Ostry atak na partię Camerona i jego żonę. W tle miliony funtów na kampanię

Podczas zwyczajowego punktu w porządku dziennym obrad parlamentu, czyli pytań do premiera, politycy Partii Pracy przypuścili na konserwatystów atak, oskarżając ich o wspieranie wielkiego biznesu. Dostało się bezpośrednio również, żonie premiera Davida Camerona, która pomagała jednej z firm unikać płacenia podatków.

„Czy zna pan kogokolwiek, kto jest właścicielem, bądź pracuje w firmie zarejestrowanej na Wyspach, która używa spółki zarejestrowanej w Luksemburgu, żeby unikać uczciwego płacenia podatków w Wielkiej Brytanii?” zapytał premiera Tom Blenkinsop, jasno odwołując się do żony konserwatywnego polityka Samanty, która doradza firmie Smythson, płacącej podatki w Luksemburgu. Premier odpowiedział wymijająco, że chciałby, żeby jak najwięcej firm miało swoje główne siedziby w kraju.

Odpowiedź ta nie zadowoliła przywódcy laburzystów, Eda Milibanda, który zaczął podczas swojego przemówienia wyliczać bogatych sponsorów torysów, którzy mogli nieźle zarobić na polityce ekonomicznej rządu. Zwrócił również uwagę, że obowiązkowy podatek od transakcji giełdowych nie dotyczy funduszy hedgingowych, przez co skarb państwa traci co roku 100 milionów funtów.

Cameron również do tych zarzutów nie odniósł się bezpośrednio. Zwrócił jedynie uwagę, że nie jest przypadkiem fakt, że laburzyści nie potrafią przekonać do swoich postulatów ani jednego biznesmena. Dodał też, że to za rządów Gordona Browna najbogatsi płacili niższe podatki niż ich sprzątaczki, co zmienił dopiero koalicyjny rząd.

„Bo nasza partia opowiada się za ciężko pracującymi robotnikami i ich rodzinami, podczas gdy wy wspieracie swoich przyjaciół, którzy unikają płacenia podatków” – ripostował Ed Miliband.