Życie w UK

Polak policji nie ufa

Polacy wynieśli z kraju głęboką nieufność do policji. Dlatego też brytyjscy funkcjonariusze dowiadują się najczęściej od przypadkowych świadków o atakach na Polaków – zarówno tych na tle rasistowskim, jak i ze strony zorganizowanych w gangi rodaków.

Obława na polskie auta

Brytyjska policja reaguje szybko i sprawnie. Jednak na przeszkodzie staje jej nasza ogólna niechęć do kontaktów ze stróżami prawa, jak i niewiara w ich skuteczność. Jeszcze jakiś czas temu ataki na Polaków były w Wielkiej Brytanii nie do pomyślenia. Wydawałoby się, że ciężko pracujący, cisi Polacy nie powinni miejscowych specjalnie interesować. Jednak wraz ze stałym wzrostem naszej liczby na Wyspach te czasy bezpowrotnie minęły. Dziś na porządku dziennym są informacje o napaściach na polskich imigrantów.

Imigrant, imigrant, imigrant

Tylko w ostatnich kilku dniach miało miejsce kilka tak zwanych „hate crimes” (przestępstw popełnianych na tle rasowym czy narodowościowym) wymierzonych w Polaków – a przynajmniej tyle zostało zgłoszonych policji i opisanych przez lokalne brytyjskie gazety. W piątek, 25 stycznia, 35-letni Polak został zaatakowany w mieście Coventry. Mężczyzna wyszedł na wieczorny spacer. Podeszło do niego troje białych mężczyzn i dwie kobiety. Zapytali go czy jest Polakiem, zażądali pieniędzy, po czym nastąpił atak. Przy użyciu ostrego narzędzia (najprawdopodobniej śrubokrętu albo szpikulca do lodu) przekłuto mu płuco oraz zadano rany pośladków. Gdyby nie interwencja przechodnia, nie wiadomo jak skończyłby się ten atak. Polak jest w szpitalu. Lokalna policja szuka osób, które mogły widzieć atak, jak i przechodnia, dzięki któremu Polak najprawdopodobniej ocalał. Dzień później, w sobotę, 26 stycznia, nad ranem polska rodzina w Hastings została zaatakowana – na szczęście – jedynie werbalnie. Po całej nocy bez snu, z powodu bardzo głośniej muzyki dochodzącej z mieszkania sąsiada, postanowiła interweniować. O ściszenie muzyki poprosił ojciec rodziny, tłumacząc, że mają małe dziecko a on sam musi iść do pracy i jak do tej pory nie udało mu się jeszcze odpocząć. W odpowiedzi sąsiad wywrzeszczał „polski imigrant” i zagroził, że „urwie mu głowę”. Gdy Polak wracał do siebie, słyszał skandowanie „imigrant, imigrant, imigrant”. Rodzina zgłosiła ten incydent i trzy dni później przed sądem w Hastings odbyła się rozprawa o atak na tle rasistowskim. Atakujący został skazany na 16 tygodni więzienia.

By chronić, a nie szkodzić

To pokazuje, że brytyjski wymiar sprawiedliwości działa – jak na polskie warunki – niewyobrażalnie szybko, a przestępstwa typu „hate crimes” traktuje z niezwykłą surowością. Przekonuje to też, że do brytyjskiej policji zwracać się warto. Policjanci w wielu brytyjskich miejscowościach skarżą się jednak na słaby kontakt z polską społecznością. Polacy, nieufni po doświadczeniach z czasów reżimu komunistycznego, postrzegają policję jako zbrojne ramię rządu i partii. Dlatego też policja w miasteczku Crewe w północno-zachodniej Anglii zaprosiła Polaków, by jako ochotnicy dołączyli do jej patroli i tym samym pokazywali swojej własnej społeczności, że policja jest po to, by ją chronić, a nie jej szkodzić. Policjanci z Crewe zaprosili też do siebie policjantów z Polski, którzy spędzą tam pół roku i pomogą im w kontaktach z Polakami. Zwłaszcza, że opisane ataki to niejedyne w ostatnich dniach. W niedzielę, 27 stycznia, ofiarą ataku padł 26-letni Polak w Glasgow, największym mieście Szkocji. Szedł ulicą. Podeszła do niego grupa nastolatków – właściwie dzieciaków – w wieku od 10 do 18 lat. Polak został poważnie ranny, będzie musiał przejść operację plastyczną górnej części ucha.

Trzy opisane napady to żniwo tylko jednego weekendu. Ilu ataków Polacy brytyjskiej policji nie zgłosili? Nie wiadomo. Nie jest to kwestia tyko braku zaufania do policji, ale także bariery językowej. Polacy nie idą ze skargą, bo myślą: „Nie dogadam się” albo „nie potraktują mnie poważnie, jak będą dukał”. Jednak te negatywne założenia nie są prawdziwe. Policjanci do poszkodowanego odnoszą się z szacunkiem nawet jeśli nie rozumieją o co mu chodzi. Często też istnieje możliwość wezwania tłumacza. Polacy nie tylko przemilczają zbrodnie ze strony miejscowych, ale także rodaków – zwłaszcza zorganizowanych w grupy przestępcze. Tylko w grudniu zeszłego roku do Polski specjalnym samolotem wróciło 17 bandytów, co jest dowodem skuteczności Brytyjczyków. Polskie gangi wymuszają haracze za ochronę od rodaków osadzonych już na Wyspach, ale przede wszystkim łupią tych, którzy planują przyjazd do pracy i słabo znają język. Schemat jest zawsze ten sam: fikcyjne ogłoszenie o pracy, na miejscu odebranie pieniędzy i zostawienie przyjezdnego na pastwę losu. Wtedy powinno się zgłosić na policję, przełamując zakorzenione w ojczyźnie stereotypy.

Magda Qandil
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Do 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieMorderca Polaka twierdzi, że „nie był sobą”, gdy odbierał życieKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKobieta przywiozła martwego mężczyznę do banku po pożyczkęKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówKaucje za plastikowe butelki mogą wzrosnąć do 50 eurocentówAresztowania w związku z morderstwem Polaka w SzwecjiAresztowania w związku z morderstwem Polaka w Szwecji
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj