Życie w UK
Nowi świadkowie wypowiedzieli się w sprawie śmierci Magdy Żuk
Dziennikarze TVN24 ujawnili nowe zeznania dotyczące tajemniczej śmierci Polki w Egipcie. Oddano głos tym, którzy do tej pory jeszcze się nie wypowiadali w tej sprawie, a zabierali głos zeznając w prokuratorze.
"Przede wszystkim oddamy głos świadkom, którzy do tej pory nigdy się nie wypowiadali. Zeznawali na prokuraturze i koniec. W naszym materiale po raz pierwszy opowiedzą to, co widzieli w Egipcie" – zapowiadają autorzy reportażu "Sprawa śmierci Magdaleny Żuk", Endy Gęsina-Torres i Łukasz Frątczak. Głos zabrali między innymi uczestniczy wycieczki do Egiptu, którzy mieszkali w pokoju obok.
Zwracają oni uwagę, że już pierwszego dnia po przylocie do miejscowości Marsa Alam Magdalena Żuk zachowywała się dziwnie. "Ona biegała cały czas po hotelu, zaczepiała wszystkich ludzi. I cały czas płakała i mówiła, że ten jej chłopak powinien być z nią, on powinien być tutaj i ona chce wracać do Polski" – relacjonuje jej "sąsiadka". "Ja do niej mówię: słuchaj, chłopak cię bardzo kocha, czeka na ciebie, i ty teraz się ciesz słońcem, odpoczywaj, nie jesteś tu sama, jesteśmy z tobą, pomożemy ci i zawsze możesz nawet liczyć na nas, że możemy cię gdzieś zabrać. Ona nic. Ona tylko patrzyła takim pustym wzrokiem. Zadała mi tylko jedno pytanie: czy oni wierzą w życie pozagrobowe?".
"Rezydent przyszedł po kolacji do nas do stolika i mówi: słuchajcie, mam kłopot z tą młodą dziewczyną. Trzeba jakoś na nią uważać, bo ona dziwnie się zachowuje" – relacjonuje z kolei inny uczestnik egipskich wczasów i zwraca uwagę, że Mahmud, rezydent biura podróży, bardzo opiekował się przyszłą ofiarą. Według zeznań miał ciągle jej towarzyszyć, rozmawiał z innymi, próbował pomóc, ale ostatecznie – nie udało mu się zapobiec tragedii.
Chodziła po plaży dziwnym, tanecznym krokiem, pomimo panujących upałów spacerowała w długich spodniach wokół hotelu, nie zwracała zupełnie uwagi na osoby, które ją wolały, pokazywała nagie piersi – to tylko kilka z dziwnym zachowań Magdaleny Żuk, o której wspominają świadkowie.
"Drugiego czy trzeciego dnia wracaliśmy z plaży, a mieliśmy pokoje obok siebie, i zauważyliśmy, że jest pokój otwarty, ludzie stoją na zewnątrz, na korytarzu. Ona leżała na łóżku taka skulona, w białym szlafroku. I podeszłam do niej i spytałam się, czy jej pomóc, czy coś… Nic. I spojrzałam, a ona trzymała chyba dwa telefony i okazało się, że ona po prostu zabiera te telefony ludziom i nie chciała oddać" – czytamy w kolejnym zeznaniu.
Wreszcie, po wizycie w szpitalu, która miała miejsce 28 kwietnia, okazało się, że kobieta ma problemy natury psychicznej. Postanowiono zostawić ją na obserwacji, lecz kobieta postanowiła wracać do domu. Wróciła do hotelu, a kolejnego dnia udała się na lotnisko. Wejść na pokład samolotu się nie udało, bo wezwany na miejsce lekarz tak uznał. Żuk nie miała się w tym momencie gdzie udać.
Egipcjanie twierdzą, że Magdalena Żuk była OPĘTANA! Tuszują sprawę jej śmierci?
"Rezydent próbował zakwaterować Magdalenę w dwóch innych hotelach. W jednym jej nie przyjęto, w drugim sama nie chciała zostać. To właśnie przed tym ostatnim hotelem została przeprowadzona wideorozmowa pomiędzy Magdaleną a jej chłopakiem Markusem" – czytamy na łamach portalu TVN24. Po tych wydarzeniach Polka ponownie pojechała do szpitala Port Ghalib. Właśnie tam, wyskakując z okna, 30 kwietnia popełniła samobójstwo.
Teraz, po ponad trzech miesiącach od tej tragicznej śmierci rodzina Magdaleny Żuk wie niewiele więcej, niż wiedziała. "Tyle nam obiecano, a do tej pory nie mamy nic" – komentuje matka. "Nie mamy protokołów zeznań żadnej osoby, która była tam przesłuchana, nie mamy wyników sekcji zwłok…" – wylicza z kolei siostra Magdaleny. A teorie spiskowe dotyczące tej sprawie rosną jak grzyby po deszczu. Czy kiedykolwiek poznamy prawdę?