Fot. Getty
Federal Aviation Administration nałożyła 23 000 dolarów kary na pasażerkę, która uderzyła stewardesę. Kobieta straciła nad sobą panowanie, gdy nie chciało się rozłożyć oparcie jej fotela.
Czy można sobie wyobrazić bardziej absurdalny powód użycia przemocy względem personelu pokładowego? A jednak, jak pokazuje poniższa historia, niektórzy ludzie zwyczajnie w powietrzu „tracą rozum”. W połowie marca pasażerka amerykańskich linii lotniczych American Airlines straciła nad sobą panowanie i uderzyła Bogu ducha winną stewardesę po tym, jak okazało się, że siedzi na zepsutym fotelu. Problemem okazało się oparcie fotela, które nie chciało się opuścić.
Problemy w trakcie lotu
Z informacji przekazanych mediom przez Federal Aviation Administration wynika, że „kobieta zaczęła słownie znęcać się nad stewardesami po tym, jak zdała sobie sprawę, że przydzielonego jej fotela nie da się rozłożyć”. Stewardesy miały próbować załagodzić sytuację i zaproponować kobiecie zamianę siedzenia z innym pasażerem, ale wściekła pasażerka początkowo odmówiła przeniesienia się w inne miejsce. W zamian za to kobieta miała nie przestawać krzyczeć, a dodatkowo odmówiła ona także zakrycia ust i nosa maseczką. Ostatecznie niesubordynowana pasażerka zamieniła się miejscem z innym pasażerem, ale to nie powstrzymało ją przed dalszym atakowaniem personelu pokładowego. Pasażerka była tak rozjuszona, że w pewnym momencie uderzyła jedną ze stewardes w ramię, a następnie zamachnęła się, by czynność tę powtórzyć.
Kara za awanturę na pokładzie
Federal Aviation Administration ukarała właśnie awanturniczkę mandatem w wysokości 23 000 dolarów. Wymiar kary jest wysoki, ale mógł być większy, ponieważ zgodnie z prawem pasażerowie mogą zostać ukarani za incydenty na pokładzie mandatami w wysokości od 9000 do aż 32 000 dolarów. „Niech to posłuży zarówno jako ostrzeżenie, jak i środek odstraszający: jeśli zakłócisz przebieg lotu, to ryzykujesz nie tylko grzywnę ze strony FAA, ale także proces karny” - czytamy w oświadczeniu dyrektora FAA Steve'a Dicksona.
Redaktor serwisu
Zapalony wędkarz, miłośnik dobrych kryminałów i filmów science fiction. Chociaż nikt go o to nie podejrzewa – chodzi na lekcje tanga argentyńskiego. Jeśli zapytacie go o jego trzy największe pasje – odpowie: córka Magda, żona Edyta i… dziennikarstwo śledcze. Marek pochodzi ze Śląska, tam studiował historię. Dla czytelników „Polish Express” śledzi historie Polaków na Wyspach, które nierzadko kończą się w… więzieniu.