Życie w UK

Podwójne życie Kowalskiego

Telefony, maile, kamerki internetowe… Te magiczne narzędzia komunikacji są nie tylko w stanie zbliżyć nas z rodziną zostawioną w Polsce, ale też… skutecznie ją oszukać.

Tanio męża z Polski kupię >>

Słomiane związki >>

Wyjazd z Polski na Wyspy zawsze jest dużym przełomem w życiu każdej rodziny. Rozmowy przez telefon, wysyłanie maili czy nawet długie rozmowy przez skype’a nie zawsze pomagają zwalczyć tęsknotę za żoną, mężem czy chłopakiem. Te magiczne narzędzia komunikacji są nie tylko w stanie zbliżyć nas z rodziną w Polsce, ale też… ją oszukać. Dzięki takiemu prostemu urządzeniu, jak kamerka internetowa pokażemy żonie czy mężowi naszą  usmiechniętą twarz, prześlemy wirtualny pocałunek albo pokażemy nowy prezent, który kupiliśmy jej na urodziny. Nasza kochanka czy kochanek może w czasie tego rodzinnego czatu siedzieć po prostu w innym pokoju i nigdy nikt się nie dowie, że mamy dwa życia. Jedno tutaj, a drugie w Polsce.

Anna i Rafał

Rafał pojechał na Wyspy, bo w Polsce nie powodziło im się najlepiej. Mieli z Anką trójkę dzieci, mieszkali w starym domu, który kupili, żeby pomieścić się razem z rodzicami. Wciąż nie mogli go wyremontować, bo Rafał łapał fuchy na wysokościach tylko od czasu do czasu, mimo że był naprawdę dobrym specjalistą. Ania zajmowała się domem i dziećmi, więc pracy nawet nie szukała. Kiedyś przy wódce usłyszał od kolegi, który już jakiś czas temu wyjechał na Wyspy, że kto jak kto, ale on z tymi uprawnieniami i certyfikatami robót na wysokościach naprawdę może tam nieźle zarobić.
Przedyskutowali pomysł z Anką, a że zawsze dobrze się dogadywali – nie musiał jej długo przekonywać. Plan był taki: znajdzie szybko mieszkanie albo wynajmie pół domu i sprowadzi Annę z dziećmi do Anglii Przetłumaczył te swoje wysokościowe uprawnienia i pojechał. Szybko znalazł duże mieszkanie i pracę. Zaczął wysyłać pieniądze Ance i… tęsknić za całą rodziną. Kupił więc laptopa, wieczorami spędzał czas na skype’owych rozmowach z pozostawioną w Polsce rodziną. W końcu wszystko tak dobrze zaczęło mu się układać, że kupił dla wszystkich bilety i doczekać się nie mógł spotkania po kilkumiesięcznej rozłące.
Załatwił Ance pracę, dwa razy w tygodniu w polskiej restauracji, dziećmi zajmowali się na zmianę, pomagała im też nowa sąsiadka. Niby wszystko było w porządku, powodziło im się coraz lepiej, stać ich było na o wiele więcej niż w Polsce, ale między nimi przestało się jakoś układać.
Ani Anka, ani Rafał nie są w stanie powiedzieć, kiedy nastąpił ten dzień czy tydzień, w którym Rafał zaczął spędzać coraz więcej czasu, zamiast z Anią i dziećmi, przed swoim laptopem. Coraz częściej poszukiwał w Google stron o Polsce, Gdańsku, w którym mieszkał przed przyjazdem do Anglii, morzu, które uwielbiał… W końcu – w tajemnicy przed Anką – założył sobie profil na najbardziej znanym w Polsce portalu kojarzącym pary. Zdjęcie przerobił tak, żeby nikt ze znajomych go na nim nie poznał. Kiedy otwierał skrzynkę z wiadomościami – ręka trochę mu drżała – w końcu chciał z kimś poromansować, choćby nawet wirtualnie, ale nie miał złych intencji.
Jednak wielu rzeczy nie przewidział: że świetnie będzie mu się z Jagodą – bo tak na imię miała dziewczyna, którą poznał na portalu – rozmawiać, że będzie mu w mailach i na czatach opisywać wszystkie znane mu z Polski zakątki – bo fascynowały ją podróże, bo będzie taka ładna i tak dobrze go będzie rozumieć… Zupełnie inaczej niż Anna, która wpadła w wir towarzyskich spotkań z innymi Polkami mieszkającymi pod Liverpoolem. Wpadła też w wir zakupów – w Polsce na nic nie było ich stać, a tutaj mogła kupić sobie kilka par butów i nie płakać z powodu braku pieniędzy na czynsz. Im bardziej się od siebie z Rafałem oddalali, tym bardziej on tęsknił do tej wirtualnej Jagody… Tęsknota za krajem mieszała mu się trochę z tęsknotą za utraconym uczuciem do żony.
W końcu postanowił uwolnić się od tej tajemnicy – powiedział wszystko Annie: o tym, że zakochał się w Jagodzie z Polski, o tym, że Jagoda świetnie go rozumie i o tym, że chce się z Anią rozwieść i sprowadzić na Wyspy Jagodę, żeby zacząć nowe życie. Wspomniał również, że dzieci nadal bardzo kocha i za nic nie chce z nimi stracić kontaktu – będzie na nie łożyć i Anna może być spokojna o pieniądze. Ich rozwód odbył się szybko, bez orzekania o winie. Po dwóch latach – kiedy ona mieszka już z dziećmi i innym mężczyzną, a on jest szczęśliwy z Jagodą w nowym domu – coraz lepiej się ze sobą dogadują i żadne z nich nie zamierza wracać do Polski.

„Jednorazówki” Marcina W.

Kiedy spotykam się z Marcinem – ten nie owija w bawełnę: „Nie po to wybrałem się na Wyspy, żeby nadal czuć się kontrolowany na każdym kroku. Moją żonę zawsze ciężko było zadowolić. Stale suszyła mi głowę – a to, że za mało zarabiam, a to znowu, że za późno wracam z pracy, a to, że na pewno mam jakąś kochankę. Przyzwyczaiła mnie już do tego, że muszę mieć hasło na poczcie mailowej, żeby mi się tam notorycznie nie włamywała, kasowałem nawet wszystkie SMS-y od kolegów z pracy. Jej podejrzliwość zaprowadziła mnie właśnie tutaj. Tu czuję się zupełnie bezkarnie, niemal jak pies spuszczony z łańcucha. O nic nie muszę się specjalnie martwić. Co miesiąc przesyłam ₤600, żeby mi nie suszyła głowy i jak zapłacę za mieszkanie, zostaje mi jeszcze całkiem sporo kasy, żeby wieść tutaj życie kawalera: w każdą sobotę wychodzimy z kolegami po pracy do klubów, podrywamy panienki, niektóre zadomawiają się u nas na dłużej. Wiadomo – one też trochę kosztują –  drinki czy jakieś drobiazgi w prezencie. Do żony często dzwonię – z braku możliwości kontrolowania mojego życia na odległość chyba musi jej być bardzo ciężko. Mnie się tutaj podoba i chcę zostać w moim „raju” jak najdłużej. Zwłaszcza, że ostatnio jedna z >jednorazówek< bardzo się u mnie zadomowiła…”

Epilog

To dwie zupełnie zwyczajne historie, jakich wiele, ale mają wspólny mianownik. Małżeństwo właśnie na emigracji odkryło, że tak naprawdę bardzo się od siebie różnią i mają zupełnie inne oczekiwania co do wspólnego życia. W Polsce łączyły ich rodzina, wspólne wychowywanie dzieci i przede wszystkim pogoń za pieniądzem – wszystko to dawało im mylne poczucie, że to miłość i wspólny cel. Wielu z nas tutaj właśnie, na Wyspach, zaczyna wszystko od nowa. Niekiedy odcinamy przeszłość ostatecznie, bo życie w innym kraju wyzwala w nas chęć spróbowania nie tylko nowych, angielskich potraw, ale i nowego związku, czasami tylko krótkiego, jednonocnego, seksualnego wyskoku – czasami próby ułożenia sobie całego życia od nowa. Naszą rodzinę i problemy w Polsce widzimy z dużej perspektywy. Ludzie, których tutaj spotykamy – dopóki nic o sobie nie mówimy – nic o nas nie wiedzą… Możemy więc opowiadać im o sobie wszystko. Nie ma tu nikogo, kto by nas kontrolował. Podwójne życie możemy prowadzić tak długo, aż nie poczujemy, że bardziej jesteśmy stąd niż z miasta w Polsce, w którym się urodziliśmy…

Ilona Korzeniowska / Fot. Shutterstock

Tanio męża z Polski kupię >>

Słomiane związki >>

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnej
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj