Życie w UK

„Polakozioł” ofiarny

Już nie tylko ogołacamy brytyjskie akweny z łabędzi i karpi, nie tylko podpalamy Żydów w synagogach, lecz odbieramy pracę Brytyjczykom i okradamy budżet UK wyłudzając benefity. W takim tonie utrzymanych jest coraz więcej publikacji w brytyjskich mediach. Można odnieść wrażenie, że to przybysze z Polski są głównymi winowajcami kryzysu gospodarczego na Wyspach.

„Polakozioł” ofiarny

Jakie powroty, jakie zwolnienia? >>

Powroty? Nie do końca! >>

Anglik ryby nie usmaży

„Widział ktoś Anglika lub Angielkę pracujących na zmywaku albo smażących ryby i frytki czy kurczaki w chicken barze, pakujących mrożonki w fabryce, czy wykonujących inną, brudną i nisko płatną pracę. Teraz wyobraź sobie, ile by kosztowały truskawki czy kurczaki, gdyby nie emigranci? Powinieneś być wdzięczny tym ludziom, bo dzięki nim oszczędzasz mnóstwo pieniędzy. A teraz wyobraź sobie, że nagle wszyscy emigranci znikają” – to jedna z ponad 170 wypowiedzi na forum dziennika „The Guardian”, pod artykułem traktującym o emigrantach.

Od ponad dwóch lat emigranci z Polski, a nieco rzadziej innych krajów, które wstąpiły do Unii Europejskiej po 2004 roku, są obiektem bezprzykładnych ataków ze strony brytyjskich mediów. Nie wszystkich, ale w kraju, w którym ochrona mniejszości narodowych sięga niekiedy granic absurdu, uderza to i dziwi. Gdyby jeszcze wszystkim dokładano po równo, ale w tym przypadku w ten osobliwy sposób traktowani są niemal wyłącznie Polacy.

Liderzy od gęby

Pozycję liderów w dorabianiu nam gęby zajmują bezsprzecznie dwa brukowce: dziennik „Daily Mail” i wieczorówka „Evening Standard”. Oba wydawane przez tę samą spółkę – Associated Newspapers Ltd. To tam najczęściej pojawiały się informacje o tym, że od czasu jak Polacy pojawili się na Wyspach, zaczęły znikać łabędzie. Przybysze znad Wisły mieli je łapać i spożywać. Według wymienionych wyżej gazet, piekli je na ogniu, na terenie dzikich obozowisk, gdzie mieszkali w 15-osobowych namiotach. Przed świętami Bożego Narodzenia „DM”, przy wsparciu „ES”, ogłaszało alert zwracając się do władz i społeczeństwa, by pilnować wszelkich akwenów, bo karp to tradycyjna polska potrawa wigilijna, więc Polacy mogą już całkowicie ogołocić Wyspy z tych ryb. Policyjne dochodzenia nie potwierdziły tych rewelacji, a na kłusownictwie udało się złapać jakiegoś Litwina i Chorwata. Dementi nie było. Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii robiło co mogło, żeby zastopować oczerniające nas publikacje. Wielokrotne monity w tej sprawie rzecznika ZP nie odnosiły skutku. Robin Esser, pełnomocnik właściciela „Daily Mail”, niezmiennie odpowiadał, że nie ma tam żadnych antypolskich akcentów i publikował je nadal.
Zaprzestano już co prawda pisania o łabędziach i karpiach, ale domalowywania nam gęby nie zaniechano. Przyjęto nieco inną taktykę. Teksty na temat Polaków stały się bardziej wyrafinowane – jeśli takiego słowa można użyć w stosunku do publikacji w tabloidach. Polak przestał jeść łabędzie, ale zaczął wyłudzać zasiłki. Nie każdy oczywiście, bo przecież ktoś musiał jeszcze zabierać Brytyjczykom miejsca pracy powodując wśród nich bezrobocie. Kto, dodawać chyba nie trzeba. Pojawiały się więc artykuły o tym jak Polacy, godząc się na niskie zarobki, rugują Brytyjczyków z pracy, natomiast pobierane przez emigrantów zasiłki to strata 350 funtów rocznie dla każdej brytyjskiej rodziny.

Kawczynski vs. BBC

Na ścieżkę wytyczoną przez brukowce zbłądziło nawet tak szacowne medium jak BBC. W ubiegłym roku w jednym z programów publicystycznych komentator zajmujący się problematyką emigracyjną omawiał raport Komisji ds. Imigracji przy Izbie Lordów. W programie uczestniczyła również członkini tej komisji, Clare Short. Oboje zgodnie stwierdzili, że Polacy rujnują brytyjski rynek pracy, odbierając zatrudnienie obywatelom Zjednoczonego Królestwa. Insynuacji tych nie zdzierżył konserwatywny poseł do Izby Gmin, Dan Kawczynski. W liście do premiera Gordona Browna, opublikowanym w dzienniku „The Independent” oświadczył, że spora grupa brytyjskich mediów, w tym BBC, publikuje wiele kłamliwych i dyskryminujących Polaków informacji. Pracowitość, przedsiębiorczość i elastyczność Polaków potwierdza większość rządowych i niezależnych instytutów badawczych, według których blisko 85 procent Polaków, którzy przyjechali w ostatnich latach do Wielkiej Brytanii, ma stałą pracę. Natomiast połowa emigrantów spoza Unii, w tym z Commonwealthu, korzysta z zasiłków”.

Polacy pompują funty

Kawczynski zwraca rówież uwagę na to, że Polacy pompują pokaźne kwoty w brytyjski budżet i zakładają firmy tworząc nowe miejsca pracy. Wspomina przy tym, że sam sir Andrew Green, przewodniczący Migration Watch, „pies na emigrantów” – głównie z Polski, przyznaje, że Polacy są pracowici, elastyczni i zmotywowani. Inną sprawą jest, że te cechy – dla Greena – w przypadku Polaków mają konotacje negatywną (sic!). Nie dziwi więc fakt, że sir Andrew jest dyżurnym ekspertem dwóch „gadzinówek”, które celują w postponowaniu emigrantów z Polski. Kawczynski przestrzega, że nagonka na Polaków może skłonić ich do opuszczenia Wysp, na czym gospodarka brytyjska może jedynie stracić.

Odkręcanie przekręconego

Skoro już mowa o Migration Watch i jej przewodniczącym, to nie sposób pominąć artykuł Philippe’a Legraine’a pt. „Migration Watch przekręca fakty”, który ukazał się w połowie grudnia ub. roku w „The Guardian”. Autor, dziennikarz zajmujący się w „Guardianie” problematyką ekonomiczną w kontekście globalizacji i migracji, wszedł w polemikę z Greenem i posługując się tymi samymi danymi udowodnił, iż Green – że użyję tu eufemizmu – mija się z prawdą. Dane pochodzą z Office for National Statistic – odpowiednika polskiego GUS. Legraine pisze wprost, że Greenem powoduje ksenofobia, w związku z czym jątrzy przeciwko emigrantom kanalizując niepokój społeczny z powodu recesji w jednym kierunku. Autor artykułu zwraca uwagę, że jeśli chodzi o obywateli brytyjskich, to poziom zatrudnienia pomiędzy rokiem 2001 a 2008 wzrósł o 378 tysięcy – Green twierdzi, że jest odwrotnie. Ponadto przy odliczeniu spadku zatrudnienia wywołanego kryzysem gospodarczym i jednoczesnym porównaniu ostatnich kwartałów 2000 i 2007 roku, wychodzi, że poziom zatrudnienia autochtonów wzrósł o 500 tys. Opinia Greena, że 230 tys. jego rodaków straciło pracę, licząc od drugiego półrocza, też nie wytrzymuje próby, ponieważ statystyki ONS mówią, że zatrudnienie akurat wzrosło o 43 tys. Jeśli chodzi o młodych Brytyjczyków, którym emigranci blokują dostęp do pracy, to poziom pozostawał niezmienny pomiędzy 2004 a 2007 rokiem. Oznacza to, że przestał rosnąć zanim UK otworzyło granice dla świeżo upieczonych „unitów”. Legraine napisał też, co wcześniej podnosili Wiktor Moszczyński ze Zjednoczenia Polskiego i Dan Kawczynski, że emigranci nie tylko nie pozbawiają Brytyjczyków nowych miejsc pracy, lecz je tworzą. Stwierdził, że pozbycie się emigrantów nie sprawi, iż miejsc pracy przybędzie, podobnie jak pozbycie się kobiet nie skutkowałoby większą liczbą miejsc pracy dla mężczyzn.

Jaka dezercja?

Jeden artykuł wiosny nie czyni, ale jest dowodem na to, że nie wszyscy Brytyjczycy przyswoili sobie obraz polskiego emigranta lansowany przez prasę przeznaczoną dla tych, co to „prochu nie wymyślą”. Ostatnio modne jest również określanie Polaków opuszczających Wyspy mianem dezerterów. Pisze się, że wystraszyła ich recesja, brak pracy, zostają tylko rodziny, które żyją z benefitów itd. Tak informują tabloidy, dodając, że pół miliona Polaków opuściło już Wyspy. Inne pisma są nieco ostrożniejsze twierdząc, że pół miliona opuści lub zamierza opuścić, a główny powód to bezrobocie.

Tymczasem z naszych sondaży wynika, że tak nie jest.

Potwierdza to Tomasz Wójtowicz z Londynu, właściciel kilkuosobowej firmy budowalnej:

– Nie prowadzę monitoringu wszystkich naszych rodaków w UK, ale jestem tu już 10 lat, z czego siedem prowadzę tę firmę. Mam kontakty z innymi firmami i wiem, że w okresie przedświątecznym większość naszych budowlańców wyjeżdża do Polski. Siedzą tam zazwyczaj do końca lutego czy marca i wracają. Te miesiące to martwy sezon w budownictwie i zawsze tak było.

Dodaje jednak, że w tym roku po raz pierwszy od siedmiu lat ma obłożenie non stop, więc jego pracownicy spędzili święta w Londynie.

– I nie tylko ja.

Paweł Stańczak, lat 25, mieszka w Londynie od 2004 roku, choć jest stolarzem, robi wszystko: instalacje, stolarkę, hydraulikę, kładzie glazurę, maluje, tapetuje. Anglicy wyrywają go sobie z rąk. Teraz pracuje dla Anglika, który kupuje domy wymagające remontu, a po renowacji je sprzedaje. Nie zanosi się na to, żeby miał stracić pracę.
Piotr Głogowski, współwłaściciel znanego na Acton polskiego sklepu „U Kowalskiej”, nie narzeka na mniejsze niż wcześniej obroty:

– Gdyby Polacy masowo opuszczali Wyspy albo zarabiali mniej, natychmiast bym to odczuł. Wśród moich licznych przyjaciół i znajomych nie znam nikogo, kto szykowałby się do powrotu do Polski.

 

Steve Friend, pracownik firmy spedycyjnej, nie ukrywa swoich konserwatywnych poglądów. Zapytany o to, czy uważa, że Polacy rzeczywiście zabierają pracę autochtonom, bez zastanowienia odpowiada, że tak. Zastrzega jednak, że nie chodzi mu akurat o Polaków, lecz o emigrantów w ogóle.

– Obowiązkiem rządu jest zapewnienie pracy w pierwszym rzędzie obywatelom brytyjskim oraz przeszkolenie bezrobotnych, żeby uzyskali niezbędne kwalifikacje. Tymczasem rząd psuje rynek pracy pozwalając emigrantom pracować za niższe wynagrodzenie. Ataki mediów na Polaków nie mają charakteru rasistowskiego, bo Polacy są biali. Jest to przykre, bo często niesprawiedliwe, ale to są już skutki „proemigracyjnej” polityki rządu Gordona Browna i poprzednich rządów laburzystowskich.

To nie koniec!

W następnym numerze powrócimy do tematu szkalujących opinii o Polakach, zamieszczanych w brytyjskich mediach. Sprawą zainteresowali się Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii oraz Marek Borowski, były marszałek Sejmu, obecnie przewodniczący sejmowej Komisji do Spraw Łączności z Polakami za Granicą, którzy wyrażają swój zdecydowany sprzeciw wobec praktyk stosowanych w środkach masowego przekazu
na Wyspach.

Janusz Młynarski

Jakie powroty, jakie zwolnienia? >>

Powroty? Nie do końca! >>

author-avatar

Przeczytaj również

Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj