Życie w UK

Nie zdążyliśmy

Czteroletni Kacper Zagrodny, cierpiący na ostrą niewydolność serca, wymagający niezwłocznego przeszczepu, zmarł 1 marca. Ponad rok temu zaczęła się społeczna zbiórka pieniędzy na operację. Nie zdążyliśmy.

Nie zdążyliśmy

Daj funta – uratuj Kacpra >>

Pomóżmy Kacprowi >>

d ponad roku byliśmy świadkami spontanicznej akcji na rzecz chorego chłopca. Wzięli w niej udział nie tylko rodacy w kraju, lecz również ci z najdalszych zakątków świata. O chorobie Kacpra informowały media zarówno polskie jak i zagraniczne. Tysiące osób poruszonych nieszczęściem dziecka i jego rodziców ofiarowały pomoc. Przybierała ona różne formy. Niektórzy wpłacali gotówkę na specjalne konto, inni wysyłali SMS-y, jeszcze inni gotowi byli przekazać pieniądze bezpośrednio rodzicom. Do akcji niesienia pomocy włączyła się też młodzież, która organizowała spontaniczne akcje charytatywne. Los Kacpra nie był obojętny rzeszom internautów. Wszystkim przyświecał jeden cel: uratować chłopca, przedłużyć życie, które zaczęło się tak niedawno.

Tylko przeszczep

Kacperek pochodził z niewielkiej wsi pod Łukowem na Lubelszczyźnie. Urodził się już z wadą serca. Początkowo lekarze twierdzili, że dziecko będzie mogło żyć bez operacji od pięciu do dziesięciu lat, jednak im Kacperek był starszy, tym stan jego zdrowia był gorszy, a jedynym sposobem na uratowanie mu życia był przeszczep serca. W Polsce o dawcę było trudno, toteż ostatnim ratunkiem była operacja za granicą. Niestety, okazało się, że cena takiego zabiegu jest dla jego rodziców nie do przejścia, bo skąd wziąć 300 tysięcy euro, jeśli bywa, że na chleb brakuje. Zdesperowani rodzice Kacpra zwrócili się więc do społeczeństwa z prośbą o wsparcie, a Fundacja „Polsat Dzieciom” udostępniła konto, na które można było wpłacać pieniądze. Udało się też znaleźć placówkę służby zdrowia, w której ewentualny zabieg zostałby wykonany – Instytut Transplantologii Serca w Berlinie. Dyrekcja instytutu poszła rodzicom na rękę i wyraziła zgodę na to, by należność za wykonanie operacji spłacać w ratach. Na początek jednak należało wpłacić zaliczkę w kwocie 100 tysięcy euro.

I tak zaczął się wyścig z czasem. W ciągu minionych dwóch lat wielokrotnie można było odnieść wrażenie, że chłopczyk operacji nie doczeka, zdarzały się bowiem poważne zaostrzenia choroby i za każdym razem wydawało się, że to już koniec.

 

Kacperek czuł wsparcie

Organizm dziecka, jakby czując wsparcie milionów ludzi dobrej woli, podejmował jednak walkę z chorobą. Dzięki tym okresom względnych remisji, ciągle pozostawała nadzieja, że Kacperek dożyje przeszczepu. Jednak nawet w czasie, gdy choroba miała łagodniejszy przebieg i tak była pasmem cierpień, ponieważ na skutek wadliwej pracy układu krążenia, oprócz serca i inne organy pracowały niewłaściwie. W fatalnym stanie były nerki oraz wątroba, która osiągała już monstrualne rozmiary, nie wspominając o wadze chłopca. Ważył zaledwie osiem kilogramów, czyli tyle, co przeciętne, roczne dziecko. Ponadto osłabiony w ten sposób organizm ma bardzo niską barierę immunologiczną, co czyni go podatnym na wszelkiego rodzaju infekcje. I w ten sposób błędne koło się zamyka.

Najgorsza postać choroby

Kardiomiopatia restrykcyjna, kardiomiopatia ograniczająca, bo tak w terminologii medycznej brzmi nazwa choroby, na którą cierpiał Kacperek, to najrzadszy typ kardiomiopatii i w ogóle bardzo sporadycznie występująca choroba. Jej objawy to: utrudnione rozciąganie włókien mięśnia sercowego oraz napełnianie krwią. Rytm serca i jego kurczliwość mogą być w normie, ale sztywne ściany jam serca (przedsionki i komory) uniemożliwiają właściwe napełnianie. Z tego powodu przepływ krwi jest zmniejszony, a w rezultacie mniejsza objętość krwi napełnia komory. Z czasem u pacjentów z kardiomiopatią ograniczającą postępuje niewydolność serca. Kacperek miał nieszczęście doświadczyć najgorszej postaci tej choroby.

 

Uwielbiał bajki

Ostatnie miesiące życia dziecka były już niekończącym się pasmem udręk – permanentny ogólny ból wszystkich części ciała, który nieznacznie tylko łagodziły miękkie poduszki, na których leżał chłopiec. Uwielbiał bajki i bardzo lubił, gdy mama mu je czytała. A ostatnio czyniła to bez przerwy. Zapewne lepiej czuł się w świecie, gdzie nie ma chorób, cierpienia, nieszczęść, gdzie wszystko jest kolorowe i dobrze się kończy.

Festiwal serc

Choroba Kacpra pokazała, po raz kolejny, jak wielka jest w społeczeństwie wola niesienia pomocy potrzebującym, a chorym dzieciom w szczególności. Na apel rodziców Kacperka zareagowały nie tylko instytucje i organizacje społeczne, których statutowym celem jest niesienie pomocy chorym dzieciom, lecz również osoby prywatne, w tym dzieci i młodzież. Całkiem spontanicznie w szkołach podstawowych, gimnazjach, szkołach średnich odbywały się akcje na rzecz Kacperka. W Łukowie uczennice dwóch szkół podstawowych i jednego z gimnazjów pakowały klientom towar przy kasach w jednym z marketów. Zarobione w ten sposób pieniądze wędrowały do specjalnie przeznaczonych na ten cel puszek. Równie masowe akcje odbywały się na różnych portalach i forach internetowych. Internauci błyskawicznie porozumiewali się w sprawie datków, wymieniali się informacjami. Zdarzało się, że więcej na temat stanu zdrowia Kacpra można było się dowiedzieć z forów niż z mediów. W tym celu internauci zakładali strony poświęcone Kacperkowi, wykupywali domeny. Oblicza się, że społeczności internetowej udało się zebrać blisko pół miliona złotych.
Informacja o tym, że Kacperek zmarł pojawiła się najwcześniej właśnie na forach internetowych, a dopiero później trafiła do mediów, które zresztą też pośredniczyły w akcji pomocy choremu dziecku. Liczna reprezentacja internautów wybiera się do rodzinnej wioski Kacperka, by uczestniczyć w jego ostatniej drodze.

Przegrał z prawami ekonomii

Niestety, bezduszne prawa ekonomii, atakujący świat kryzys gospodarczy, w dużym stopniu zaważyły na tym, że Kacperek nie doczekał się nowego serca. Słabnący z dnia na dzień złoty sprawił, że zebrana już kwota przeliczona na euro, ciągle była zbyt mała. Rodzice zaczęli już nawet rozglądać się za tańszą kliniką byle tylko operację przyspieszyć, ale ślepy los brutalnie te poszukiwania przerwał.

– Pieniądze, które były przeznaczone na operację Kacperka na pewno się nie zmarnują. Mamy pod opieką ponad osiem tysięcy dzieci, z których wiele wymaga szybkiej interwencji medycznej – powiedziała nam wiceprezes Fundacji „Polsat Dzieciom” – Barbara Trzeciak-Pietkiewicz.

 

Kacper pomoże innym dzieciom

Do takich przypadków należy chociażby opisywany w „Dzienniku” przypadek Wiktorii Czech. W dziewiątym miesiącu życia płodowego zdiagnozowano u niej brak lewej części serca. Operacja była konieczna natychmiast po urodzeniu. Miała ją wykonać klinika w Monachium za 40 tysięcy euro. Rodzice razem ze stowarzyszeniem Sursum Corda z Nowego Sącza zaczęli zbierać pieniądze pod koniec ubiegłego roku, na kilka tygodni przed spodziewanym porodem. Niestety, właśnie wtedy doszło do gwałtownego spadku złotego, co spowodowało, że wartość zgromadzonej kwoty, która wystarczała już na opłacenie operacji, nagle spadła. Okazało się, że brakuje jeszcze kilku tysięcy złotych. Udało się je co prawda uzbierać, dzięki czemu odbyła się pierwsza faza operacji. Pozostały jednak jeszcze dwie, ale nie wiadomo ile należy zebrać, bo złoty nadal jest niepewny, a cena w euro się nie zmienia.

Przypadków, które wymagają szybkich specjalistycznych operacji, niemożliwych z różnych względów do wykonania w Polsce, jest ponad 40. Fundacje nie są w stanie wyłożyć takich pieniędzy w całości i w tej sytuacji można jedynie liczyć na ofiarność społeczeństwa m.in. dlatego, że chybotliwy złoty coraz to zmienia wartość zgromadzonych funduszy. W takich sytuacjach ludzie szlachetnego serca starają się brakującą na operację sumę dopłacić. Fundacji nie stać również na wykupienie opcji walutowych, dzięki czemu mogłyby się zabezpieczyć przed wahaniem kursu naszej waluty.

Kacperkowi nie udało się pomóc, zabrakło miesiąca, może dwóch, ale starania tych, którzy mu pomóc chcieli, nie poszły na marne – pomogą innym.

„Polish Express” również wziął udział w akcji na rzecz Kacperka Zagrodnego. W jej wyniku otrzymaliśmy od naszych Czytelników 3196 SMS-ów, co dało kwotę 2.018 funtów. Wszystkie zostaną przekazane Fundacji „Polsat Dzieciom”.

Janusz Młynarski

Daj funta – uratuj Kacpra >>

Pomóżmy Kacprowi >>

author-avatar

Przeczytaj również

Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Rząd UK wstrzyma się od dalszego podnoszenia płacy minimalnej?Nosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeNosowska w UK – ikona polskiej muzyka zagra koncerty w Londynie i ManchesterzeEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekEkopisanki – naturalne i domowe sposoby barwienia jajekHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyHuragan Nelson uderzył w Dover. Odwołane i opóźnione promyLaburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Laburzyści wycofają się z surowych przepisów imigracyjnych?Mężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniuMężczyzna z ciężarną żoną spali w aucie przez pleśń w mieszkaniu
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj