Życie w UK

Pieczony łabędź po polsku

I znów jesteśmy na łamach „Daily Mail”, my przyjezdni z Europy Wschodniej, Polacy. Tym razem jednak gazeta, zamiast powodów do złości, daje nam je do śmiechu. Otóż, Drodzy Czytelnicy, jeśli tego jeszcze nie wiecie, nową narodową polską potrawą jest łabędź.

Pieczony łabędź po polsku

Dlaczego wolimy Wyspy od Polski? >>

Powiedzcie wreszcie prawdę o islamie! >>


Najlepiej taki złapany w brytyjskim kanale.


Możecie się dziwić, ale tak właśnie sprawy się mają. „Gdy David Gibson natknął się na szokującą scenę, ledwie mógł uwierzyć swoim oczom. W plugawym, prowizorycznym obozowisku przy kanale na północy Londynu mężczyzna gotował sobie obiad – otoczony zwłokami zarżniętych łabędzi. Gibson nie musiał zaglądać do gara owego mężczyzny, żeby wiedzieć co zawierał. Kępy piór i oskubane kadłuby wokół mówiły za siebie” – tymi słowami „Daily Mail” rozpoczyna swój ostatni artykuł o tym, jak imigranci z Europy Wschodniej pożerają brytyjskie łabędzie. Nim David Gibson (wędkarz i miłośnik łabędzi) zdążył powiadomić policję o popełnionym przestępstwie, winowajca spakował się i „zbiegł z miejsca zdarzenia” (okolice Tottenham Hale). Gazeta oczywiście zauważa, że winowajcą jest najprawdopodobniej przybysz z Europy Wschodniej.

Rumuńska Biblia i polscy obozowicze


Skąd „Daily Mail” to wie, jeśli nawet świadek zbrodni twierdzi na jej łamach, że nie zna narodowości przestępcy? Być może jej dziennikarze wysnuli to z faktu, iż przy innym obozowisku nad tym samym kanałem Lee River, David Gibson spotkał dwóch Polaków, którzy powiedzieli mu: „Owszem, nocujemy tutaj, a w dzień pracujemy, ale nie żywimy się łabędziami”. Gazeta, jak sama przyznaje, nie wysłała na miejsce zbrodni swoich reporterów. Byli tam natomiast dziennikarze jej siostrzanej popołudniówki „The Evening Standard” (oba tytuły są wydawane przez grupę Associated Newspapers Ltd), którzy przy obozowisku znaleźli „rumuńską Biblię”. Musi to być popularny rekwizyt wśród pożeraczy łabędzi, bo „rumuńska Biblia” została także znaleziona przy legowisku innych morderców łabędzi we wschodnim Londynie. Co więcej, obozowisko to znajdowało się nad tym samym kanałem Lee River, który przecina Londyn z północy na południe w jego wschodniej części. Również tam porozrzucane były szczątki łabędzi, jak i tysiące powyrywanych piór. Podobnie jak w okolicach Tottenham Hale jedynym świadkiem zdarzenia był ten sam wędkarz i miłośnik łabędzi David Gibson. Kolejna zbieżność polega na tym, że i w tym obozowisku mieszkali Polacy, którzy odmówili rozmowy z dziennikarzami, twierdząc jednocześnie, że nie mają z łabędziami nic wspólnego.
W związku z takim obrotem spraw „Polish Express” zapytał innych Polaków, czy zdarza się im jadać łabędzie. Twierdzą, że nie i że nawet nie wiedzieliby jak je przyrządzić. Fachowej rady w tej kwestii udzielił nam, na szczęście, Maciej – menedżer w jednej z japońskich restauracji: – No cóż, wydaje mi się, że skoro niektórzy Anglicy są przekonani, że łabędzie to nasza narodowa potrawa, warto aby także wiedzieli w jaki sposób je przyrządzamy. Zdradzę niektóre tajniki mojego oryginalnego przepisu. Łabędzia trzeba oskubać i opalić nad ogniskiem, wypatroszyć i natrzeć ziołami prowansalskimi. Jako farsz polecam gotowane jaja z bekonem, całość zapiekamy co jakiś czas polewając sosem barbecue. Aby potrawie nadać brytyjski akcent, pieczeń należy podawać z frytkami i sałatką coleslaw.
Zapytaliśmy także zaprzyjaźnioną z naszą redakcją Słowaczkę Zuzannę, czy w jej kraju jada się łabędzie. – Nigdy o czymś takim nie słyszałam. To totalna bzdura. Jak można zjeść łabędzia, który musi śmierdzieć błotem i szlamem ze stawu? U nas na Słowacji nikt by czegoś takiego nie ruszył. Od tego jest drób hodowlany, kury, kaczki i gęsi – wyjaśniła nasza rozmówczyni.

Nie tylko złotej rybce


„Daily Mail” w swoich ostatnich tekstach podkreśla, że o napadach na łabędzie przez Europejczyków ze Wschodu było głośno już w sierpniu zeszłego roku. Nic dziwnego, bo „Daily Mail” sama wówczas opisała jak w okolicach Luton rzekomo grupa Polaków i Litwinów nie mogła sobie poradzić z dziesięciokilogramowym łabędziem. Zwierzęciu, które owi imigranci próbowali zadusić, udało się wyrwać z rąk oprawców. Przeciw takiemu okrucieństwu zaprotestował lokalny klub wędkarski. W Anglii (dla tych, którzy nie wiedzą) wędkarstwo polega na łapaniu i wypuszczaniu ryb do rzeki czy stawu. Dlatego też Polacy, którzy życie darują jedynie złotej rybce, powinni zawsze postępować według tej złotej zasady. Także wobec łabędzi. Zdaniem wielu Anglików wypowiadających się na łamach „Daily Mail” zjadanie tych królewskich ptaków to barbarzyństwo i niewdzięczność ze strony imigrantów niepomnych faktu, że brytyjskie łabędzie należą do Królowej, a ich zabijanie podlega karze sześciu miesięcy więzienia lub grzywnie w wysokości pięciu tysięcy funtów. Anglicy wydają się nie pamiętać jednak, że jeszcze sto lat temu – jak twierdzi sama „Daily Mail” – łabędzie gościły na ich stołach. Uważane były wówczas za rarytas.

Dla zabawy


Jeśli dziś Anglicy gardzą nimi jako obiadem, nie przestali na pewno ich zabijać. – Niestety, maltretowanie łabędzi wśród miejscowych nie jest w Anglii całkowitą rzadkością. Dowodem na to jest szereg artykułów o tego typu atakach, które ukazują się w lokalnej brytyjskiej prasie – uważa Andrzej Tutkaj, działacz polonijny. – „Daily Mail” już od dawna prowadzi bardzo selektywną politykę obszernego opisywania wykroczeń Polaków na terenie Wielkiej Brytanii – dodaje. Lokalna gazeta „Sunderland Echo” w ostatnich dniach napisała na swoich łamach, że tylko w styczniu i lutym aż pięć łabędzi zostało zamordowanych dla zabawy – zmarło z powodu kopnięcia lub zostało zastrzelonych z wiatrówki. Z pewnością ich oprawcami nie byli Polacy ani inni przybysze z Europy Wschodniej – oni takiego zamordowanego ptaka po prostu by zjedli. Podobne przypadki były w ostatnich tygodniach opisywane przez „Liverpool Echo” (ktoś ustrzelił łabędzia z łuku, dla zabawy), czy przez lokalny oddział BBC w Berkshire (gdzie właściciel psa pozwolił mu zagryźć łabędzia). Inne liczne mordy łabędzi miały miejsce w 2007 roku w Peterborough, Doncaster, Denbighshire, Yorkshire, Durham. O ich dokonanie najczęściej są podejrzewane pijane nastolatki, zwykli sadyści, jak i bezduszni właściciele psów.

Nie musicie się martwić

Choć więc ten proceder nie dotyczy tylko przyjezdnych, ale i miejscowych, czytelnicy „Daily Mail” są przekonani o winie tych pierwszych i absolutnej niewinności tych drugich. Odzwierciedlają to komentarze umieszczone pod ostatnim artykułem na ten temat na stronie „Daily Mail” (warto je przeczytać na www.dailymail.co.uk). Na 49 komentarzy, które zostały tam umieszczone do południa w sobotę (artykuł ukazał się w czwartek), tylko jeden wskazywał na niedorzeczność doniesień bulwarówki. Pozostali czytelnicy lamentowali, byli oburzeni, pytali „kto wpuścił tych ludzi do naszego kraju?” oraz „czy to ciągle jest nasz kraj?”. Ktoś nawet zaproponował, by szczątki łabędzi złożyć u stop Tony’ego Blaira piętnując go jako tego, który otworzył drzwi Brytanii dla „barbarzyńców” z Europy Wschodniej. Nie wykluczamy, że głodny Polak czy inny imigrant z naszej części Europy, czy po prostu człowiek głodny może dopuścić się takiego zachowania. – Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś jest tak zdesperowany, że musi upolować coś, by przeżyć. Bardzo dużo ludzi przyjechało do Wielkiej Brytanii myśląc, że znajdą tu raj na ziemi. Wielu się nie udało. To nie są bezdomni Anglicy, którzy potrafią poprosić o pomoc. Jeśli ten człowiek nie jadł nic od wielu dni, to odzywają się w nim najprostsze instynkty, więc jest możliwe, że upolował ptaka i go zjadł – powiedział nam Jakub Szczekutek mieszkający od czterech lat w Londynie. Jesteśmy jednak przeciwni promowaniu przez „Daily Mail” wizji, według której: „takie zachowania są normą w Polsce i Europie Wschodniej”, „imigranci to barbarzyńcy”, „przyjechaliśmy tu ograbić i zniszczyć ten kraj”. Na szczęście „Daily Mail” nie jest jedyną brytyjska gazetą. Zapytany przez nas Anglik Steven czy słyszał kiedykolwiek o tym, by Polacy pożerali brytyjskie łabędzie odpowiedział: – Owszem, słyszałem takie informacje. Dosyć często pisze o tym i podobnych sprawach jeden z brytyjskich brukowców. Myślę jednak, że nie macie się czym martwić, każdy rozsądnie myślący Anglik wie jaki jest poziom tej gazety i nigdy nie uwierzy w podobne brednie. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że ci rozsądnie myślący stanowią w tym kraju większość.

„Daily mail” o nas:

7 marca 2008.
„Imigrant przyłapany podczas gotowania łabędzia, otoczony zwłokami zarżniętych ptaków”. (Immigrant caught cooking swan surrounded by the bodies of slaughtered birds.)

28 lutego 2008.
„Pieczenie łabędzi: kadłuby i sterty piór znalezione tuż obok garów w obozowisku imigrantów”. (Swan bake: carcasses and piles of feathers found next to cooking pots at migrants’ camp.)

7 sierpnia 2007.
„Wybaczcie, żadnego kłusowania na łabędzie: Wezwania do obławy na rzecznych bandytów ze Wschodniej Europy”. (Sorry, poached swan’s off: Calls for clampdown on river bandits from eastern Europe.)

Magda Qandil
[email protected]

 

author-avatar

Przeczytaj również

UK odrzuciło ofertę UE dotyczącą pracy i studiów dla młodych osóbUK odrzuciło ofertę UE dotyczącą pracy i studiów dla młodych osóbEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemDlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Dlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkoleFirma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”Firma energetyczna wypłaci 294 funty za przekroczenie “price cap”
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj