Życie w UK
Polacy winni zadłużenia NHS? Nie, to lekarze trwonią miliony przepisując witaminy i kremy na receptę!
Brytyjska służba zdrowia jest na skraju bankructwa, a co bardziej populistyczni politycy obwiniają za ten stan rzeczy imigrantów, w tym licznie żyjących na Wyspach Polaków. Tymczasem miliony funtów rocznie są przez brytyjskich lekarzy trwonione na wypisywanie recept na popularne leki przeciwbólowe, witaminy czy nawet…..kosmetyki.
W Wielkiej Brytanii obowiązuje opłata ryczałtowa za wypisanie leku na receptę NHS. Po ostatniej podwyżce wynosi ona £8.40, niezależnie od tego, jaka jest pełnopłatna cena leku (jeśli cena leku jest niższa, niż opłata ryczałtowa, a można go kupić bez konsultacji z lekarzem, to wtedy nie warto jest brać recepty). Z opłat za wypisywanie recept zwolnionych jest jednak wielu Brytyjczyków, w tym osoby poniżej 16 i powyżej 60 roku życia, osoby hospitalizowane lub osoby pobierające jeden z poniższych zasiłków:
- Universal Credit
- Income Support
- Income-based Jobseeker’s Allowance
- Income-related Employment and Support Allowance
- Pension Credit Guarantee Credit
Zwolnienie z opłaty za wypisanie recepty, czyli de facto zwolnienie z opłaty za leki, to bardzo szczytne rozwiązanie, które ma umożliwić leczenie ludziom najbiedniejszym i/lub ludziom, którzy jeszcze lub już nie funkcjonują na rynku pracy. Ale ma to sens tylko wtedy, gdy lekarze przepisują pacjentom leki naprawdę potrzebne, a nie zwykłe środki dostępne w każdej drogerii bez recepty. Tymczasem najnowsze dane pokazują, że lekarze trwonią miliony funtów na wypisywanie recept na takie właśnie specyfiki.
Do najczęstszych leków/specyfików, które są wypisywane na receptę, a które są powszechnie dostępne w przystępnej cenie, należą:
- Leki przeciwbólowe;
- Leki przeciwgorączkowe;
- Suplementy witaminowe;
- Preparaty witaminowo-mineralne;
- Tabletki na alergię Peritol;
- Maści lecznicze na objawy przeziębienia i grypy (np. Vicks Vaporub);
- Kremy nawilżające;
- Szampony przeciwłupieżowe.
Brytyjczycy narodem lekomanów – liczba wystawianych recept wzrosła o 55 proc.
Według najnowszych statystyk w zeszłym roku brytyjscy lekarze wypisali 276,5 tys. recept na leki na alergię Piriton i Piriteze, które kosztowały podatników £503 586. Poza tym z budżetu NHS lekarze lekką ręką wydali też:
- £156 486 na syropy na kolki dla niemowląt Infacol;
- £122 079 na tabletki nasenne Nytol;
- £1 mln (!!!) na szampony przeciwłupieżowe Neutrogena T/Gel;
- £17 816 na kremy nawilżające Vaseline;
- £68 589 na kremy nawilżające Neutrogena;
- £23,000 na preparaty na opryszczkę (np. Blistex);
- £14,987 na preparaty do inhalacji (np. Olbas Oil i Vicks Vaporub);
- £6,461 na tabletki uspokajające Kalms;
- £2,534 na preparaty przeciw migrenie (np. 4head Headache & Migraine Relief Stick).
„NHS tylko dla Brytyjczyków.” Co w takim razie z żoną Nigela Farage’a?
Pojawia się zatem pytanie – czy brytyjska służba zdrowia rzeczywiście wali się w posadach z powodu napływu na Wyspy imigrantów z innych krajów Unii? Czy też winny takiemu stanowi rzeczy jest m.in. chory system dystrybucji leków/środków o charakterze medycznym? Czy Nigel Farage może nadal nawoływać do zniesienia dostępu do NHS dla Polaków i innych imigrantów, którzy nie dość, że płacą podatki, to jeszcze masowo pracują w służbie zdrowia? Odpowiedź nasuwa się sama, a czas pokaże, jak będzie…