Życie w UK

Na razie wszystko ok!

Stan polskiej piłki nożnej można porównać do faceta, który spada z dziesiątego piętra wieżowca. W połowie drogi, gdzieś tak na wysokości piątego piętra stwierdza z zadowoleniem, że jak na razie wszystko w porządku. Tak jest niestety z naszym siermiężnym, nieudacznym futbolem.

Na razie wszystko ok!

Okręt idzie na dno, a orkiestra rzępoli w najlepsze. Nadworni pismacy przyjmowani z honorami na dworze prezesa Zbigniewa Bońka nie zważając na okoliczności dalej wpadają w zachwyt nad wspaniałymi rozgrywkami naszej ekstraklasy.
 
A propos oficjalnej nazwy najwyższej z lig w polskiej piłce. Stanowczo twierdzę, że posługując się określeniem „ekstraklasa” dopuszczamy się daleko idącego nadużycia. Jak bubel można nazwać czymś ekstra i jeszcze z nieuzasadnionych powodów wpadać w zachwyt?

W żużlu najwyższa z klas rozgrywkowych występuje powszechnie pod szyldem „ekstraliga” i w tym wypadku wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie da się ukryć, że w dziedzinie jazdy w lewo bez hamulców mamy najsilniejszą ligę globu, w której na co dzień ścigają się najlepsi żużlowcy. Ale w piłce? Paranoja.

Do dna jeszcze daleko?

Skoro wspomniałem o ogólnej kondycji (nie mylić absolutnie z samopoczuciem! – przyp. autor) naszej kopanej, to może faktycznie nie ma co lecieć Rejtanem i demolować okrycia wierzchniego w geście skrajnej rozpaczy. Cóż z tego, że w rankingu FIFA spadliśmy najniżej w jego historii – na 78. lokatę. Że niby sięgnęliśmy dna?

Przed nami jeszcze dokładnie 129 pozycji do pokonania, by znaleźć się na ostatnim 207. miejscu. Zatem droga daleka, ale jeśli wszystko będzie cały czas szło w tym kierunku, to… kto wie? Spory udział w naszej piłkarskiej degrengoladzie mają… dziennikarze. Tak, to nie pomyłka.

Nie jestem fanem tzw. spiskowej teorii dziejów, ale moim zdaniem coś jest na rzeczy. Daleki też jestem od szukania winnych na zasadzie „wszystkiemu winni cykliści”. Jednak wielu z żurnalistów parających się tematyką piłkarską zrobiłoby oszałamiające kariery w czasach gierkowskiej propagandy sukcesu.

Można dostać niestrawności od czytania tych wszystkich peanów na cześć futbolu made in Poland. Doprawdy nie mam pojęcia jak można wpadać w zachwyt opisując poczynania piłkarzyków krajowego chowu. Żeby nie być gołosłownym, wystarczy przytoczyć chyba najbardziej skrajny przypadek, czyli poczciwy „Przegląd Sportowy”.

Redakcja troszczy się o stan wiedzy sympatyków sportu nad Wisłą od 1921 roku! Niestety, ale dziś ma niemal monopol na polskim rynku prasowym. Jest dziś jedynym dziennikiem sportowym o zasięgu ogólnopolskim. Na dobrą sprawę można dziś zmienić szyld redakcji na „Piłka nożna i inne dyscypliny sportu”. Ta nazwa bardziej oddawałaby aktualny stan rzeczy, czyli merytoryczną zawartość każdego numeru.

Dokładnie co najmniej połowa każdego wydania „PS” poświęcona jest sprawom futbolu! Ba, w piątki wydawany jest specjalny dodatek „Ligowy weekend”, który zapowiada kopaniny, jakie będą miały miejsce na boiskach tzw. ekstraklasy przez okres tygodnia.

Oczywiście dostrzegam, że gra, która została przed z górą stu laty wykoncypowana dla uciechy pospólstwa, dziś cieszy się ogromną popularnością, ale wypada chyba zachować jakieś zdroworozsądkowe proporcje.

Dziwne te Żabojady

 Warto w tym miejscu zajrzeć do prestiżowego tytułu „L’Équipe”, który to w obecnej formie ukazuje się we Francji od 1946 roku. Weźmy dla przykładu egzemplarz, jaki nad Loarą pojawił się w dniu 22 listopada, czyli w piątek przed kolejną serią Ligue 1, w której występują czołowi piłkarze Starego Kontynentu, zrzeszeni w czołowych klubach tegoż zakątku globu. „L’Équipe” ukazuje się w dużym formacie. Każda kolumna jest niemal dwukrotnie większa niż ta w „Przeglądzie Sportowym”.

Trudno dać temu wiarę, ale dziennikarze z tej redakcji nie oszaleli na punkcie futbolu, choć mieliby ku temu uzasadnione powody. Francja w rankingu FIFA plasuje się na doskonałym 19. miejscu. W omawianym numerze tematyka futbolowa zajmuje zaledwie pięć stron, czyli sporo mniej niż pięćdziesiąt procent numeru.

Tam widocznie nikt nie musi wciskać nikomu ciemnoty o godnym poziomie tej akurat dyscypliny sportu. Można przypuszczać, że w siedzibie redakcji warszawskiego dziennika utworzono specjalną kapliczkę na cześć futbolu.

Oczywiście z wizerunkiem Roberta Lewandowskiego na głównym ołtarzu. Nie dajmy się zwariować! Wszak koń jaki jest każdy widzi. A ze szkapy żaden pismak pegaza nie uczyni, choćby nie wiem jak się starał…  

Jerzy Kraśnicki

author-avatar

Przeczytaj również

Policja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoMłoda mama dostała w szpitalu nie swoje dzieckoDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówDo 2040 r. poważnie zachoruje tu 3,7 mln pracownikówBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopuBasti w Londynie! 10 maja święto dla miłośników historii w rytmach hip-hopuKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzyKlienci Booking.com padli ofiarą oszustów. Stracili mnóstwo pieniędzy
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj