Życie w UK
Pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem w Londynie – czy metro stanie się wylęgarnią wirusa?
Koronawirus dotarł do Londynu – oficjalnie potwierdzono przypadek zarażenia wirusem 2019-nCoV u osoby pochodzącej z Chin w dniu wczorajszym, w godzinach popołudniowych w stolicy UK. Według brytyjskich mediów kobiecie udzielono już odpowiedniej pomocy i została poddana kwarantannie.
Aż dziw bierze, że dopiero teraz odnotowano pierwszy przypadek w brytyjskiej stolicy. Londyn jest nie tylko miastem o dużej populacji i zagęszczeniu, ale jest jednym z węzłów komunikacyjnych łączących Europę z Chinami. Szacuje się, że między styczniem a marcem każdego roku około 142 tysiące osób odbywa podróż do Państwa Środka. Chinka, u której wykryto obecność koronawirusa, jest dziewiątym przypadkiem zarażenia w UK. Jak czytamy na łamach portalu "Metro" wirus został przekazany w Chinach, a obecnie pacjentka została przeniesiona do specjalistycznego ośrodka NHS zlokalizowanego w szpitalu Guy's and St Thomas'. Nic nie wskazuje na to, aby kobieta w czasu pobytu w Londynie zaraziła jeszcze kogoś innego.
Do tej pory koronawirus (szczęśliwie!) omijał Londyn – dwa przypadku odnotowano w York (matka z synem są leczenie w szpitalu w Newcastle), kolejne pięć potwierdzono w Brighton, gdzie z Singapuru wirusa przywiózł "super-roznosiciel". W Milton Keynes aż 105 osób poddano kwarantannie, a w Oxfordzie – jedną.
W przypadku obecności koronawirusa w Londynie dużym problemem może okazać się… stołeczne metro. Londyńskie "Tube" stwarza wręcz wymarzone warunki do dalszego rozprzestrzeniania się szczepu koronawirusa znanego jako Covid-19, niemniej lekarze uspokajają. "Ogólnie rzecz biorąc, jeśli początkowy przypadek dotyczy gęsto zaludnionego obszaru, wówczas ryzyko dalszego przenoszenia się osób jest większe" – komentował dla portalu "Metro" dr Robin Thompson z Oxford University.
"Sytuację jednak pogarsza fakt, że Londyn jest węzłem transportowym, a metro może zapewnić sieć umożliwiającą szybkie rozprzestrzenianie się wirusa. W związku z tym, biorąc pod uwagę, że ten przypadek miał miejsce w Londynie, można oczekiwać, że ryzyko to będzie większe w porównaniu z sytuacją, z którą mieliśmy obecnie do czynienia" – podsumowuje Thompson.
Z kolei doktor Michael Head z University of Southampton zapewnia, że ryzyko zarażenia wśród londyńczyków i innych mieszkańców UK nadal pozostaje bardzo niskie. "Należy również zauważyć, że z 1750 testów przeprowadzonych do tej pory w Wielkiej Brytanii, ponad 99% nie wykazało obecności koronawirusa" – mówił. Dalsze ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa zależy od interakcji kobiety z innymi ludźmi, które miały miejsce przed poddaniem jej kwarantannie. Jeśli była ona niska to "ryzyko trwałej transmisji między ludźmi jest również niskie".
Podsumowując – nie ma powodów do obaw, mieszkańcy Londynu nie powinni martwić się wybuchu epidemii. Wszystkie osoby dojeżdżające do pracy w Londynie i korzystające ze stołecznych środków komunikacji zbiorowej powinni stosować do do wytycznych wydanych przez WHO.