Styl życia

Mordobicie za miliony

Takie dwa obrazki. Pierwszy: budka z piwem, kilku zatwardziałych degustatorów-klientów przypatrujących się z emocjami dyskusji dwóch gości, w której za argumenty służą pięści.

Mordobicie za miliony

Obrazek nr 2: ring, jupitery, kamery tiwi, wśród widzów grupa rozmaitej maści VIP-ów, a wszystko to rozpościera się wokół dwóch gości okładających niemiłosiernie okładających się pięściami po fizjonomiach i innych organach istotnych dla funkcjonowania organizmu. Na pierwszy niechlujny rzut oka zestawienie tych dwóch scenek rodzajowych może dziwić. Przeczyściłem jednak irchą moje dioptrie i zadałem sobie odrobinę trudu, by przypatrzyć się bliżej.

Zacznijmy od najistotniejszych różnic. Panowie spod swojskiej budki oferującej „małe jasne” w finalnym rozrachunku trafią do izby przyjęć najbliższego szpitala. No, przynajmniej jeden z nich. Może nawet okazać się niezbędne miejsce na oddziale intensywnej terapii, gdy nie przestrzegano odmienności kategorii wagowych i to w stopniu rażącym. Panowie zapewnią zajęcie nie tylko przedstawicielom służby zdrowia, ale także służbom mającym pieczę nad ładem i porządkiem. W pierwszej kolejności tym umundurowanym, w następnie w tych dziwacznych uniformach zwanych togami. Utarczki tej z pewnością nie można było obejrzeć na ekranie odbiornika telewizyjnego, a prasowe doniesienia co najwyżej w lakonicznej formie z adnotacją „Pod paragrafem".

Wśród widzów też na próżno by szukać wpływowych osób i innych notabli. Goście w ringu za upublicznione mordobicie inkasują pokaźne honoraria, które nierzadko liczone jest w milionach najmocniejszych walut. Podobieństwa? W zasadzie jedno. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mamy do czynienia z aktami przemocy za pomocą pięści. Chodzi o takie użycie górnych kończyn, które zdoła unicestwić rywala. Mówiąc wprost: każdy z walczących chce tak przy…, no, przyłożyć rywalowi, by ten nakrył się nogami. Nie jest raczej istotne, gdzie rywal rozciągnie się jak długi, czy będą to pielesze bokserskiego ringu czy zimny uliczny bruk.

Właściwie to w powyższym zestawieniu różnic popełniłem jeden, ale za to istotny niestety błąd. Kurateli medycznej potrzebuje każdy w walczących, bez względu na miejsce stoczonej potyczki. Niedawno w ręce chirurga musiał oddać się nasz mistrz Tomasz Adamek. Kilka szwów nad każdym okiem to wynik walki z Michaelem Grantem. Wypada dodać walki jak najbardziej zwycięskiej. Wcześniej podobnemu „łataniu” pan Tomasz musiał poddać się po fizycznej utarczce z Paulem Briggsem. To jednak pikuś w wobec jatki jaka miała miejsce w Hamburgu. Tam mistrz globu WBC rodem z Ukrainy Witalij Kliczko przerobił Amerykanina Shannona Briggsa na worek treningowy. Worek ten przyjął na siebie aż 172 potężne ciosy Ukraińca. – Potrzebujemy lekarza. Szybko! – takie nawoływania można było usłyszeć, gdy Briggs zasłabł podczas oddawania moczu do kontroli antydopingowej. Natychmiast zbadał go lekarz pierwszego kontaktu, czyli ringowy. – Miał poważne problemy neurologiczne. Był poważnie uszkodzony – stwierdził pan doktor. Bokser trafił na oddział intensywnej terapii jednego z hamburskich szpitali. Diagnoza: złamania kości twarzy, wstrząśnienie mózgu, konieczna operacja uszkodzonej ręki.

„Boks na granicy śmiertelnego ciosu”, „Śmierć czaiła się w ringowym narożniku” – w takim tonie brzmiały tytuły, jakie można było przeczytać nazajutrz po walce na łamach prasy. Jednym z pierwszych, który zawitał przy szpitalnym łóżku Briggsa był… Kliczko. Najpierw bez dania racji robi sobie z gościa „mielone”, a potem idzie obejrzeć swoje dzieło. Widzę oczyma wyobraźni, jak elegancko odziany Kliczko z wiechciem pachnących roślin i pudełkiem czekoladek wbija do szpitala, gdzie lekarze starają się przywrócić Shannona na podobieństwo człowieka. To jakaś farsa. Czy boks to jest sport? Na dobrą sprawę historię tej dyscypliny sportu można pisać niezliczonymi „kartami chorób” ze szpitali rozsianych po całym świecie. To wszystko dzieje się w świetle reflektorów. Giganci boksu pojawiają się przed kamerami największych stacji telewizyjnych. Jednakże przy okazji wywiadów przeprowadzanych tuż po walce bardziej przydatny jest im zmysł słuchu. Zmysł wzroku może sobie o przysłowiowy kant potłuc – spod opuchlizny niewiele da się dostrzec.

Kiedyś boks nazywano „szermierką na pięści”. Bezwzględny czas do lamusa odesłał niezapomnianego Feliksa Stamma i wyszkolonych przez niego wirtuozów ringu, jak Chyła, Paździor, Kulej, Szczepański, Pietrzykowski, Drogosz, Kasprzyk, Grudzień. Kiedyś między linami ringu istotne znaczenie miała technika, nawet podana przez zawodowców. Dziś liczy się li tylko bezduszna, tępa, miażdżąca siła. Dowód? Służę uprzejmie: najsilniejszy człowiek świata Mariusz Pudzianowski tym razem oko w oko z rywalem. To jest sport? Bzdura! Jeśli już, to co najwyżej widowisko i to karmione – delikatnie mówiąc – najmniej wygórowanymi instynktami.

Czasami mam wrażenie, że historia zatoczyła koło i przyszedł czas, by restaurować rzymskie Koloseum. Te klatki używane w przypadku pojedynków MMA to żałosna prowizorka. Teraz jednak spragnieni krwi widzowie zgromadzeni na trybunach tego obiektu w rzymskiej stolicy nie zobaczą na arenie zwierząt. Dlaczego? Zwierzęta są pod ochroną!

Jerzy Kraśnicki / Fot. Getty Images

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj