Styl życia
Pasażerowie Ryanaira uwięzieni w samolocie na 7 godzin na lotnisku Stansted!
Na koniec roku linie lotnicze Ryanair zaserwowały pasażerom lecącym z Londynu do Berlina prawdziwy horror. Pasażerowie samolotu zostali w nim "uwięzieni" bez jedzenia i picia na 7 godzin.
Popularne tanie linie lotnicze Ryanair nie mogą zaliczyć mijającego roku do najlepszych. Tysiące odwołanych lotów, milionowe wypłaty dla niezadowolonych pasażerów i groźba strajku pilotów. Jednak na koniec roku firma zgotowała swoim pasażerom lecącym z londyńskiego lotniska Stansted do Berlina prawdziwy horror, który trwał prawie 7 godzin.
Horror na lotnisku Gatwick! 800 pasażerów koczuje w terminalu z powodu odwołanych lotów!
Samolot z Londynu do Berlina miał wylecieć o godzinie 7:50 ze Stansted. Miał lekkie opóźnienie, ale wszyscy zdążyli wejść na pokład maszyny zgodnie z harmonogramem. W tym momencie zaczęły się problemy, ponieważ samolot nie ruszył się przez następnych kilkadziesiąt minut. Powodem były opady śniegu, które kompletnie sparaliżowały lotniska w Wielkiej Brytanii.
"Dopiero po godzinie 8:30 zostaliśmy poinformowani o tym, że samolot został źle odlodzony i trzeba to zrobić raz jeszcze, co potrwało jakąś godzinę. W tym czasie zaczął padać śnieg, więc obsługa powiedziała nam, że samolot musi zostać na pasie startowym. Jednocześnie powiedziano nam, że nie możemy z niego wysiąść" – powiedziała jedna z pasażerek.
Po upływie około 3 godzin zmęczeni czekaniem pasażerowie zaczęli dopytywać się obsługi samolotu o możliwość otrzymania napojów i jedzenia. Jednak odpowiedź obsługi była dość zaskakująca.
"Pracownicy powiedzieli nam, że nie możemy dostać nawet wody, ale wciąż nie możemy opuścić pokładu samolotu. Jedna z pracownic powiedziała, że jeśli cokolwiek otrzymamy, to będzie to odliczone z jej pensji, więc za wszelkie jedzenie i napoje musimy zapłacić sami".
Dopiero po 5 godzinach siedzenia pojawiła się kolejna informacja na temat lotu do Berlina. Został on odwołany, ale pasażerowie nadal nie mogli wyjść z samolotu. Co ciekawe mimo tego samolot wystartował z lotniska kilkanaście minut po godzinie 14 czyli 7 godzin po czasie. Pasażerowie nie kryli jednak swojego niezadowolenia.
"Bilety kosztowały nas 180 funtów i myśleliśmy, że za tę cenę otrzymamy przynajmniej podstawowe minimum ze strony przewoźnika, czyli choćby wodę. Jednak musieliśmy za nią sami zapłacić. Cała sytuacja była bardzo męcząca, ponieważ spędzenie 7 godzin w stojącym na pasie startowym samolocie to nic przyjemnego".
Linie Ryanair tłumaczyły, że opóźnienie wynikało ze złych warunków pogodowych, jakie wtedy panowały. Natomiast pasażerowie spędzili w samolocie tyle godzin, ponieważ Ryanair chciał… zmniejszyć czas opóźnienia. Ryanair przeprosił jednak za to, ale stwierdził też, że firma nie miała wpływu na zaistniałą sytuację.
Zima sparaliżowała Stansted – 300 osób koczowało przez noc na lotnisku
W takich przypadkach jak ten warto jednak pamiętać, że w razie opóźnienia samolotu przewoźnik ma obowiązek zapewnić pasażerom jedzenie i picie bezpłatnie.