Praca i finanse

Temat numeru: Polak wywalczył polskim rodzinom prawo do zasiłków

Znajomi Tomisława Trapkowskiego żartują, że rodacy na Wyspach i w innych unijnych krajach powinni się zrzucić na solidny prezent dla niego. Nikt nie ma wątpliwości, że Trapkowski naprawdę zasługuje na nagrodę, mówi się o nim, że to on wywalczył Polakom prawo do zachowania zagranicznych zasiłków na dzieci nawet, jeśli te są w Polsce.

Temat numeru: Polak wywalczył polskim rodzinom prawo do zasiłków

child tax benefit

Dzięki uporowi i walce Trapkowskiego imigranci mają prawo, jak uznali sędziowie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej do pobierania zasiłków rodzinnych, nawet gdy ich dzieci nie przebywają w tym samym kraju. Wszystko zaczęło się od tego, że trzy lata temu mieszkający i pracujący w Niemczech Tomisław Trapkowski starał się o zasiłek na swojego 12-letniego syna.

Nie krył przy tym tego, że chłopak mieszkał z matką w Polsce. Tą właśnie konkretną sprawą zajął się Trybunał, a wydana przez niego decyzja oznacza, że także imigranci na Wyspach Brytyjskich mogą spać spokojnie, nadal będą mieli prawo pobierać Child Benefits na dzieci, choć nie przebywają one z rodzicem czy rodzicami w Wielkiej Brytanii.

Początkowo jednak sprawa wydawała się dla Polaka przegrana. Przeciwko niemu wystąpiła bowiem potężna Kasa Rodzinna (Familienkasse) z Saksonii, która jest jednym z organów Federalnego Urzędu Podatkowego w Niemczech. Jej urzędnicy oświadczyli, że nie będą łożyć na dziecko imigranta. Sprawa oparła się w końcu o Europejski Trybunał i ten przyznał rację Polakowi.

-Imigranci mogą pobierać zasiłek na dzieci, nawet jeśli dzieci te mieszkają w innym kraju – brzmiała niedawna decyzja Trybunału.

Prawo dla wszystkich

Wyrok tego organu jest na tyle ciekawy, że zaledwie miesiąc wcześniej ten sam Trybunał uznał, że imigrantom z krajów Unii Europejskiej nie należą się automatycznie te same zasiłki co mieszkańcom danego kraju. Ta wcześniejsza sprawa była jednak nieco inna, chodziło w niej bowiem o tzw. turystykę zasiłkową, czyli sytuację, kiedy ktoś jedzie do innego kraju unijnego tylko z zamiarem pobierania świadczeń, bez chęci podjęcia tam pracy.

Co oznacza to najnowsze rozstrzegnięcie Trybunału? To jasny przekaz: jeśli podejmujemy pracę w jakimś unijnym kraju nabywamy te same prawa pracownicze, które przysługują obywatelom tego kraju.

Cameron dostał po nosie

Ten wyrok Trybunału, jak twierdzi wiele brytyjskich tytułów jest ciosem w premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który zapowiedał, że w sytuacji, kiedy na przykład dziecko pracującego na Wyspach Polaka nie przebywa w tym kraju, traci prawo do zasiłku. Cameron pozwolił sobie przed rokiem na stwierdzenie, że wysyłanie pieniędzy z Wielkiej Brytanii na dzieci w innych krajach UE jest „niezrozumiałe”.

Z punktu widzenia brytyjskiej polityki takie orzeczenie to na pewno mocny argument dla Camerona w czekających go negocjacjach o możliwym wyjściu Wielkiej Brytanii ze wspólnoty europejskiej. Szacuje się, że Wielka Brytania wysyła w ramach Child Benefits do krajów unijnych około 30 milionów funtów rocznie.

Największy procent tej sumy trafia do Polski. Orzeczenie trybunału na pewno nie jest na rękę Cameronowi, który jest w trakcie starania się o renegocjację warunków członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Zapowiadał on przecież i to nieraz swoim wyborcom, że zmieni przepisy i imigranci nie będą mieli prawa pobierać zasiłków na dzieci, które nadal mieszkają np. w Polsce i nigdy w Wielkiej Brytanii nie były.

Obraził Polaków

Rok temu Cameron wywołał prawdziwą burzę swoimi słowami: „Większość Brytyjczyków uważa tę zasadę za niezrozumiałą i trudno nie przyznać im racji. Trudno bowiem dopatrzeć się sensu w tym, kiedy do Wielkiej Brytanii przyjeżdżają sami rodzice, którzy dostają wysokie zasiłki na dzieci pozostawione w ojczyźnie”.

– Ciężko to pojąć, nic więc dziwnego, że wskaźnik zaufania do Unii Europejskiej w naszym kraju jest coraz niższy. Aby nie spadł do zera, musimy zlikwidować tego rodzaju niesprawiedliwe przepisy – dodawał w listopadzie ubiegłego roku premier David Cameron.

Orzeczenie luksemburskiego trybunału jest sprzeczne z celami Camerona, ale jak wielu zauważa, z drugiej strony może paradoksalnie ułatwić mu przekonanie Niemców do potrzeby zmian tego rodzaju przepisów. Ta sprawa pozostaje na razie otwarta, ważne jest orzeczenie Trybunału. – Przepisy unijne sprawiły, że Wielka Brytania straciła kontrolę nad tym, kto i na co dostaje zasiłki.

Na dokładkę unijni sędziowie mówią, że Wielka Brytania nie ma nic do gadania i ma wypłacać zasiłki na dzieci, które mieszkają tysiące kilometrów od UK. Cała ta renegocjacja w wydaniu Camerona to jedna wielka zasłona dymna. Jedynym rozwiązaniem tej sytuacji jest opuszczenie Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię i głosowanie za tym w referendum – mówił Robert Oxley, rzecznik akcji „Vote Leave”.

Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz temat praw imigrantów na Wyspach będzie powracał w publicznej debacie. Nie da się ukryć tego, że wizerunek rodaków pracujących poza Polską (nie tylko w Wielkiej Brytanii) bywa negatywny. Wciąż niestety postrzegani jesteśmy jako osoby niegarnące się do pracy, a bardziej szukające zasiłków. Niewiele się robi, by przełamać te stereotypy.

Zasiłki są też dla Polaków

Jakiś czas temu ogromne emocje rozpaliły wypowiedzi Evity Kossmann. Ta Polka mieszkająca w Warszawie pobiera brytyjskie zasiłki na swojego syna. Jej mąż od dekady pracuje na Wyspach w fabryce, a pieniądze z Child Benefit i Child Credit Tax przesyła żonie. Co miesiąc jest to ok. 220 funtów, czyli ponad tysiąc złotych. Sporo jak na polskie warunki.

Evita Kossmann wystąpiła w filmie dokumentalnym „Benefits Britain: Life On The Dole” wyemitowanym przez stację Channel 5. Kossmann spokojnie tłumaczyła, że nie widzi nic złego w tym, że dostaje zasiłek z Wysp na swojego syna. Jej historia wygląda tak, że kilka lat temu przeprowadziła się z mężem i czwórką dzieci do Wielkiej Brytanii, ale gdy 10-letni Mateusz nie radził sobie w szkole, wróciła z nim do Polski, gdzie prowadzi restaurację w Warszawie i jednocześnie dba o rozwój syna.

W wypowiedzi dla stacji telewizyjnej wyjaśniła, że pobieranie brytyjskich zasiłków jest dla niej czymś normalnym: po prostu pieniądze są wypłacane, co jest dla mnie zadziwiające, gdyż Brytyjczycy obdarzyli ją dużą dozą zaufania, a żaden pracownik opieki społecznej nigdy nie przyjechał, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście z Mateuszem mieszka nad Wisłą. Kobieta dodała, że wszystkie pieniądze, jakie dostaje od męża, przeznacza na wychowanie Mateusza, na jego naukę, bilety do kina, teatru i inne rozrywki.

Wściekli Brytyjczycy

Po takich słowach zaroiło się na portalach od niepochlebnych, wręcz wulgarnych komentarzy nie tylko pod jej adresem. Komentarze generalnie skierowane były przeciwko wszystkim Polakom, których określono jako leni, pasożytów i cwaniaków wyciągających środki z pomocy społecznej na Wyspach.

Kossmann była zdziwiona, że obrzuca się ją takimi epitetami, jak sama jednak mówi, są to nieuprawnione słowa krytyki. Ona nie robi przecież nic wbrew prawu. Kobieta dodaje, że nie widzi żadnego problemu, i że dla niej ta sytuacja jest jak najbardziej normalna. Argumentuje, że jej mąż pracuje w Wielkiej Brytanii i dlatego tamtejszy system wypłaca jej zasiłki. „Nie jestem darmozjadem i leniem” – podkreśla z naciskiem.

Po emisji wspomnianego materiału w telewizji, Polką zainteresował się słynący z niechęci do imigrantów tabloid „Daily Mail”. Dołączyli do gazety internauci, nie zostawiając suchej nitki na Polce, Polsce i brytyjskim systemie świadczeń socjalnych. Evita Kossman nadal mieszka w Warszawie razem z 10-letnim synem Mateuszem. Pozytywnie mówi o przepisach, dzięki którym korzysta ze wsparcia finansowego z Wielkiej Brytanii.

– Jestem pozytywnie zaskoczona, że Wielka Brytania wspiera nas i pomaga mojej rodzinie. Nikt nas nie odwiedza z Londynu, nie mieliśmy wizyty pracowników socjalnych. Nikt nie sprawdza, gdzie przebywamy z synem. Po prostu nam płacą. Jestem taką postawą mile zaskoczona. A oni, czyli brytyjskie służby widać mają do nas zaufanie – mówiła w telewizyjnym materiale filmowym Kossman.

Potrafi liczyć

Kobieta nie kryje też, że życie w Polsce jest o wiele tańsze niż na Wyspach. Za wynajem mieszkania w Warszawie płaci 350 funtów, w Bristolu rodzina na ten cel wydawała 800 funtów. – Otrzymywanie zasiłku z innego kraju, czyli z Wielkiej Brytanii, to dla mnie nic nadzwyczajnego.

Z racji tego, że mój mąż pracuje na Wyspach, mam prawo do finansowego wsparcia – podkreśla Kossmann. To, że naskakują na nią Brytyjczycy może „od biedy” jakoś zrozumieć. Boli ją jednak bardzo, gdy krytykują ją Polacy z tego powodu, że pobiera świadczenia z brytyjskiej pomocy społecznej. – Jest mi przykro, kiedy słyszę, że jestem złodziejką i naciągaczką – mówiła w programie.

Przypomnijmy, że Polka nie żyje tylko z zasiłku, otworzyła w Warszawie restaurację, a pieniądze z Wielkiej Brytanii przeznacza na syna. – Kupuję Mateuszowi jedzenie, książki, zabawki, raz w miesiącu chodzimy do kina – wylicza skrupulatnie Kossmann.

Marek Piotrowski

author-avatar

Paulina Markowska

Uwielbia latać na paralotni, czuć wiatr we włosach i patrzeć na świat z dystansu. Fascynuje ją historia Wielkiej Brytanii sięgająca czasów Stonehenge i Ring of Brodgar. W każdej wolnej chwili eksploruje zakątki tego kraju, który nieustannie ją fascynuje. A fascynacją tą ‘zaraża’ też kolegów i koleżanki w redakcji:) Pochodzi z Wrocławia i często tam wraca, jednak prawdziwy dom znalazła na Wyspach i nie wyobraża sobie wyjazdu z tego kraju, dlatego szczególnie bliskie są jej historie imigrantów, Polaków, którzy także w tym kraju znaleźli swój azyl.

Przeczytaj również

Nastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj