Życie w UK
Pierwsze kłopoty z lataniem po Brexicie. Przynajmniej kilkunastu pasażerów nie weszło na pokład samolotów lecących do Hiszpanii
Fot. Getty
W pierwszy weekend po zakończeniu okresu przejściowego, przynajmniej kilkunastu Brytyjczyków, którzy mają status rezydenta w Hiszpanii, nie dostało się na pokład samolotów British Airways lecących na Półwysep Iberyjski. Poszkodowani zostali po kilku godzinach przeproszeni przez brytyjską linię, ale nie wszyscy otrzymają odszkodowanie.
Od 1 stycznia tego roku Brytyjczycy nie mają już automatycznego prawa wjazdu na teren Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o Brytyjczyków, którzy mają status rezydenta w Hiszpanii, to mogą oni swobodnie podróżować albo na podstawie tzw. „zielonej karty” UE potwierdzającej prawo pobytu, albo na podstawie dowodu tożsamości obcokrajowca (hiszp. tarjeta de identidad de extranjero, TIE), czyli biometrycznego dokumentu dedykowanego w Hiszpanii dla cudzoziemców pochodzących spoza krajów UE. Hiszpania też, podobnie jak kilka innych państw Wspólnoty wymaga, by podróżni posiadali negatywny wynik testu PCR, zrobionego max. 72 godziny przed wjazdem do Hiszpanii.
Problemy z lataniem po Brexicie
Pierwszy weekend po zakończeniu okresu przejściowego pokazał, że latanie po Brexicie może być problematyczne. W sobotę i niedzielę linia British Airways nie wpuściła na pokład przynajmniej kilkunastu Brytyjczyków (będących rezydentami w Hiszpanii), twierdząc, że nie posiadają oni wymaganych dokumentów podróży. Niektórzy poszkodowani pasażerowie, którzy mieli lecieć z Londynu Heathrow do Malagi, z Londynu Heathrow do Barcelony czy też z Londynu Heathrow do Madrytu poinformowali w mediach społecznościowych, że mieli przy sobie wszelkie, niezbędne dokumenty, które i tak zostały uznane przez załogę BA za niewystarczające. „Miałem zarezerwowany na dzisiaj lot BA482 do Barcelony w Hiszpanii. Miałem wszystkie wymagane dokumenty, w tym paszport brytyjski, zieloną kartę rezydenta i negatywny test na Covid, a i tak zostałem cofnięty przez kierownika odprawy. Próbowałem wyjaśnić, że zielona karta oznacza, że jestem rezydentem Hiszpanii, ale dwóch pracowników British Airways powiedziało mi, że tak nie jest. Przeczytałem też informacje zawarte na stronach internetowych rządów Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, ale i to zakończyło się niepowodzeniem. To absolutnie szokujące, ale wygląda na to, że nie jestem jedyny” – czytamy we wpisie jednego z pasażerów na Twitterze.
Po kilku godzinach linie British Airways przyznały się do błędu i potwierdziły, że ich pracownicy błędnie zinterpretowali ważność dokumentów posiadanych przez kilku Brytyjczyków. „Patrząc na to, co się stało, wygląda na to, że niesłusznie odmówiono Panu dzisiaj wejścia na pokład. Bardzo mi przykro z powodu niedogodności i domyślam się, jak bardzo musi Pan być zirytowany. I choć nie zmieni to tego, co się stało, to chcielibyśmy bezpłatnie zmienić Pana rezerwację na podróż w dniu jutrzejszym” – mail takiej oto treści otrzymał od BA inny Brytyjczyk, któremu odmówiono wejścia na pokład samolotu lecącego z Londynu do Malagi.
W sprawie głos zabrała także brytyjska ambasada w Madrycie, która potwierdziła, że nieuznawanie zielonej karty przez przewoźników lotniczych jest niedopuszczalne.