załogi nie zauważył, że kobieta ma bilet do Glasgow, a nie do Londynu i że weszła z dziećmi do nie tego samolotu. Sama kobieta uświadomiła sobie feralną pomyłkę dopiero wtedy, gdy na lotnisku Stansted, do którego doleciała, zgłosiła brak bagażu. Jak to możliwe, że dosłownie nikt nie zauważył, co się stało?
Według relacji Polki, do zamieszania doszło już na lotnisku w Polsce. W porcie we Wrocławiu z tej samej bramki mieli do samolotów wsiadać pasażerowie lecący Ryanairem i do Glasgow w Szkocji, i do angielskiego Londynu. Między odlotami tych dwóch samolotów było jedynie 25 minut różnicy, a zanim skończyła się odprawa do samolotu lecącego do Londynu, na tablicy wyświetlono już odprawę do Glasgow. Kobieta ustawiła się więc w kolejce zgodnie z tym, co przeczytała na tablicy, nieświadoma, że trwa jeszcze odprawa na lot wcześniejszy.
Co więcej, pomimo sprawdzenia karty pokładowej Polki, personel lotniczy przy bramce również nie zauważył pomyłki i przepuścił kobietę. Błędu nie zauważono także przy kontroli kart pokładowych już przy wejściu na pokład. Tak więc niczego nieświadoma Polka wsiadła co prawda do samolotu Ryanaira, ale ku swojemu zdziwieniu zamiast w Glasgow, wylądowała w Londynie. Za pomyłkę kobieta wini przewoźnika.
Jak opowiada Polka, cytowana przez portal fly4free:
„Na tablicy pokazała mi się informacja, że na bramce numer 11 zaczyna się odprawa lotu do Glasgow. Poszłam tam i gdy zobaczyłam, że odprawa już się zaczęła, a w kolejce zostało tylko kilka osób, zdecydowałam się wejść do samolotu. Pomyślałam, że może zaczęto już wcześniej wpuszczać pasażerów na pokład.
Po kontroli paszportów udałam się z dziećmi po odbiór dużego bagażu, na który bezskutecznie czekałam 20 minut. Wszyscy pasażerowie już odebrali swoje walizki, a mojej nie było. Pomyślałam, że chyba się zgubiła. Poszłam do stoiska, gdzie siedziała pani pracująca dla Ryanair. Zapytałam ją, czy może mi pomóc, ponieważ mój bagaż chyba zaginął. Pani wzięła mój bilet, sprawdziła i poinformowała mnie, że mam bilet na trasie Wroclaw-Glasgow, ale jestem na lotnisku Stansted.
Byli bardzo zaskoczeni, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Ostatecznie znaleźli dla mnie lot powrotny do Glasgow, ale trwało to bardzo długo. Na Stansted wylądowaliśmy około godziny 11, informację o locie powrotnym dostaliśmy o 17, a nasz lot odbył się dopiero o 21.
Planuję walczyć o odszkodowanie, bo uważam, że Ryanair zawiódł. Przechodziłam z dziećmi kilka kontroli, podczas których sprawdzano nam bilety, więc nie rozumiem, jak do tego doszło. Tym bardziej, że aż 3 osoby znalazły się nie w tym samolocie co trzeba”.