Życie w UK

Moja żona jest Angielką

Dla prawdziwych Anglików kwestia urody partnera jest drugorzędna, ponieważ dobierają się w pary na płaszczyźnie duchowej.

Moja żona jest Angielką

Samotność poza siecią >>

Polacy: Squatting Londyn >>

 Marek przyjechał na Wyspy w 1992 roku jako młody architekt. Myślał o wielkiej karierze i sądził, że w Anglii będzie miał łatwiejszy start. Jednak już na początku okazało się, że jego dobry angielski jest dobry, ale w Polsce. Mówił dobrze, jednak rozumiał niewiele. Udało mu się jednak znaleźć zajęcie w pracowni architektonicznej – zaproponowano mu pracę kreślarza. Nie narzekał, bo i tak trafił lepiej niż jego kolega, z którym przyjechał – znalazł zatrudnienie w pizzerii.

Mała Maggie z papierosem

W pracy poznał Maggie, niziutką, rudą, pękatą Angielkę, która pracowała na podobnym stanowisku co on. W pracowni tylko oni byli palaczami, więc razem wychodzili na papierosa do palarni. Marek poprosił Maggie, żeby podczas „seansów nikotynowych” korygowała jego angielszczyznę. Rozmawiali o wszystkim, ale głównie o muzyce, architekturze i malarstwie. Okazało się, że nie tylko mają podobne gusta, ale i wiele takich samych poglądów na życie. Wspólne wyjścia do palarni przestały im już wystarczać, więc zaczęli spotykać się w kawiarniach i pubach. To jednak okazało się zbyt kosztowne – zamienili lokale na mieszkanie – raz u Marka, raz u Maggie.

"Prawdę mówiąc, to nie myślałem o Maggie jako o partnerce życiowej. Jako młody człowiek widziałem siebie w przyszłości jako słynnego architekta z reprezentacyjną, wykształconą małżonką u swojego boku. Taką, na widok której w mojej wiosce gały wszystkim wyjdą na wierzch".

Po dwóch latach pobytu w Anglii Marek przestał się już tak widzieć jak się widział, a Maggie stawała mu się coraz bliższa i nawet zaczęła mu się podobać.

"Miałem do siebie nawet pretensje, że przecież ja, dusza niby artystyczna, nie zauważyłem, że piękno to niekoniecznie twarz młodej Sophii Loren i nogi Claudii Schiffer".

Dobrze, że brzydka

Maggie mieszkała wraz z rodzicami i młodszym bratem. Rodzice traktowali jej znajomość z Markiem chłodno, ale uprzejmie. To znaczy tak sądził Marek, nie wiedząc o tym, że wyspiarze dość szybko tracą zainteresowanie swoimi pociechami, gdy te stają się dorosłe. W trzecim roku znajomości postanowili się pobrać. Marek poinformował listownie rodziców o swoim zamiarze, powiadamiając ich przy tym, że niebawem zamierza odwiedzić ich wraz z narzeczoną. „Nie jest piękna, ale jest bardzo mądra i dobra” – pisał w liście.

„To dobrze, że brzydka, bo ci się puszczać nie będzie, żeby tylko garbata i ruda nie była. A że Angielka, to dobrze, bo pewnie bogata”.

Maggie garbata nie była, ale ruda owszem i do tego niezbyt zamożna, jednak w tamtych czasach nawet bezrobotny i bezdomny Anglik był dla Polaków krezusem.
Po półtoragodzinnym locie wylądowali na Okęciu, stamtąd udali się na Dworzec Centralny skąd pociągiem pospiesznym jechali 11 godzin do Leżajska. Maggie dziwiła się niezmiernie, jak dużym krajem musi być ta Polska, bo w tym samym czasie można by całą Wielką Brytanię przejechać tam i z powrotem. Marek nie wyprowadzał jej z błędu i nie mówił, że to tylko 320 kilometrów, i że w Rzeszowie czeka ich kolejna przesiadka na pociąg do Leżajska, a stamtąd pekaes do Kulna, rodzinnej wioski Marka. Tymczasem Maggie była zachwycona, dla niej to był inny świat, absolutna egzotyka, bo trzeba pamiętać, że kilkanaście lat temu Polska wyglądała zupełnie inaczej.

Nie ma pięknych Angielek

Kiedy już dotarli do Kulna, Marek dostrzegł, że w okolicach domu jego rodziców znajduje się więcej ludzi niż zazwyczaj. – Był sierpień, żniwa w pełni, a chłopy i baby zamiast robić w polu, snują się po ulicy. Dopiero po chwili domyśliłem się, że całe towarzystwo wyległo na szosę, żeby zobaczyć samochód jakim przyjechałem, ale – przede wszystkim – moją żonę. Na nasz widok wszyscy „przypadkowi” przechodnie przystanęli, niektórzy z nich podeszli się przywitać. Maggie była wystraszona, bo kiedy podawała rękę, niektórzy podciągali ją do ust, żeby pocałować, a ona myślała, że chcą ugryźć – w Anglii kobiet w rękę się nie całuje.
Rodzice byli bardzo serdeczni, ale trochę rozczarowani. Urodą narzeczonej i brakiem samochodu. Trudno chodzić od chałupy do chałupy i tłumaczyć wszystkim, że samochód został w Anglii, bo samolotem łatwiej i szybciej.
Marek uchodzi za przystojnego mężczyznę, więc wszyscy mieszkańcy wioski długo się zastanawiali co on widział w Maggie. Wytłumaczyli to sobie po swojemu – pewnie ma kupę pieniędzy. A syn sołtysa, Jurek Stadnik, który przez rok pracował na budowie w Londynie, wyjaśnił kulnianom, że wszystkie Angielki są brzydkie, więc pewnie Marek nie miał wyboru.
Maggie, która w Anglii prezentowała powściągliwość typowo angielską, tu na każdym kroku wyrażała swój zachwyt.

"Wszystko jej się podobało, nawet pryzmy obornika i osrane przez kury podwórka, i nawet chmary much, które obsiadały wszystko co możliwe, a największy zachwyt wzbudzały u niej furmanki i kopy siana na polach, no i lasy" – relacjonuje Marek.

Najpierw myślał, że Maggie udaje, ale później zrozumiał, że jej entuzjazm jest autentyczny.

"Uświadomiłem sobie wówczas, jakimi sztywniakami jesteśmy, jak bardzo nienaturalni i ile w nas kompleksów. Wstydzimy się swojego wyglądu, swoich żon, ubóstwa, mieszkań, domów, pracy, języka, a to z kolei wpędza nas w ustawiczny stres."

Podobny do żony

 "Zdałem sobie wówczas sprawę, że chciałbym być Anglikiem, bo oni reagują zupełnie inaczej przez co poziom frustracji mają niższy. Postanowiłem brać przykład ze swojej żony."

Są już małżeństwem przeszło dwanaście lat. Marek zapomniał o dzieleniu włosa na czworo, nie przejmuje się tym, że sąsiad ma lepszy samochód, że wakacje w Brighton, a nie w St. Tropez. Nie pędzi jak oszalały za dodatkowym zarobkiem i w ogóle robi wszystko dwa razy wolniej niż niegdyś. Tak jak Anglicy. Ale są rzeczy, do których ciężko mu się przyzwyczaić. Chociażby do tego, że chcąc odwiedzić z żoną teściów musi uzgadniać z nimi bardzo szczegółowo termin tej wizyty. Nieraz trwa to bardzo długo. Marek rozumie, że w relacjach ze znajomymi jest to dopuszczalne, ale między rodzicami a dziećmi? On wie, że do rodzinnego domu może przyjechać zawsze i w każdej chwili, a matka i ojciec będą szczęśliwi. Drażniło go też to codzienne, pełne egzaltacji „I love you”, pocałunki na przywitanie, walentynkowe życzenia. Ale już nie drażni, on wie, że to taki styl, że to naturalne.

"Kiedyś przyszliśmy z żoną na kolację do teściów. Teść swietnie gotuje, to jego hobby. Usiedliśmy przy stole i teść nałożył mi na talerz to, co ugotował. Odpowiedziałem, że to za dużo, że nie jestem głodny. Sądziłem, że poprosi mnie jeszcze raz czy dwa i wtedy ja łaskawie się zgodzę, tak jak to w Polsce bywa. A on wstał, zabrał ten talerz i schował do lodówki. I Maggie też tak robiła, gdy mieliśmy polskich gości".

Dusza najważniejsza

Anglicy to ludzie prostolinijni. Jeśli mówisz, że nie jesteś głodny, to oni wierzą, że ty mówisz prawdę, bo jaki jest sens w tym, że będąc głodnym, twierdzić, że się nie jest.
Marek uważa, że w angielskich związkach małżeńskich owa prostolinijność sprawia, iż panuje większe zrozumienie pomiędzy partnerami i komunikacja jest łatwiejsza. Mowa tu -rzecz jasna – o związkach normalnych, a nie patologicznych. Panuje absolutna równość, a wspomniana już łatwość komunikacji wynika z bezpośredniości. Nawet w sprawach seksu nie ma żadnego owijania w bawełnę, tu się rozmawia o wszystkim i wspólnie szuka rozwiązań. Prawdą jest też, że Angielki nie dbają o eksponowanie swojej urody lub tuszowanie jej niedostatków, ale to w relacjach damsko – męskich – jak twierdzi Marek – jest najmniej istotne, bo ludzie dobierają się na płaszczyźnie duchowej, nie fizycznej. Stąd często widuje się pary mocno „skontrastowane” pod względem urody.
Za tydzień o Polkach, które wyszły za mąż za Anglików.

Marek uważa, że w angielskich związkach małżeńskich owa prostolinijność sprawia, iż panuje większe zrozumienie pomiędzy partnerami.

Janusz Młynarski

author-avatar

Przeczytaj również

Polscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiPolscy producenci drobiu odpowiadają na zarzuty brytyjskich instytucjiTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieTrwa obława na nożownika z Londynu. Jego ofiara walczy o życieWynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Wynajem mieszkania w UK tańszy niż rata kredytu? Niekoniecznie!Błędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyBłędne ostrzeżenie Uisce Éireann dotyczące spożycia wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodyPrzedsiębiorstwa wodociągowe pompują gigantyczną ilość ścieków do wodySamochodowy armagedon – miliony ludzi ruszą w trasęSamochodowy armagedon – miliony ludzi ruszą w trasę
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj