Styl życia

Nie pomogę Murzyniątkom!

Doskonale zdaję sobie sprawę, że powyższy tytuł może szokować w stopniu dalece odległym od skromnego. Wszyscy mamy przecież przed oczami obrazki wychudzonych dzieci z ogromnymi oczami i jeszcze większymi brzuszkami.

Nie pomogę Murzyniątkom!

Ilustracje takie towarzyszą zazwyczaj apelom o pomoc głodującym dzieciom na Czarnym Lądzie, gdzie bieda jest czymś powszechnym i przerażającym.

Dlaczego zatem tak bezceremonialnie, publicznie chwalę się swą bezdusznością, mimo iż w czasach wczesnej edukacji Murzynek Bambo był moim koleżką?

Powód jest prozaicznie prosty. Mieszkańcom kontynentu afrykańskiego z pewnością doskwiera wiele niedostatków, jednak okazuje się, że potrafią tam obracać sporymi kwotami i to absolutnie nie z przeznaczeniem na artykuły – nazwijmy to – pierwszej potrzeby.

Można było już przywyknąć do wydatków związanych z uzbrojeniem. Wszak konflikty z użyciem broni palnej na dobre wpisały się w obyczajowy pejzaż tej części globu. Rozmaite wojenki plemienne, zamachy stanu to już niemal rytuał.

Dla wielu kacyków, bądź innych miejscowych dyktatorów, broń to właśnie jeden z artykułów, bez którego nie mogą się wprost obejść. Niełatwo się z tym pogodzić, ale było sporo czasu, by się do tego stanu rzeczy przyzwyczaić.

Miliony na afrykańskich stadionach

Jeszcze trudniej przychodzi mi zaakceptować horrendalne wydatki, jakie na tym głodującym kontynencie przeznaczane są na futbol. Tak, to nie żart. Selekcjonerzy afrykańskich reprezentacji otrzymują wynagrodzenia liczone nawet (w przeliczeniu) w setkach tysięcy złotych!

Aby nie być gołosłownym. Liderami tej, swego rodzaju  niechlubnej „klasyfikacji”, są Sabri Lamouchi prowadzący kadrę Wybrzeża Kości Słoniowej oraz Vahid Halilhodžić odpowiedzialny za narodową jedenastkę Algierii, których portfele z każdym miesiącem są zasobniejsze o 250 tysięcy złotych.

Volker Finke z federacji piłkarskiej Kamerunu otrzymuje miesięcznie 100 tysięcy złotych. Zaledwie o pięć tysięcy skromniejsze są apanaże Stephena Keshi w Nigerii.

Opiekun reprezentacji Ghany Kwesi Appiah otrzymuje „skromne” 60 tysięcy złotych. I to wszystko w krajach, gdzie bieda aż piszczy! Ostatnio do tego grona afrykańskich futbolowych krezusów dołączył „nasz” Henryk Kasperczak, któremu powierzona została piecza nad wyjściową drużyną Mali.

Jak ujawnił wiceprezydent Malijskiej Federacji Piłkarskiej Boukary Sidibe Kolon, niedoszły selekcjoner kadry biało-czerwonych może liczyć na wynagrodzenie w granicach 90 tysięcy złotych.

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, średni roczny przychód na głowę mieszkańca wynosi coś około 3 tysięcy złotych.

Wynik ten plasuje Mali na 177. pozycji w gronie 187 przebadanych państw. W tej sytuacji nawiązanie do słynnego zawołania „chleba i igrzysk” staje się co najmniej nie na miejscu.

Skromniej niż w Trzecim Świecie?

Jak w zestawieniu do wspomnianych wyżej kwot mają się zarobki selekcjonera naszej reprezentacji? Trzeba przyznać, że szału nie ma. Zdymisjonowany niedawno Waldemar Fornalik co miesiąc otrzymywał 160 tysięcy złotych.

Jego następca Adam Nawałka ma w kontrakcie zagwarantowane połowę tej kwoty. Jednak jeśli nie będzie nawalanki w eliminacjach do czempionatu Starego Kontynentu na francuskich boiskach będzie mógł liczyć na sowitą premię. Już dawno zdołałem zorientować się, że żyjemy w chorych czasach, jednak niezmiernie trudno postawić trafną diagnozę.

Jak to się dzieje, że w ogarniętych nędzą krajach Afryki mogą sobie pozwolić na wypłacanie piłkarskim trenerom wyższych honorariów niż dla przykładu w Polsce?

A przecież przed kilkoma tygodniami premier Donald Tusk przed kamerami dumnie prężył tors ogłaszając, że kryzys nad Wisłą dobiegł końca. Ba! Ostatnio „Angora” wszem i wobec obwieściła, iż jesteśmy 6. gospodarką w Unii Europejskiej i 21. na świecie.

Trochę mi to stoi w opozycji do obrazków ludzi bezdomnych, buszujących w śmietnikach, żebrzących, a takie w Polsce są na porządku dziennym.

O gigantycznym bezrobociu nie ma nawet co wspominać. Nawet w Anglii Polakom coraz trudniej znaleźć zatrudnienie. Przemysł? Przecież nawet zwykłe majtki na metkach mają adnotacje „made in China”.

Czyżby wróciły złote czasy propagandy sukcesu? Otóż nie. W Polsce, jak przystało na niezamożne kraje nie szczędzi się wydatków na futbol. Nawet nastoletni piłkarze, którzy nie łapią się w reprezentacji, mogą liczyć na ogromne apanaże.

Dla przykładu Paweł Dawidowicz w klubie Lechia Gdańsk parafował aneks do umowy, według którego jego wynagrodzenie wzrośnie od razu o sto procent i wynosić będzie siedem tysięcy złotych. Z pewnością zyskany dzięki temu komfort psychiczny pozwoli mu uzyskać w liceum dobre oceny.

Czy w tym – globalnym jak się okazuje – szaleństwie jest jakaś metoda? W każdym razie proszę już nie próbować zmiękczać mnie obrazkami głodujących Murzynków!

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Rishi Sunak wypowiada wojnę „braniu na wszystko zwolnienia lekarskiego”Pracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoPracownicy Amazona utworzą związek zawodowy? Dostali zielone światłoGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannychGigantyczna bójka przed pubem. Dziewięć osób rannych35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciąży35-latek zmarł w Ryanairze. Parę rzędów dalej siedziała jego żona w ciążyRynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Rynek pracy w Irlandii Północnej – co mówią najnowsze dane?Holenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnejHolenderski senat odrzuca podwyżkę płacy minimalnej
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj