Styl życia
Polacy prowadzący domy publiczne w Gillingham i Maidstone czekają na wyrok brytyjskiego sądu
Dwóch Polaków zostało oskarżonych o prowadzenie burdeli w dwóch brytyjskich miastach, Gillingham i Maidstone. Po wyściu za kaucją z aresztu czekają na rozprawę w Maidstone Crown Court, która zadecyduje o wysokości ich kary.
Jak czytamy na łamach lokalnego portalu "Kent Online" Piotr P. i Przemysław S. wykazali się nie lada przedsiębiorczością podczas prowadzenia nielegalnego "brothelu". Po tym, jak policja przeprowadziła nalot na pierwszą lokalizację i zlikwidowała nielegalny proceder, dwójka Polaków postanowiła otworzyć interes w innym miejscu, przenosząc do niego cały "inwentarz".
Jak ustalono w Maidstone Crown Court pracownice domu publicznego zostały zwyczajnie przeniesione do nowej siedziby. Lokalizacja ta została również zlikwidowana przez policję. Jak zapewnia prokurator Tony Prosser w tym nie przypadku nie dochodziło do żadnych nadużyć, ani handlu ludźmi. – Żadna z kobiet nie skarżyła się na swoją sytuację – komentował.
35-letni P. i 37-letni S. przyznali się do dwóch przestępstw związanych z prowadzeniem burdelu 14 września 2016 i 13 października 2016 roku. Oprócz tego mieszkający w Chatham P. i S. przebywający w Leyton przyznali się także do posiadania środków finansowych uzyskanych na drodze działalności kryminalnej.
Wynagrodzenie polskich pracowników powodem strajku związkowców w Teeside
Wyrok został odroczony na okres dwóch tygodni. Sędzia Julian Smith już zapowiedział, że popełnione przestępstwa nie zostaną ukarane wyrokami w zawieszeniu. Póki co obaj mężczyźni zostali zwolnieni z aresztu po zapłaceniu kaucji. Warto w tym miejscu jeszcze dodać, że S. ma kryminalną przeszłość – w 2008 roku został skazany za posiadanie narkotyków klasy A, w dwa lata później usłyszał wyrok w sprawie pobicia.