Życie w UK
„Nie ma czasu do stracenia” – Importerzy żywności w UK ostrzegają przed wysokimi cenami, jeśli rząd szybko nie zabierze się do działania
Fot. Getty
Każdego dnia przez porty w Dover i Folkestone przejeżdża blisko 7000 ciężarówek wiozących produkty spożywcze z UE, a żywność importowana ze Wspólnoty stanowi 80 proc. całej żywności sprowadzanej na Wyspy z zagranicy. Z tego też względu British Retail Consortium wezwało właśnie rząd do podjęcia natychmiastowych działań ws. handlu po okresie przejściowym, ponieważ w przeciwnym razie konsumenci znacznie odczują nie tylko braki lubianych przez nich produktów na sklepowych półkach, ale też zauważalne podwyżki ich cen.
W raporcie przygotowanym przez British Retail Consortium czytamy, że po zakończeniu okresu przejściowego i pod warunkiem, że rząd w Londynie podpisze z Brukselą jakąś namiastkę porozumienia handlowego, brytyjskich importerów żywności z UE czekają dosłownie stosy roboty papierkowej. Przedsiębiorcy, chcący od 1 stycznia 2021 r. sprowadzać na Wyspy produkty spożywcze z UE, będą musieli przygotować przynajmniej sześć różnych rodzajów dokumentów: dokumenty VAT i celne, formularze przewozowe, dokumentację medyczną i weterynaryjną; świadectwa zdrowia obowiązujące na wwóz towarów na rynek UK, wywozowe i przywozowe deklaracje skrócone; oraz zezwolenia dotyczące bezpieczeństwa i ochrony zdrowia ludzi.
– Przed 1 stycznia 2021 r. muszą zostać utworzone i przetestowane nowe systemy informatyczne (…) Rząd musi przystąpić do negocjacji zerowej stawki celnej, która zminimalizuje kontrole i biurokrację, w przeciwnym razie ucierpią na tym konsumenci – powiedziała Helen Dickinson, szefowa British Retail Consortium. – Wprowadzenie nadmiernych lub możliwych do uniknięcia kontroli będzie oznaczać dla przedsiębiorców potrzebę stawienia czoła całej górze dokumentów, które następnie będą musiały zostać zweryfikowane przez armię nowo przeszkolonych pracowników, a każdego dnia wyczerpującym kontrolom będą musiały być poddawane tysiące ciężarówek. Dla konsumentów to oznacza jedno – wyższe koszty i mniejszą dostępność produktów na półkach. Rząd nie ma zatem czasu do stracenia – dodała Dickinson.