Życie w UK

Od bielika do… bielika, czyli Polacy na igrzyskach

Po raz pierwszy sportowcy z wizerunkiem naszego poczciwego orła bielika na kostiumach pojawili się na olimpijskich arenach podczas paryskich igrzysk w roku 1924. Jednak Polacy znacznie wcześniej uczestniczyli w rywalizacji o olimpijskie trofea. Już w roku 1908, w Londynie, wystąpił nasz rodak, także pod znakiem orła bielika, tyle że… amerykańskiego.

Od bielika do… bielika, czyli Polacy na igrzyskach

George (czyli Jerzy) Gajdzik jako reprezentant Stanów Zjednoczonych sięgnął po srebrny medal w skokach do wody z trampoliny. Na tych samych igrzyskach Felicja Pietrzykowska startowała w turnieju tenisowym, ale bez większych sukcesów.

  
Trudno dziwić się, że początki udziału polskich sportowców są dosyć pokręcone. Doskonale oddają one niełatwą historię całego kraju. Kiedy Polska za sprawą zaborczych mocarstw została wymazana z map Starego Kontynentu, polscy sportowcy nie mieli możliwości pokazania się na igrzyskach pod biało-czerwonymi sztandarami.
 
W barwach zaborców
 
Cztery lata po londyńskich igrzyskach, w Sztokholmie, również nie zabrakło polskich akcentów, ale były one przypisane ekipom państw okupujących nasz kraj. Do drużyny austriackiej po dwóch eliminacjach przeprowadzonych w czerwcu 1912 roku w Wiedniu zakwalifikowało się dwóch lwowian – Władysław Ponurski w biegu na 100 m oraz Tadeusz Garczyński w konkurencji 110 m ppł. Wynik tego ostatniego (16,2 s) przez kilkanaście lat był rekordem Polski i Austrii.
 
Dopiero piętnaście lat później poprawił go Władysław Dobrowolski. Garczyński miał realne szanse dojść do olimpijskiego finału, ale na przeszkodzie stanęły decyzje natury politycznej i ostatecznie do Sztokholmu nie pojechał.
 
Austrii nie był potrzebny do szczęścia medal wywalczony przez Polaka. Ponurski w stolicy Szwecji zdołał jedynie awansować do biegu półfinałowego. Zdecydowanie liczniejsza ekipa Polaków wystąpiła pod godłem dziwacznego, bo dwugłowego orła, czyli w reprezentacji Rosji: piłkarze Borejsza i Rymsza, strzelec Reszke, lekkoatleta Gajewski oraz jeździec Rommel.
 
Z tego grona jedynie Karol Rommel, porucznik izmaiłowskiego pułku gwardii, bliski był wywalczenia medalu. W niezwykle trudnym konkursie skoków „Prix des Nations” aż do ostatniej przeszkody miał zaledwie cztery karne punkty, dokładnie tyle, ile przyszły triumfator.
 
Gdyby Rommelowi udało się wziąć czysto tę przeszkodę, stanąłby do rozgrywki decydującej o zwycięstwie i złotym medalu. Niestety, na ostatniej przeszkodzie koń się wywrócił, jeździec złamał dwa żebra i ostatecznie sklasyfikowany został na dziewiątym miejscu wśród 31 startujących.
 
Król Gustaw V, który uchodził powszechnie za wielkiego znawcę i miłośnika sportu, osobiście odwiedził Rommela w szpitalu i wręczył mu specjalną nagrodę pocieszenia.
 
Najpierw z bolszewikami, potem igrzyska
 
W 1919 roku po odzyskaniu niepodległości powstał Polski Komitet Olimpijski, który zajął się przygotowaniami do igrzysk w Antwerpii. Zawodnicy zostali zgromadzeni na trwającym kilka miesięcy obozie przedolimpijskim we Lwowie. Prawie wszyscy lekkoatleci byli… wojskowymi.
 
Pod opieką zagranicznych szkoleniowców, Szweda Kunt Helge, Helgessona oraz Amerykanów Harrigana i Laughnera, trenowano dwa razy dziennie. Postępy były widoczne. Pozwalały one nawet przewidywać, że Polacy mogą odegrać istotną rolę w olimpijskich zmaganiach o medale.
 
Jednak wybuch wojny sprawił, że sportowcy zamiast do Antwerpii powędrowali na front, by walczyć z bolszewikami. Tym sposobem olimpijski debiut odwlókł się o kolejne cztery lata…
 
Wreszcie! W 1924 roku 75 zawodników, 2 trenerów i 17 osób towarzyszących udało się na igrzyska do Paryża jako oficjalna reprezentacja Polski. Trudno było, realnie patrząc, liczyć na jakieś oszałamiające sukcesy. Bez medali się jednak nie obyło! 
 
Pierwsze olimpijskie krążki!
 
Najbardziej liczono na ekipę jeździecką, a okazało się, że najlepiej spisali się kolarze. Czwórka w składzie: Józef Lange, Jan Łazarski, Tomasz Stankiewicz i Franciszek Szymczyk w wyścigu drużynowym na dystansie 4000 m wywalczyła srebrne medale! Polacy ulegli jedynie ekipie Włoch.
 
Podczas ceremonii dekoracji w polskiej ekipie zapanowała ogromna konsternacja. Otóż gdy wybrzmiały dźwięki, zawodnicy szykowali się do zejścia z podium, gdy nagle rozległy się dźwięki… Mazurka Dąbrowskiego! Po twarzach polskich cyklistów pociekły łzy. Podobne emocje przeżywała liczna Polonia francuska, która dopingował naszych reprezentantów.
 
To był doprawdy piękny gest ze strony organizatorów wobec polskich sportowców. Przypadek w dziejach igrzysk nader rzadko notowany, by dla wicemistrza olimpijskiego odegrać narodowy hymn. W ten zaskakujący sposób gospodarze, Francuzi, wyrazili swe uznanie dla rzetelnych wysiłków polskich kolarzy, dla ich wielkiego sukcesu i wywalczenia pierwszego w historii olimpijskiego medalu.
 
Tak więc po raz pierwszy Mazurek Dąbrowskiego odegrano na olimpijskiej arenie, nie w roku 1928 w Amsterdamie po wspaniałym triumfie Haliny Konopackiej w rzucie dyskiem, ale cztery lata wcześniej – w Paryżu! Drugi medal przywiózł z Paryża, niejako zgodnie z oczekiwaniami, przedstawiciel drużyny jeździeckiej.
 
Oto oficjalne wyniki indywidualnego konkursu „Prix des Nations” rozegranego na hipodromie w Colombes: 1. porucznik Gemuseus – Szwajcaria na „Lucette”, 6 punktów karnych; 2. porucznik Lequio – Włochy na „Trebecco”, 8 i trzy czwarte pkt.; 3. porucznik Adam Królikiewicz – Polska na „Picadorze”, 10 pkt. 
 
Zapewne dorobek naszych olimpijczyków w paryskich igrzyskach byłby bardziej imponujący, gdyby nie… dostrzegalne problemy z wyposażeniem w sprzęt odpowiedniej jakości.
 
W strzelaniu najwyżej z Polaków sklasyfikowany został porucznik Marian Konstanty Borzemski, który w konkurencji pistoletu szybkostrzelnego do sylwetek zajął dziewiątą lokatę i to tylko dlatego, że w Paryżu prywatnie zaopatrzył się w odpowiedni pistolet. – Na przyszłą olimpiadę stanowczo żaden z nas nie pojedzie, jeśli nie będziemy mieli lepszej broni. Posiadana przez nas broń nadaje się do strzelania na wiwat – wyznał Borzemski w imieniu całej strzeleckiej drużyny.
 
Cóż, początki zazwyczaj bywają niełatwe. Najważniejsze, że pierwszy krok został zrobiony i reprezentacja Polski dołączyła do olimpijskiej braci. W Londynie będzie to już jubileuszowy, dwudziesty start zawodników z białym orłem na piersi w letnich igrzyskach.
 
Jerzy Kraśnicki
 
 
 
 
author-avatar

Przeczytaj również

Awantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?AI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonAI pomoże w karaniu kierowców rozmawiających przez telefonSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i zakrwawione zwierzętaSpłoszone konie na ulicach Londynu. Ranni ludzie i zakrwawione zwierzęta34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtów34 500 osób musi zwrócić zasiłek lub grozi im kara do 20000 funtówKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasyKE zadecyduje o przyszłość tradycyjnej wędzonej kiełbasy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj