Życie w UK

O byłych sąsiadach z bloku

Unia obawia się, że ułatwienia wizowe, których domaga się Polska dla Ukrainy, spowodują najazd emigrantów z krajów postsowieckich.

O byłych sąsiadach z bloku

 The Guardian: skala emigracji wywołuje panikę >>

Co z tą imigracją? >>

Kiedy na początku lat 90. w bloku sowieckim powiał wiatr zmian, kilkusettysięczna armia emigrantów ruszyła w Europę, ale prawdziwy exodus rozpoczął się dopiero po roku 2004. Na Wyspy przyjechało 10 razy więcej obywateli Europy Środkowej i Wschodniej niż pierwotnie sądzono. Obecnie w Wielkiej Brytanii jest ich ponad 7 mln. Najliczniejsi w tej rzeszy zawsze byli Polacy, ale obok nich, za otwartą już „żelazną kurtynę” ruszyli też współtowarzysze niedoli, nasi bracia i siostry w „komunistycznej wierze”, „krewni” z bloku. Nie jest ich jeszcze zbyt wielu, ale brytyjski rząd ma poważne obawy, że sytuacja może się zmienić po wejściu Polski do strefy Schengen, ponieważ przez nasz kraj przebiega główny szlak emigracyjny z Europy Wschodniej, a ponadto polski rząd domaga się ułatwień wizowych dla Ukraińców, którzy chcą przekroczyć granice Unii.

Nie zabierzemy Polakom pracy
Aleksander ma polskie, znane, historyczne nazwisko, ale nie jest Polakiem, lecz Białorusinem. W Mińsku skończył studia wychowania fizycznego, uczył trochę w szkole, ale to co zarobił wystarczało jedynie na chleb, masło, słoninę i papierosy. Dziewczyna go zostawiła, bo znalazła bogatszego. Olek rzucił pracę i pojechał zarabiać do Polski. Jest silny i wysoki, więc na początku trafił do grupy wymuszającej haracze od swoich rodaków handlujących na bazarach w Polsce. Po trzech dniach uciekł, bo był za miękki. Pracował przez trzy lata na budowach. Głównie pod Warszawą i nad Zalewem Zegrzyńskim. Nie zamierzał siedzieć w Polsce do końca życia, bo ciągnął go wielki świat, a ściślej – większe zarobki. Odłożył trochę pieniędzy, które wystarczyły akurat na wycieczkę do Londynu. Olek posługuje się nieźle angielskim, choć akcent i wymowa zdradzają, iż pochodzi z „kresów” Europy. Miał szczęście, bo trafił z ogłoszenia do klubu tenisowego, poszukującego instruktora. Było trochę kręcenia nosem, ponieważ w UK Olek przebywał nielegalnie. Na szczęście, współwłaścicielem klubu był Rosjanin więc szybko pozałatwiał mu co trzeba. Teraz Olek pracuje legalnie, choć czuje się samotnie, bo nie ma z kim porozmawiać.

"Próbowałem kiedyś zaprzyjaźnić się z Polakami, którzy mieszkali koło mnie. Mówię dobrze po polsku, jak prawie każdy Białorusin, oglądamy tam przecież polską telewizję i słuchamy polskiego radia. Szybko dałem sobie spokój, twoi rodacy naśmiewali się z mojego akcentu, nazywali mnie „ruskiem” i rzucali we mnie drobniakami. Już myślałem, że wszyscy jesteście tacy, ale niedawno poznałem chłopaków z myjni, też Polaków, ale fantastycznych. Pretensji nie mają, bo nie zabieram im pracy".
 

Z tego, co do tej pory wiadomo, to jeszcze tej pracy nie zabieramy, bo Wyspy chłoną każdą liczbę pracowników, ale może tak się stać kiedy ruszy Wschód – ten najbliższy z bliskich.
Olek początkowo chciał naskładać pieniędzy, wrócić do kraju, kupić dobry samochód, i przejechać kilka razy pod nosem byłej dziewczynie, którą długo nosił w sercu, ale tu wszystko mu przeszło i już nawet rysów jej twarzy nie może sobie przypomnieć. Poznał tu kilku swoich rodaków, większość z nich ciężko pracuje za marne pieniędze, nawet za funta na godzinę.
Emigracja białoruska jest niezbyt liczna – około 18 tysięcy osób. I tak będzie dopóty, dopóki obywatele Białorusi, Rosji, Ukrainy, wjeżdżając na terytorium Unii Europejskiej, będą musieli okazywać wizy. Białoruś zresztą, ze względu na liczbę mieszkańców, nie niesie zagrożenia nadmiernej emigracji, a jeśli już, to w rachubę wchodzą raczej krótkie pobyty zarobkowe, nie dłuższe niż trzy miesiące. Większość Białorusinów woli sobie jednak popracować dorywczo w Polsce lub pohandlować na przygranicznych bazarach niż pchać się gdzieś daleko i na długo. Olek jest jednym z wyjątków, który regułę tę potwierdza.

Rosjanie niegroźni
Nieco inaczej rzecz się ma z Rosją – to państwo o wiele większe od Białorusi. Potencjał Rosji, jako źródła nielegalnej imigracji, jest stanowczo przesadzony, co można wywnioskować z aktualnych statystyk, dotyczących nielegalnych pobytów i deportacji.
Rosjanie, podobnie jak Białorusini, nie czują się dobrze na Zachodzie, szczególnie ci, którzy przyjeżdżają na Wyspy z zacofanych cywilizacyjnie regionów Rosji. Przyjeżdżają na krótko, bywa, że tylko na miesiąc, zadowalają się byle jaką pracą, po czym biorą pieniądze i w nogi.
Jeśli tak jest, to skąd biorą się dane, że w samym Londynie mieszka ich pół miliona, tak przynajmniej donosił dziennik „Komsomolskaja Prawda”. Rzeczywiście, w dwóch enklawach połączonych ze sobą Sloane Street: Belgravia i Knightsbridge, mieszka sporo Rosjan i nawet nazywają tę część „Łondongradem”, ale żeby aż pół miliona? Nikt tak naprawdę nie wie, ilu Rosjan mieszka w Londynie. Najbardziej prawdopodobne są dane podawane przez BBC. Według nich w Londynie mieszka 300 tysięcy Rosjan, w tym 80 tysięcy nielegalnych emigrantów. Według Wiktora Mamieładowa, eksperta portalu Biznes.ru.net w stolicy UK żyje 200 tys. Rosjan, z czego 80 tysięcy to studenci.
Jeśli jednak, jak podają brytyjskie media, co czwarty budynek, wart powyżej 10 milionów funtów, jest własnością rosyjskich krezusów, to czy należy się bać takiej emigracji?
– To nieprawda, że w Londynie mieszkają sami bogaci – zaprzecza Borys, nauczyciel rosyjskiego w londyńskim koledżu. – Najlepszym przykładem jestem ja, ale są jeszcze lepsze przykłady. Znam wielu Rosjan, którzy ciężko harują za grosze, mieszkają po kilku w jednym pokoju i chętnie by wrócili, ale nie mają za co.
Tych co akurat nie mają pracy jest mniej i są mało widoczni, za to bogaci – i owszem. To oni kupują rezydencje na Mayfair, Belgravii, Chelsea lub na Knightbridge, w pobliżu Harrodsa. Mają tu swe posiadłości rosyjscy miliarderzy, m.in. Roman Abramowicz, właściciel klubu piłkarskiego Chelsea. Ma cztery domy. „Król aluminium” – Oleg Deripaska ma w Londynie dom za 30 mln funtów i kilka innych rezydencji położonych niedaleko od siebie.

Ukraińcy też nie
Osobny problem stanowi Ukraina. Wielka Brytania, wraz z pozostałymi państwami Europy Zachodniej, boi się nie tylko Ukrainy w Unii lecz nawet liberalizacji polityki wizowej. Ułatwień wizowych dla obywateli Ukrainy domaga się z kolei Polska, która chce maksymalnie zbliżyć swoich wschodnich sąsiadów do Europy Zachodniej. Kiedy porówna się standardy życia na Ukrainie i w krajach UE, to natychmiast zapachnie nam utopią. Na niekorzyść Ukrainy przemawia również jej wielkość – ponad 50 milionów mieszkańców. Jeśli jednak w ciągu najbliższych kilku lat na Ukrainie rozpocznie się proces rzeczywistych reform, to złagodzenie wymogów wizowych należałoby poważnie rozważać. Wymagałoby to wóczas stworzenie takiego systemu kontroli na granicy, żeby nie mogły przekraczać jej osoby notowane w Systemie Informacyjnym Schengen. Ukraińcy nie powinni być straszni, jest ich tu podobno 70 tysięcy, choć podaje się też liczbę trzykrotnie większą, nie wyróżniają się tu niczym, choć w Polsce mają opinię gangsterów. Według bada Instytu Socjologii im. Razumkowa w Kijowie, zaledwie 9 procent obywateli Ukrainy chciałoby zostać na stałe za granicą.
Wynika więc z tego, że Wyspom nie grozi najazd emigrantów z bloku postsowieckiego, nawet wówczas, gdyby politykę wizową wobec wschodnich sąsiadów maksymalnie złagodzić, o co naciska Polska.

The Guardian: skala emigracji wywołuje panikę >>

Co z tą imigracją? >>

Janusz Młynarski 

[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Kobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuKobieta walczy o życie po wypiciu kawy na lotniskuNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnych
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj