Styl życia
Od zera do bohaterki
W austriackim Schladming sensacja goni sensację podczas mistrzostw świata w narciarstwie alpejskim.
Najpierw po złoto w alpejskim zjeździe sięgnął Aksel Lund Svindal. Sam fakt, że to właśnie Norweg zwyciężył, nie jest niczym dziwnym (może oprócz tego, że ostatni raz w tej kategorii z triumfu mógł się cieszyć, aż sześć lat temu), ale zadziwiają rozmiary tego zwycięstwa. 30-letni narciarz z czasem 2.01,32 wyprzedził aż o 0,46 sekundy Włocha Dominika Parisa, a od Francuza Davida Poissona był lepszy o 0,97 s. Natomiast wśród kobiet po laur sięgnęła Marion Rolland i trzeba tutaj mówić o niesamowitym zaskoczeniu. Francuzka nigdy w swojej karierze nie wygrała nawet pojedynczych zawodów Pucharu Świata i stała się pośmiewiskiem po tym, jak w Vancouver wywróciła się po 4 sekundach jazdy, teraz, niespodziewanie, okazała się najlepsza w zjeździe. Pokonała o 0,16 s Włoszkę Nadię Fanchini oraz o 0,7 s Niemkę Marie Hoefl-Riesch, która w superkombinacji zdobyła złoto.