Życie w UK

Organiczna niepewność

Organiczna żywność jest hitem na brytyjskim rynku. Tymczasem wcale nie wiadomo, czy jest ona zdrowsza od normalnej. Ba, być może stanowi dla ludzkości nawet zagrożenie.

Nie objadajmy się chemią >>

Zaszczurzone wyspy >>

– Żywność organiczna? A co to takiego? – brzmi reakcja pani Marii, pięćdziesięciokilkuletniej gospodyni domowej z Poznania. Krótkie wyjaśnienie pomaga jej wpaść na prawie odpowiedni trop. – Aaa, zdrowa żywność! No słyszałam, że coś takiego jest i że jest drogie, ale w sklepie nigdy nie spotkałam. Zresztą w moim wieku po co to komu? Nie będę za nią biegała, gdzieś po specjalnych sklepach – odpowiada bez szczególnego zainteresowania tematem.

Podobny obraz polskiego stosunku do organicznej żywności maluje również Marta, która szalejącą na brytyjskim rynku spożywczym modę skonfrontowała z rzeczywistością w niewielkim miasteczku w województwie warmińsko-mazurskim, w którym niedawno odwiedziła rodziców.

– W Polsce „organic food” to takie, które samemu się hoduje w przydomowym ogródku. Ostatecznie kupuje się je w pobliskim zieleniaku albo na bazarku. Zazwyczaj wiadomo, że ten sprzedawca to przywozi ryby od rybaków skądś tam, a jaja są od gospodarza skądinąd, nie z fermy czy przetwórni – mówi Marta.

Dr Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie potwierdza, że rynek żywności organicznej w Polsce dopiero raczkuje:

– Zainteresowani są nią głównie konsumenci młodzi, dobrze zarabiający i wykształceni, z dużych miast. Tacy, którzy zarazili się zachodnią modą na zdrowy tryb życia i są otwarci na nowinki – mówi dr Agnieszka. – Czasem też przyszłe matki chcą w okresie ciąży odżywiać się niezwykle zdrowo. No i dziecku tuż po urodzeniu kupują tylko najlepsze produkty – dodaje.

Zdrowe, bo Polskie

Zdaniem specjalistki z polską żywnością nie jest jeszcze tak źle jak z tą, którą karmieni są konsumenci na Zachodzie.

– Tam rolnictwo jest dużo bardziej uprzemysłowione. Używa się dużo więcej sztucznych nawozów i nienaturalnych metod hodowli. Żywność organiczna ma więc swój sens. Polskie produkty są wciąż produkowane dużo bardziej tradycyjnymi metodami – ocenia.

Może i polski rolnik nadal stosuje chłopskie metody w swoim gospodarstwie, jednak nie stanowi to wcale o organiczności pochodzących z niego produktów. Zamiast uczynić z upośledzenia cnotę, Polska pozostaje koniuszkiem europejskiego ogona z jedynie 0,6 procenta wszystkich gruntów rolniczych certyfikowanych jako zdatne do produkcji żywności organicznej. Średnia europejska to 3,9 procenta, ale w przodującej Austrii aż 11 procent terenów rolniczych wytwarza tego typu żywność. Nawet sąsiednie Czechy mogą się pochwalić wskaźnikiem 7-procentowym.
W Wielkiej Brytanii żywność organiczna święci tryumfy. Obecna jest w każdym sieciowym sklepie, a roczna wartość jej sprzedaży przekroczyła 2 miliardy funtów. To jest pięćdziesiąt razy więcej niż w Polsce. Przy czym należy dodać, że na Wyspach rynek powiększa się w tempie kilkunastu procent rocznie.

Tak, a nawet nie

Brytyjscy konsumenci zdają się jednak kupować „organic food” niejako na wszelki wypadek. Zdania na jego temat są bowiem co najmniej podzielone.

– Kupuję ją, bo jest zdrowsza. Jedząc ją straciłem na wadze – przekonuje robiący zakupy w hipermarkecie na Willesden Niemiec, Jen. To by się akurat zgadzało, bo Patryk z Polski miał po ich zjedzeniu problemy żołądkowe:

– Od tamtej pory nie kupuję nic, co ma na opakowaniu napisane „organic” – zapewnia.

– Organic? Ja kupuję tylko produkty z Jamajki. Są najlepsze – zachwala z kolei murzynka w średnim wieku, nie uściślając, czy są one również organiczne.

– Wybieram raczej nieorganiczne, bo tańsze. Dla mnie ważniejsze, czy są „low fat”, bo jestem na diecie – wyznaje inna młoda polska dziewczyna. Wiele osób poddaje też w wątpliwość, czy ktoś w ogóle kontroluje organiczność tej żywności.

Ano kontroluje. Na Wyspach zajmuje się tym rządowy Department for Environment, Food and Rural Affairs (Defra). Ocenia, czy żywność pretendująca do posiadania certyfikatu organiczności produkowana jest z zachowaniem nakreślonych w unijnym prawie standardów. Stanowią one, że w ten sposób sygnowane produkty nie mogą być hodowane z użyciem pestycydów, nawozów sztucznych, ludzkich odchodów, a także że przy ich dalszej obróbce nie można stosować promieniowania jonizującego czy tzw. polepszaczy. Chów zwierząt pozbawiony ma być użycia antybiotyków i hormonów wzrostu. Stworzenia powinny być też traktowane w sposób im przyjazny, np. osobniki nie są trzymane w ciasnych klatkach, a hasają sobie po obszernych wybiegach. Nie może też być mowy o żadnych modyfikacjach genetycznych.

Dowodów brak

– Żywność organiczna jest zdecydowanie zdrowsza, bo zawiera dużo więcej witamin, minerałów i antyoksydantów, niż ta produkowana w sposób konwencjonalny. Wskazują na to liczne badania naukowe – przekonuje Clio Turton z Soil Association zrzeszającej brytyjskich producentów żywności organicznej.

Podaje przykład organicznego mleka, które ma według badań naukowców z uniwersytetów w Glasgow i Liverpool zawierać aż 68 procent więcej kwasów tłuszczowych omega-3, niż zwykłe. Naukowcy z drugiej strony barykady potakują i odpowiadają: Tak, zawiera, ale co z tego? To i tak nie są te kwasy omega-3, o które chodzi w zdrowej diecie. Te w mleku mają krótsze łańcuchy chemiczne niż zawarte w jedynie słusznym pod tym względem mięsie rybim – argumentują. I tak jest ze wszystkim. Ostatecznie nawet brytyjska Food Standard Agency odpowiedzialna za czuwanie nad bezpiecznym i zdrowym żywieniem obywateli podsumowuje tę debatę na swojej stronie internetowej stwierdzeniem, że wziąwszy na dwie szale wagi wyniki wszystkich przeprowadzonych dotąd licznych badań, nie można autorytatywnie stwierdzić, że żywność organiczna jest zdrowsza czy bezpieczniejsza.
Co więcej, pewności nie ma nawet co do tego, czy żywność organiczna, a więc produkowana w zgodzie z naturą, jest ekologiczna. Owszem, do jej produkcji nie używa się chemikaliów, mniejsze jest również zużycie energii, bo naturalność produkcji nie wymaga nawożenia i użycia tylu maszyn. Jednak, aby osiągnąć plon taki sam jak metodami konwencjonalnymi, trzeba obsadzić znacznie większy obszar. Pojawia się więc kwestia dalszej wycinki lasów. Wreszcie, czy wysublimowana, ale wymagająca metoda nastarczy z ilością żywności dla stale rosnącej populacji planety? Już w tej chwili ceny produktów rolnych szokują nie tylko mieszkańców Trzeciego Świata, ale nawet bogatych krajów Zachodu. Pytania się mnożą, jasnej odpowiedzi wciąż brak.

Przykładowe porównanie cen w jednej z sieci brytyjskich hipermarketów:

Produkt zwykły organiczny różnica w proc.
Białe ziemniaki 1kg 59p 83p 41%
Sałata lodowa główka 75p £1 33%
Kapusta główka 85p £1.28 51%
Papryka 1 sztuka 68p 89p 21%
Szczypiorek pęczek 64p 99p 55%
Gruszka 1kg £1.68 £2.65 58%
Śliwka 1kg £2.19 £4.97 126%
Morela 1kg £2.98 £12.48 319%
Chleb tostowy biały 800g 37p 99p 168%
Spaghetti 500g 64p 68p 6%
Mleko pełnotłuste 2 pinty (1.13l) 80p 98p 23%
Mielona wołowina 1kg £2.48 £5.98 141%
Filety łososia 1kg £6.98 £13.99 100%
Gotowana szynka w plastrach 100g £1.61 2.89 80%
Kostki rosołowe wołowe 100g 29p £1.18 307%

Jaromir Rutkowski
[email protected]

Nie objadajmy się chemią >>

Zaszczurzone wyspy >>

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj