Styl życia

Napaść z baranem w ręku (cz. 63)

Piłka na potylicy. Arab z tasakiem. Choroby laryngologiczno-psychiczne. Skutki patrzenia przez ramię. Nikt nie śmieje się tak jak Marion.

Napaść z baranem w ręku (cz. 63)

Poprzedni odcinek: Dwa dni i cztery pory roku (cz.62) >>

Przez chwilę myślałem, że to zamach ze strony czytelnika, który nie trawi moich tekstów. Dopiero po oprzytomnieniu zdałem sobie sprawę, że był to czysty przypadek.
Do incydentu doszło w biały dzień, dokładniej w południe, na aktońskiej High Street, w obecności licznych o tej porze przechodniów. Przyglądałem się jakiejś wystawie i nagle otrzymałem mocny cios w potylicę. Przytomności nie straciłem, ale całkiem nieźle się zachwiałem, mając przy tym wrażenie, iż jestem astronomem. Trwało to jakieś ułamki sekundy, bo zdążyłem zobaczyć zamachowca, który wraz z narzędziem zbrodni wszedł do sklepu. Narzędzie bez wątpienia było – jak mawiają lekarze sądowi – tępokrawędziaste, ponieważ nie miałem żadnej rany, za to wyrósł mi guz rozmiarów piłeczki pingpongowej. Zamachowiec posłużył się połową zamarzniętej świni lub jakiejś niesprecyzowanej rogacizny.

To nie świnia

W kolejnych ułamkach sekundy byłem pewien, że to jednak połowa zwłok zwierzęcia parzystokopytnego. Skąd ta pewność? Skojarzyłem to z samochodem-chłodnią, zaparkowanym vis a vis sklepu, do którego wchodził oprawca. Sklep był arabski, a Arabowie świń nie konsumują. Pomimo bólu potylicy byłem szczęśliwy, że kojarzenie przebiegało prawidłowo, bo znakiem tego mózg pozostał w stanie nieuszkodzonym. Miałem rację, co już stwierdziłem po wejściu do sklepu z zamiarem dopadnięcia złoczyńcy. Chudy młodzieniec, sprawca napaści, bardzo mnie przepraszał, kiedy dość gwałtownie wyjaśniłem, o co mam do niego pretensje.

Nie dobić, lecz przyłożyć

Właściciel sklepu, którego znam, bo często do jego sklepu zachodziłem po różne orientalne smakołyki, wyjął spod lady tasak. Cofnąłem się w przekonaniu, że chce mnie dobić, ale okazało się, że chodzi o przyłożenie zimnego metalu do mojego guza, by mi ulżyć. Powiedział mi też, że równie dobrze działa przykładanie zimnego mięsa, ale odrzekłem mu, że jego dostawca już mi to mięso przyłożył, skutkiem czego jest pewna nierówność na mojej potylicy.

Objawy uboczne

Z tego wszystkiego rozbolało mnie ucho, które leczyłem przez cały weekend. Musiałem zrezygnować z zakupów i udać się do domu, żeby do swojego narządu słuchu wprowadzić pewien preparat w aerozolu, który – choć nabyty bez recepty – okazał się bardzo skuteczny. Niestety, skutkiem ubocznym jego stosowania było nadmierne i głośne kichanie, o czym przeczytałem w załączonej doń ulotce. Prawdę mówiąc, nie tylko kichanie było tam wyszczególnione, lecz również wiele odmian nowotworów, chorób psychicznych, a co najciekawsze, że ów preparat może spowodować nasilenie objawów chorobowych w… uchu. Mimo to zastosowałem go i wyszedłem ponownie na zakupy uważając po drodze na dostawców półtusz baranich i innych.

Rasowy atak nosowy

Na stoisku w „Morrisonie” zauważyłem dość ciekawy kwiat doniczkowy, jakieś pnącze. W gustownym koszyczku, który można było zawiesić na ścianie lub suficie. Cena przystępna, więc zdecydowałem się na jego zakup. Przechodzącego obok mnie pracownika zapytałem, jaka to roślina?
– House plant (domowa) – odparł.
Powiedziałem mu, że chodzi mi o nazwę, bo sam widzę, że domowa.
– Hanging plant (wisząca) – odpowiedział uprzejmie, czym dość poważnie mnie osłabił.
Oglądałem jeszcze inne kwiaty, a krok przede mną, w tym samym celu postępowała niewysoka, bardzo zgrabna Murzynka, w eleganckim granatowym płaszczu, chyba z flauszu, z równie wyszukaną torebką w tym samym kolorze. Chciałem dyskretnie spojrzeć na jej twarz, więc pochyliłem głowę, żeby popatrzeć przez jej ramię. I wtedy, niestety, kichnąłem. Zdążyłem jeszcze co prawda przysłonić nos, ale niewiele to dało, bo kobieta upadła jak ścięta lipa. Stałem osłupiały nie wierząc własnym oczom. Przypomniał mi się Guliwer, który kichnięciem przewracał zastępy liliputów, ale żeby dorosłego człowieka? Natychmiast zleciało się całe stado ludzi, w tym kilka osób z personelu. Ponieważ przechodziłem kiedyś kurs pierwszej pomocy, więc rychło zabrałem się do cucenia.

W Arabii obcięliby nos

Kobieta była bardzo ładna. Dotknąłem tętnicy szyjnej, ale nie wyczułem pulsowania krwi. Oczami wyobraźni widziałem już tytuły na pierwszych stronach gazet: „Kolejny Polak mordercą!”, „Polak zamordował czarną kobietę nosem!”, „Dość polskich nosów na brytyjskiej ziemi – polski dziennikarz sprawcą zabójstwa czarnej kobiety!”, „Rasista z Polski zakichał na śmierć czarną dziewczynę!”, „Polaczki won, kichajcie u siebie”. Oczywiście nie trzeba było długo czekać, żeby zjawili się policjanci. Bardzo było mi żal tej dziewczyny. To naprawdę straszne – przerwać jednym głupim kichnięciem czyjeś niewinne życie. Błyskawicznie oceniałem swoje położenie – nie było najlepsze, choć mogłoby być gorzej, bo gdyby to się stało np. w Arabii Saudyjskiej, ani chybi obcięliby mi nos, niewykluczone, że razem z głową. Tu nic takiego mi nie groziło, co najwyżej jakieś skromne dożywocie. Potworny ból ucha, który akurat znów się odezwał, nie robił już na mnie wrażenia. Policjanci nie zwracali jednak na mnie żadnej uwagi, zresztą nie tylko oni, bo gapie również mnie ignorowali. Prawdę mówiąc, mogłem uciec z miejsca przestępstwa, ale jakoś nie potrafiłem się zdecydować. Teraz już wiem, dlaczego producenci leków umieszczają w ulotkach wszystkie choroby. Zabezpieczają się przed procesami. Gdybym próbował się wyłgać, że to wina leku, odpowiadałbym za nieumyślne spowodowanie śmierci.

Uśmiech Czarnej Damy

A jeśli ona ma dzieci? Biedne sierotki! Wyobraziłem sobie dwoje Murzyniątek czekających na powrót mamy. Patrzyłem na nią nie wiedząc co począć i odniosłem wrażenie, że przez jej twarz przemknął niemal niezauważalny uśmiech. Zwaliłem to jednak na zwidy spowodowane stresem. Ale nie, bo właśnie odsłoniła zęby, a po chwili otworzyła oczy patrząc ze zdziwieniem na otaczających ją ludzi. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się z roztargnieniem. Jeden policjant przywoływał przez radio karetkę, a drugi pytał, czy jest w stanie podnieść się o własnych siłach. Odpowiedziała twierdząco, ale bez pomocy się nie obeszło. Pomogłem policjantowi ją podnieść i podjechałem wózkiem inwalidzkim, których zawsze kilka stoi przy wejści. Ale ona odzyskała już pełnię sił i poprosiła, żeby nie wzywać karetki, jednak paramedycy akurat przyjechali. Kobieta powiedziała, że nic jej nie jest, że wyjdzie na powietrze i jej przejdzie. Trzy noce nie spała, bo przygotowywała się do jakiegoś egzaminu, ale już czuje się lepiej. Po zmierzeniu ciśnienia i paru innych zabiegach odjechali, a policjanci też sobie poszli. Wróciłem do niej i powiedziałem, że to moja wina, ale nie mogłem opanować kichnięcia. Nikt się tak nie uśmiecha jak czarne kobiety i nikt się tak ładnie nie śmieje, tak prawdziwie nie śmieje. Opowiedziałem jej pokrótce, jakież to myśli przelatywały przez moją czaszkę naruszoną baranią półtuszą, co jeszcze bardziej ją rozbawiło.

Marion, campari i gospel

Zaprosiłem ją do pubu na kawę, ale powiedziała, że woli drinka. Wziąłem jej campari z wódką i z lodem. Chciała zwrócić pieniądze, ale rzecz jasna, nie pozwoliłem na to. Marion, bo tak ma na imię, pochodzi z Ghany, ale na Wyspach mieszka od 20 lat. Jest nauczycielką w jednej ze szkół na Ealingu, a oprócz tego śpiewa w zespole gospel, raz w miesiącu dają koncert w kościele. Ma prawie 40 lat i jest samotna z wyboru. Odprowadziłem ją na przystanek, dała mi numer telefonu i zaprosiła na koncert, który odbędzie się za miesiąc. Wyraziła też nadzieję, że spotkamy się wcześniej, bo jak mi powiedziała, już dawno nikt jej tak nie rozśmieszył jak ja.
Warto było jednak oberwać baranem po łbie i napsikać sobie do ucha.
Cdn.

Janusz Młynarski

Poprzedni odcinek: Dwa dni i cztery pory roku (cz.62) >>

author-avatar

Przeczytaj również

Nastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyNastoletnia uczennica zaatakowała nożem nauczycielkę na terenie szkołyRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiRyanair odwołał ponad 300 lotów. Przez kuriozalną sytuację we FrancjiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódki
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj