Styl życia

O Puchar Stanleya

Rozgrywki w najsilniejszej hokejowej lidze świata NHL wkraczają w decydującą fazę. Znani są pierwsi półfinaliści w konferencjach, a pozostali zostaną wyłonieni w najbliższych dniach. Bez problemu do najlepszej czwórki na wschodzie awansowali hokeiści Detroit Red Wings.

 

Kojoty z Phoenix nie zdołały wygrać ani jednego meczu. Hokeiści „Czerwonych Skrzydeł” pokazali, że na wiele ich stać. Fani w Detroit wierzą, że ich zespół sięgnie po puchar. Red Wings w ostatnich piętnastu sezonach sześć razy grali w finale i cztery razy zdobywali główne troeum. Na swojego rywala czekają też hokeiści Nashville Predators, którzy wygrali 4:2 z Anaheim Ducks. Wydaje się, że o wygranej Predatorów zadecydowało piąte starcie w Honda Center w Anaheim. Gospodarze minutę przed końcem prowadzili 3:2. Goście postawili wszystko na jedną kartę i wycofali bramkarza, a po chwili mogli cieszyć się ze strzelonego gola.

Wystarczyły 2 minuty

Dogrywka trwała niespełna dwie minuty – tyle bowiem wystarczyło Predatorom, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. W ostatnim meczu w Nashville sytuacja się odwróciła. To Kaczki przegrywały 2:3 i wycofały bramkarza. Tym razem jednak hokeiści gospodarzy nie dali się zaskoczyć, odebrali rywalom krążek i dobili strzelając czwartego gola. Tym samym zespół z Nashville po raz pierwszy w 13-letniej historii wygrał rywalizację w play-off. Rekiny z San Jose mocno męczyły się z Królami z Los Angeles. W pierwszym meczu na własnym lodowisku Sharks zwyciężyli dopiero po dogrywce, ale już w drugim meczu zostali rozgromieni 0:4. Trzecie spotkanie rozgrywane w Los Angeles było bardzo dziwne. Po pierwszej tercji Kings prowadzili 3:0, a zaraz na początku drugiej tercji strzelili czwartego gola. Potem jednak stracili trzy bramki z rzędu, a na koniec drugiej części meczu na tablicy wyników widniały dwie piątki. Po dziesięciu golach w pierwszych dwóch partiach można było spodziewać się kolejnych w trzeciej, ale nic z tego – wyglądało na to, że zawodnikom skończyła się amunicja. Dopiero w dogrywce zwycięskiego gola zdobyły Rekiny. Dwa dni później znów górą byli hokeiści z San Jose, ale w piątym meczu zamiast postawić kropkę nad „i”, doznali drugiej porażki we własnej hali. Sprawa awansu do półfinału Konferencji Zachodniej rozstrzygnęła się w szóstym meczu w Los Angeles. Trzy razy Rekiny wychodziły na prowadzenie i za każdym razem Królowie zdobywali bramkę wyrównującą. Jednak na gola strzelonego w dogrywce Kings już nie mogli odpowiedzieć i musieli pożegnać się z Pucharem.
 

 

 

Problemy z awansem

Nieoczekiwane problemy z awansem ma drużyna z Vancouver, zwycięzca sezonu zasadniczego. Rywalem Canucks był zespół Chicago Blackhawks, który rok temu wygrał całe rozgrywki, ale w tym sezonie spisywał się przeciętnie i w ostatniej chwili zapewnił sobie awans do play-off. Pierwsze dwa mecze w Vancouver i spotkanie w Chicago wygrali hokeiści Canucks. I gdy wydawało się, że rywalizacja zakończy się bardzo szybko – do głosu doszły „Czarne Jastrzębie”. W czwartym meczu w Chicago rozgromili „Kanadoli” 7:2, a w kolejnym upokorzyli ich przed kanadyjską publicznością, wygrywając 5:0. Jednym z bohaterów meczu został bramkarz Corey Crawford, który obronił 36 strzałów gospodarzy. Kolejny mecz w Chicago był niezwykle dramatyczny. Goście trzykrotnie zdobywali prowadzenie, ale „Czarne Jastrzębie” za każdym razem wyrównywali. W dogrywce zespół z Vancouver miał mnóstwo okazji do zdobycia gola na wagę awansu, ale żadnej z nich nie wykorzystał. Za to w 16. minucie dodatkowego czasu gry bramkę dającą zwycięstwo zdobyli gospodarze. Tym samym wyrównali stan rywalizacji na 3:3.

Waszyngton górą

Jedynym zespołem ze wschodu, który zapewnił już sobie grę w półfinale są hokeiści z Waszyngtonu. Najlepsza drużyna Konferencji Wschodniej w rundzie zasadniczej przegrała z ekipą Rangers z Nowego Jorku tylko raz, na wyjeździe. Dwa spotkania zakończyły się dwubramkową wygraną drużyny ze stolicy, a dwa razy do zwycięstwa Capitals potrzebowali dogrywki. W pozostałych ćwierćfinałach rywalizacja trwa. Niezwykle wyrównany bój toczą drużyny z Filadelfii i Buffalo. Po sześciu meczach jest remis 3:3. W ostatnim spotkaniu Flyers będą gościć Sabres w Filadelfii, ale w tym zestawieniu dotychczas tylko dwa razy zwyciężali gospodarze, a cztery razy lepsi byli goście.
Pojęcie „atut własnej hali” praktycznie nie istnieje w parze Montreal Canadiens – Boston Bruins. Pierwsze dwa mecze w Bostonie wygrali „Kanadyjczycy”, a kolejne dwa spotkania w Montrealu zakończyły się zwycięstwem „Niedźwiadków”. Dopiero piąty mecz – rozgrywany w Bostonie – przyniósł zwycięstwo gospodarzom, choć potrzebne były do tego aż dwie dogrywki. Bruins prowadzą w rywalizacji do czterech zwycięstw 3:2. Podobny problem z wygrywaniem u siebie mają hokeiści Pittsburgh Penguins i Tampa Bay Lightning. Zaczęło się od wygranej u siebie Pingwinów, ale w kolejnych czterech meczach wygrywali tylko goście. Dopiero w szóstym meczu „Błyskawice” zdołały wygrać spotkanie u siebie, dzięki czemu wyrównały stan rywalizacji na 3:3.

Patryk Godowski
 

author-avatar

Przeczytaj również

Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejBig Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie Gmin
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj