Styl życia
Niespodziewane skutki pijackich wybryków – rozkopany ogród zamieniony w domowe SPA!
fot: Daily Mail
Sformułowanie "poniesiony przez melanż" nabrało zupełnie nowego sensu. Po ostro zakrapianej imprezie Andrew Ellery obudził się i zobaczył w swoim ogródku… ogromną dziurę!
59-letni mieszkaniec walijskiego Cardiff wraz ze swoimi kumplami spędzali wieczór przy piwku. W pewnym momencie towarzystwo, które miało już mocno w czubie, wpadło na pomysł przekopania swojego przydomwego ogródka. Efektem ich "pracy" o godzinie trzeciej w nocy był głęboki dół. Nie chcemy wiedzieć jak na drugi dzień na widok zmasakrowanego ogródka zareagowała żona bohatera, Stella, ale Andrew nie miał wcale zamiaru zasypywać swojego pijackiego "dzieła". Zamiast tego postanowi wykorzystać okazję i zamienić dziurę… w basen!
Potrzebował zaledwie tygodnia, aby zamienić bajzel w swoim ogródku całkiem sporych rozmiarów basen. Efekt jego wysiłków miał 10 stóp głębokości, 7 stóp długości i 6 stóp szerokości. Całą pracę wykonał bez żadnej pomocy, korzystając w dodatku z różnych materiałów, które miał pod ręką oraz odpadów z pracy. Budżet przedsięwzięcia zamknął się w zaledwie 300 funtów, z czego lwią część pochłonął cement.
Jak później Ellery tłumaczył to, co zrobił pod wpływem napojów wyskokowych było efektem jego podświadomości – na trzeźwo po prostu nie uświadamiał sobie, że chciałby mieć basen.
Najbardziej z takiego obrotu spraw ucieszyli się Evan, Jacob i Rhys, wnuki Ellery`ego. Ale jemu samemu basen nie wystarczał, czegoś wciąż mu brakowało. Postanowił więc zabrać się za… budowę sauny! Filozofia, która przyświecała walijskiemu majsterkowiczowi była w tym wypadku podobna – pomysłowość zamiast dużego budżetu i praca własnych rąk zamiast wynajmowania ekipy. Tym razem potrzebne było 600 funtów, ale udało się – obok basenu stanęła sauna.
UWAGA: Skażone mięso w supermarkecie w UK! 60 jego klientów zakażonych wirusowym zapaleniem wątroby
Po tych wydarzeniach rodzina Ellery`ch stała się lokalnymi celebrytami. Gdy tylko robi się ciepło ich podwórko dosłownie roi się od dzieciaków z sąsiedztwa…