Pamięci ofiar, czyli zamiast goździka

Jak ten czas leci. Już z górą sto lat w wielu zakątkach globu obchodzony jest Dzień Kobiet, ustanowiony przed laty jako wyraz hołdu dla… ofiar walki o równouprawnienie kobiet. Jako zagorzały seksista nie muszę chyba specjalnie nadmieniać jaki jest mój stosunek do bezceremonialnego marszu rozmaitej maści legionów feministek, sufrażystek i im podobnych.

Ekspansja chromosomów X najdobitniej chyba daje się we znaki właśnie na sportowych arenach. Pomyśleć, że w czasach starożytnych panie pod groźbą surowych sankcji nie były wpuszczane na olimpijskie areny, na których panowie zmagali się nie mając na sobie żadnych tekstyliów, a już na pewno bez żadnych produktów firm Puma, Adidas, Nike. Rywalizowali ot tak, jak ich Zeus stworzył.  A dziś? Czy jest choć jedna dziedzina sportu, którą można nazwać ostoją męskiej przygody? Śmiem wątpić. Panie rywalizują nawet w… sumo. Brrr, całe szczęście, że nie dane mi było zobaczyć tych walk na oczy. Jako jednostka wrażliwa na powaby kobiecego wdzięku proponuję dziś swego rodzaju sportowy misz masz dedykowany paniom. Uchroni mnie to przed wyprawą do najbliższej kwiaciarni po jakiegoś pachnącego „klomba”.

„Kobieta mnie bije”…

…lamentował Maksio w wiecznie zielonej komedii Juliusza Machulskiego „Seksmisja”. Jakby dobrze ucho przystawić, to pewnie dziś z wielu szatni przesiąkniętych charakterystycznym aromatem płynu fizjologicznego wydzielanego w trakcie sportowych popisów, dochodzić może odrobinę zmodyfikowane biadolenie: „kobieta mną rządzi”. Ba! Gdyby jeszcze rzecz dotyczyła kobiecych specjalności, w rodzaju jazdy figurowej na lodzie czy gimnastyki artystycznej. Ale nie! Panie rozmościły swe powabne części ciała w fotelach szefów klubów w sportach typowo samczych. I tak na przykład w żużlu batutę trzymają: Marta Półtorak (Rzeszów), Joanna Skrzydlewska (Łódź), Krystyna Kloc (Wrocław) czy dyrektor Joanna Michalska-Chrzanowska (Grudziądz). W gabinetowych rządach pań w sporcie żużlowym można chyba dopatrywać się znanego z podręczników psychologii przeniesienia, gdyż na torze zbytnio sobie nie radzą. Już kilka razy przyszło nam podmieniać kalendarz na ścianie, odkąd Kinga Wachowska wywalczyła dla kobiet prawo przebywania ramię w ramię z mężczyznami na torze oraz pod prysznicem, ale jakoś ze świecą (nomen omen!) szukać pierwszych żużlowych amazonek… Urok pań potrafi też kruszyć piłkarskie bastiony. Klubem Warta Poznań trzęsie wyjątkowej urody Izabella Łukomska-Pyżalska – modelka znana z gorącej sesji dla „Playboya”. Jednak to wszystko to jeszcze nic! W Ruchu Chorzów rządzi pani Katarzyna Sobstyl. Nie trzeba specjalnie dodawać, że Chorzów leży na Śląsku. Pierona chopy, co z wami?

Z pornosów do futbolu

Czeszki słyną nie tylko z wyjątkowej urody. Wsławiły się również tym, że bez oporów wyskakują z gatek przed kamerami, po czym wyczyniają przed nimi niesamowite gimnastyki, jednak ze sportem nie mającymi zbyt wielu punktów stycznych. Trudno się dziwić, że wiele gwiazd showbiznesu dla dorosłych przyszło na świat za naszą południową granicą. Jedna z nich, Klarisa Leone, jest zagorzałą fanką słynnego włoskiego klubu Inter Mediolan. Można się tylko domyślać dlaczego nie konkurencyjnego AC Milan, którego właścicielem jest premier Italii Silvio Berlusconi. Premier Italii zdaje się nie przepadać za gwiazdami erotycznego showbiznesu. Castingu do swoich słynnych „bunga bunga” dokonywał raczej wśród amatorek i to niekoniecznie pełnoletnich. W każdym razie ponętna, blondwłosa Klarisa postanowiła zdystansować nasze panie i to nie tylko w kwestii obyczajowej. Otóż zapragnęła założyć w Pradze swój własny klub, który swą nazwą ma nawiązywać do jej ulubionego z Półwyspu Apenińskiego. – Jeśli się uda, to będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wniesiemy sporo ożywienia do czeskiej piłki – deklaruje Klarisa Leone. Hm, śmiem twierdzić, że nie tylko do czeskiej…

Muzułmanki na boisku

Międzynarodowa Rada Piłkarska (International Football Association Board) głowi się nad zmianami w piłkarskim regulaminie, które mają za zadanie sprostać także zachodzącym wokół przeobrażeniom obyczajowym. Jeden z wiceprezydentów FIFA, jordański książę Ali Bin Al Hussein walczy, by kobiety wyznania islamskiego mogły grać w hidżabie. To noszona przez muzułmanki chusta zakrywająca włosy, uszy i szyję, ale nie ramiona i twarz. Absolutnie nie ma  w tym nic złego. Dla mnie osobiście, panie mogą nawet uganiać się za piłką po boisku w kreacjach Diora. Tylko jedno skromne pytanie: jak będę strzelać bramki głowami?

Tajemnica Bjoegen?

Na koniec coś, co ostudzi nieco emocje, czyli ze świata sportów królujących w temperaturze poniżej zera. Największą rywalką naszej Justyny Kowalczyk bezsprzecznie jest Norweżka Marit Bjoergen. Niedawno media obiegły zdumiewające fotki trzykrotnej mistrzyni olimpijskiej, które  zrobione zostały w studiu norweskiej telewizji w Val di Fiemme. W gustownej, roznegliżowanej na ramionach sukni Marit odbierała trofeum dla norweskiego „Sportowca Roku”. Właśnie te nad wyraz muskularne ramiona przykuły uwagę wszystkich. Trzeba przyznać, że prezentowały się nadzwyczaj okazale. Aż strach podchodzić bliżej! W prasie pojawiły się nawet komentarze, że Bjoergen jest jak mężczyzna, często sugerowano nawet doping! 

Pies trącał żużel!

Niemal całe życie byłem pod urokiem sportu żużlowego. Ten stan rzeczy obróciła w perzynę świeżutka wieść z Czech. Pozazdrościli Jankesom ich „Lingerie Football League” i mają swoją „Sexy Ligę”! Początek rozgrywek, w których uczestniczyć będzie osiem zespołów, zbiegł się prawie z Dniem Kobiet. Inauguracyjna runda wystartowała w Pradze 25 lutego. Zasady gry niewiele różnią się od rugby w męskim wydaniu. No, może z wyjątkiem tego, że za jajowatą piłką uganiać się będą „laski” w obcisłych strojach, przy produkcji których nie zużyto zbyt wiele materiału. Na YouTube można podziwiać oficjalny trailer „Sexy Ligi”. Jest na co popatrzeć! Czas kończyć pisanie i sprawdzić połączenia lotnicze do Pragi.
 

Jerzy Kraśnicki