Życie w UK
Podróże do krajów z pomarańczowej listy dozwolone są tylko w celu odwiedzenia rodziny/przyjaciół? Zamieszanie po słowach ministrów
Fot. Getty
Choć w poniedziałek 17 maja z Wielkiej Brytanii wyleciało nawet 150 samolotów do państw znajdujących się na pomarańczowej liście, to wielu mieszkańców Wysp nadal nie wie, czy i na kiedy rezerwować sobie w najbliższym czasie loty. Sprzecznie informacje w zakresie podróży zagranicznych płyną także od poszczególnych ministrów w rządzie Borisa Johnsona.
Jak to zatem jest z tymi krajami, które znajdują się na pomarańczowej liście („amber”) – można do nich podróżować, czy raczej wyjazdy powinno się organizować tylko w stanie najwyższej konieczności? A to pytanie jest o tyle ważne, że na pomarańczowej liście, wymagającej od podróżnych po powrocie do UK poddania się 10-dniowej, domowej kwarantannie i wykonania dwóch testów na koronawirusa, znajdują się wszystkie kraje Europy (w tym Polska), poza Portugalią i Gibraltarem.
Podróże do krajów „amber” tylko w razie najwyższej konieczności
Nieco światła na podróże zagraniczne rzucił w weekend Minister Zdrowia Matt Hancock, który powiedział, że podróże do krajów „amber” powinny być wykonywane jedynie w razie najwyższej konieczności. – Kraje z czerwonej i pomarańczowej listy to miejsca, do których nie powinniśmy się udawać, chyba że mamy absolutnie ważny ku temu powód. (…) Jeśli kraju nie ma na zielonej liście, to nie powinniśmy się wybierać w podróż, chyba że mamy naprawdę wyjątkowy powód, żeby tam pojechać – zaznaczył Matt Hancock.
Nieco inaczej do sprawy podszedł natomiast z początkiem tygodnia Minister ds. Środowiska George Eustice, który stwierdził, że pomarańczowa lista została stworzona dla ludzi mających potrzebę odwiedzenia za granicą bliskich – przyjaciół lub członków rodziny. – Ludzie mogą podróżować do tych krajów, ale po powrocie muszą poddać się kwarantannie i wykonać dwa testy na obecność koronawirusa – zaznaczył minister w programie „BBC Radio Four Today”, wywołując tym samym pewne zamieszanie i zaprzeczając wcześniejszym słowom Ministra Zdrowia.