Bez kategorii
Opóźniony o parę godzin samolot miał problemy z lądowaniem, wybuchła kłótnia, a później kobieta zaczęła rodzić na pokładzie
Pasażerowie, którzy lecieli samolotem Tui z Wysp Zielonego Przylądka do Bristolu, mieli „koszmarną” podróż. Na wstępie lot był opóźniony o kilka godzin, później samolot miał problemy z wylądowanie, a wybuchła kłótnia na pokładzie, następnie jedna z pasażerek zaczęła rodzić.
Wiele się wydarzyło w ciągu jednej podróży z Wysp Zielonego Przylądka do Bristolu. Jedna z pasażerek, Naomii Thomas, powiedziała, że lot był „koszmarny”, nie mówiąc już o parogodzinnym opóźnieniu przed startem.
- Przeczytaj też: Pracownicy z kolejnych państw przyłączają się do strajku w Ryanairze. Protesty odbędą się na przełomie czerwca i lipca
Koszmarny lot Tui
Problemy pasażerów feralnego lotu Tui nie skończyły się na parogodzinnym opóźnieniu startu samolotu.
– Początkowo lot powrotny do Bristolu był opóźniony o 2 godziny i 45 minut. Zapytaliśmy, czy możemy zostać w hotelu, ponieważ oznaczałoby to uniknięcie sześciogodzinnego oczekiwania na lotnisku w Republice Zielonego Przylądka, ale odmówili i zamiast tego dali nam kupon o wartości 5 euro. Lotnisko było w chaosie z powodu opóźnień. To tylko małe lotnisko, a ponieważ byliśmy tam wszyscy wcześniej, niż naprawdę musieliśmy być z tymi kuponami, kolejki były ogromne. To był absolutny koszmar. Gdy tylko weszliśmy na pokład, pilot natychmiast się do nas odezwał i powiedział, że ze względu na to, iż zależy mu na tym, abyśmy mieli najmniejsze opóźnienie, samolot nie jest zaopatrzony w żywność. Dodał również, że załoga zdecydowała się na pracę po godzinach i jest bardzo zmęczona. Krótko mówiąc, nie chciał, abyśmy sprawiali problemy – powiedziała 36-letnia Naomi.
Według Naomi w trakcie lotu pilot poinformował wszystkich, że zużyto za mało paliwa, a samolot jest zbyt ciężki, aby wylądować. Tui z kolei twierdzi, że decyzja o tym, aby nie lądować w Bristolu została podjęta ze względu na złe warunki pogodowe. W rzeczywistości, po trzech godzinach kołowania i nieudanej próbie lądowania w Bristolu maszyna odbiła się od pasa startowego i ponownie znalazła się w powietrzu.
– Uderzyliśmy o płytę lotniska naprawdę mocno, jak przy lądowaniu awaryjnym, a potem dosłownie około sekundy później byliśmy z powrotem prosto na górę – powiedziała Naomi.
Awantura i poród na pokładzie
Pilot zdecydował się ostatecznie skierować lot do Birmingham, gdzie udało mu się wylądować. Jednak na tym problemy się nie skończyły. Pasażerowie musieli siedzieć na pokładzie przez dwie godziny.
– Siedzieliśmy tam przez dwie godziny. Ludzie zaczęli się awanturować i wezwano policję. Jedna rodzina zaczęła się kłócić z drugą, nie wiem dokładnie o co – ale niektóre osoby zostały eskortowane przez policję. W pewnym momencie kobieta zaczęła rodzić i na pokład wezwano sanitariuszy. Niewiarygodne, że jedna z kobiet eskortowanych z samolotu kilka minut wcześniej była w rzeczywistości pielęgniarką pogotowia ratunkowego. W końcu wypuścili nas z samolotu i udaliśmy się do odbioru bagażu, gdzie czekaliśmy kolejne dwie i pół godziny. Musieliśmy poczekać na rozładunek trzech samolotów, zanim nadeszła nasza kolej i ciągle byliśmy umieszczani na tyłach kolejki – powiedziała Naomi.