Życie w UK

Nie jest źle, dobrze wcale

Spóźniające się, zatłoczone pociągi i autobusy w Londynie przypominają trochę peerelowską rzeczywistość.

Na stacjach londyńskiego metra i na przystankach autobusowych coraz częściej słychać niezbyt cenzuralne wyrazy. W ten sposób londyńczycy recenzują swój transport miejski, z którego jeszcze nie tak dawno byli bardzo dumni. Na Willesden Junction, ważnej stacji przesiadkowej, gdzie krzyżuje się kilka linii londyńskiego metra, tłum ludzi czeka na pociąg do Richmond. Beznamiętny kobiecy głos megafonu zapowiada czterominutowe spóźnienie. To normalka. Podobnie jest przy następnej zapowiedzi – spóźnienie wzrasta o kolejne cztery minuty, a później o 40…

Whisky opóźnia pociągi

Takie reakcje zdarzają się coraz częściej, i to w wykonaniu przedstawicieli narodu, który jeszcze nie tak dawno słynął z opanowania. Słynna angielska flegma to przecież jeden z atrybutów Albionu. Wielu czekających używa sobie też na burmistrzu Londynu. Wieszanie psów na Kenie Livingstonie to dość popularne zajęcie podenerwowanych pasażerów. Co złośliwsi twierdzą, że przyczyna bałaganu komunikacyjnego leży w zbytnim zamiłowaniu gospodarza Londynu do whisky. Livingstone tak lubi szkocką, że pija ją podczas oficjalnych spotkań i wystąpień publicznych. Ale to ani whisky, ani pomroczność jasna, choroba goleni czy nawet tajemnicza przypadłość filipińska są przyczyną takiego stanu rzeczy.
Wyliczono, że przeciętny mieszkaniec Londynu ponad pół miesiąca spędza w pociągach i autobusach – o 1/3 więcej niż np.10 lat temu. Gdyby zsumować wszystkie opóźnienia, byłoby tego znacznie więcej. Spóźnienia godzinne to już w zasadzie normalność. Przytoczony na początku przykład jednej ze stacji przesiadkowych to żaden wyjątek.

Jedyne wyjście – zburzyć Londyn

Niewydolność systemu komunikacyjnego najbardziej uderza w osoby dojeżdżające do pracy, szczególnie te, które mają jedną lub więcej przesiadek.
Prawdę mówiąc, jedynym wyjściem z sytuacji byłoby zburzenie Londynu i wybudowanie go od nowa, z szerszymi arteriami naziemnymi i z większą liczbą linii metra. Niestety nie wchodzi to w ogóle w rachubę. Kiedy sześć lat temu wprowadzono w Londynie opłaty za wjazd samochodami do centrum, zdarzył się cud. Zapełniły się autobusy – liczba pasażerów wzrosła o 40 procent, metro też przestało świecić pustkami.

„Wjazdowe” pomogło częściowo

W ubiegłym roku władze Londynu podniosły „wjazdowe” z pięciu do ośmiu funtów, ale to już nie na wiele się zdało – Londyn ogłoszono najwolniejszym miastem na świecie – średnia prędkość to 14 km na godzinę. To i tak lepiej niż 10 lat temu, kiedy było o dwa kilometry mniej. Nie zapominajmy, że w tym czasie przybyło kilkaset tysięcy pojazdów, ale również mieszkańców. Londyńskie metro jest najstarsze i największe na świecie, a skoro tak jest, to trzeba je nieustannie remontować i modernizować. Nie da się tego zrobić z dnia na dzień. Często bywa tak, że modernizacja istniejących już stacji i torowisk jest bardziej pracochłonna, długotrwała i kosztowna niż budowa nowych. Pieniędzy na inwestycje nie brakuje, ale ten czas…
W październiku 2007 roku zatwierdzono projekt „Crossrail” – linię metra, która przebiegać będzie pod szeroko pojętym centrum miasta, łącząc się w rejonie Paddington i Liverpool Street praktycznie z całym Londynem. Na tę decyzję, ale też i pieniądze na tę inwestycję, czekano 20 lat. Budowa ruszy w tym roku, dzięki czemu będzie… jeszcze gorzej niż było. Pewne odcinki metra i ulic będą wyłączane z ruchu na czas budowy. Budowa „Crossrail” zostanie ukończona dopiero w 2017 roku i dopiero rok później zacznie spełniać swoją rolę.
Jest jeszcze drugi projekt – linii z północy na południe, który też nieprędko doczeka się realizacji. Nieprędko, bo w roku 2011. Tymczasem za cztery lata olimpiada i w związku z tym Londyn to jeden ogromny plac budowy. W Stratford, obecnie niezbyt prestiżowej dzielnicy Londynu, zostanie zbudowany największy w Europie stadion olimpijski. W jego sąsiedztwie powstanie park rekreacyjno-sportowy, konieczne jest więc niezwłoczne połączenie i z innymi częściami miasta. Szybka linia, którą obecnie można dojechać z King Cross do Paryża, będzie przedłużona w przeciwną stronę, właśnie do Stratford.

Możemy być spokojni

Dla narzekających na to, że nic lub niewiele się robi, może pocieszeniem będzie informacja, że w różnego rodzaju pracowniach tysiące ludzi myślą nad usprawnieniem londyńskiej komunikacji. W dalszej perspektywie można więc oczekiwać nowego połączenia wschodu z zachodem w celu rozładowania tłoku w centralnej części miasta. Planowana jest również budowa linii okalającej cały Londyn oraz przebudowa odcinka północ – południe. Nie jest więc prawdą ani to, że nic się nie robi w kierunku poprawienia jakości usług w transporcie pasażerskim, jak również to, że jest źle z powodu zamiłowania burmistrza do whisky. Winston Churchill pił whisky i wygrał wojnę, a abstynent Hitler ją przegrał – to argumenty zwolenników burmistrza Londynu. Jeśli tak, to o londyński transport można być spokojnym.

Janusz Młynarski
[email protected]

author-avatar

Przeczytaj również

Popularny kurort nadmorski chce wprowadzić podatek turystycznyPopularny kurort nadmorski chce wprowadzić podatek turystycznyUK odrzuciło ofertę UE dotyczącą pracy i studiów dla młodych osóbUK odrzuciło ofertę UE dotyczącą pracy i studiów dla młodych osóbEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemEurostar o usprawnieniu ruchu podróżnych na granicy – Entry Exit SystemDlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Dlaczego oliwa z oliwek jest aż taka droga?Nauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuNauczycielka szkoły podstawowej zabiła partnera i zakopała go w ogródkuPoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkolePoradnik: Kary dla rodziców za nieobecność dzieci w szkole
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj