Bez kategorii

Mój synek jest źródłem mojej siły

Podnieśli rączkę mojego dziecka, a ona bezwładnie opadła. Lekarze starali się dawkować nam złe wiadomości. To były najgorsze dni w moim życiu. Kto zawinił?

Mój synek jest źródłem mojej siły

Ja lubić pierogi >>

W Polsce miała gosposię, w UK jest kasjerką >>

Jak trafiła Pani do Wielkiej Brytanii?
Do Anglii przyjechałam na zaproszenie mojego narzeczonego, byłam wtedy świeżo po studiach, chcieliśmy się pobrać, wiec to miał być wyjazd na trzy miesiące żeby  zarobić na wesele. Anglia miała być tylko krótkim przystankiem w naszym życiu i tak minęło 6 lat, historia jakich wiele.

Dlaczego zdecydowali się Państwo pozostać dłużej na emigracji?   
Zarobiliśmy na wesele, później chcieliśmy zarobić na własny wymarzony dom, mijały dni, miesiące, człowiek się nawet nie obejrzał  i kilka lat uciekło z życia. Po dwóch latach małżeństwa, zaczęliśmy starać się o dziecko.

Wesele, własny dom, dziecko marzenia zaczęły się spełniać?
Wszystko było super, ciąża planowana, według zapewnień lekarzy przebiegająca wzorowo. Byliśmy strasznie szczęśliwi, ciągle powtarzaliśmy , ze nie ważne czy będzie chłopczyk czy dziewczynka, ważne żeby było zdrowe. Byłam młoda  kobieta, dbającą o siebie, wiec myślałam , ze nie może się stać nic złego, nie martwiło mnie nawet to ze nie było badan ginekologicznych  tzn. takich w polskim stylu, czyli okresowe dokładne badania płodu. Pierwsze niepokoje pojawiły się dopiero pod sam koniec ciąży.

Czego miałaby się obawiać młoda kobieta, której ciąża przebiegała wzorowo?
Tak jak już wspomniałam wszystko zaczęło się  na krotko przed porodem, zauważyłam, ze dziecko nie ,,kopie’’ tak jak wcześniej. Powiedziałam o tym mężowi, rodzinie. Wszyscy uspokajali mnie, ze nic złego się nie dzieje, ze to normalne. Na tydzień przed porodem, poszłam na wizytę do lekarza GP, oczywiście opowiedziałam o swoich obawach. Lekarz natomiast, dotknął mojego brzucha i powiedział, ze wszystko jest dobrze i nie widzi, żadnych niepokojących sygnałów. Następnie kazał  mi wracać do domu i cierpliwie czekać na rozwiązanie.

Posłuchała Pani zaleceń specjalisty?
Na początku tak. Jednak na dzień przed porodem nie wytrzymałam i kazałam zawieść się do szpitala, takie zachowanie dziecka bardzo mnie niepokoiło, czułam , ze cos jest nie tak. W szpitalu, zrobiono najpierw echo serduszka dziecka, i stwierdzono, ze wszystko jest w jak najlepszym porządku, a dziecko nie kopie bo może śpi. Lekarze wykonali jeszcze kilka innych badani, kazali czekać. Po dwóch godzinach, powiedziano mi, ze  maluch jest źle ułożony, i nie będzie możliwy poród naturalny, najlepszym wyjściem  będzie ,,cesarka’’.  Oczywiście zgodziłam się. Na operacje musiałam jednak trochę poczekać.

Dlaczego i jak długo Pani czekała?
Czekałam, ponieważ nie miałam  bólów porodowych, stad oczekiwanie na swoja kolej-tak mi wyjaśniono. Na blok operacyjny zabrano mnie po kilku godzinach. Musze przyznać, ze byłam bardzo mile zaskoczona. Na Sali grała  relaksacyjna muzyka, cały personel był spokojny, co również udzieliło się mi, wszystkie złe przeczucia odeszły gdzieś na bok. Sama operacja trwała nie cale 45 min. Byłam bardzo zadowolona z opieki. Nie mogłam się doczekać, kiedy przytule moje dziecko. Od momentu kiedy dowiedziałam się, ze jestem w ciąży, nie przestawałam marzyc, o tym jak będzie wyglądał ten moment, o tym ze mąż przetnie pępowinę, zrobimy pamiątkowe zdjęcia ,ze będzie to najszczęśliwszy mement w naszym życiu. Wtedy właśnie zaczęły się schody.

Czy lekarze wyjaśnili jakoś zaistniałą sytuacje?
 Nagle zrobiło się zamieszanie, po tym jak Krystianek pojawił się na świecie, pokazano mi go tylko na chwilkę, a później zabrano. Pielęgniarka powiedziała, ze sa pewne problemy z oddychaniem, ale żebym się nie martwiła, a i  dziecko tez jest zmęczone po porodzie, i musi odpocząć. Mnie przewieźli na sale, gdzie leżały inne matki. Wie Pan wtedy było mi strasznie smutno, jak widziałam inne kobiety z pociechami u boku, a ja tak sama…

Kiedy dowiedziała się Pani,  co tak na prawdę się stało?
Na drugi dzień mąż zawiózł mnie na drugie pietro, ciągle powtarzał żebym się nie denerwowała, ze wszystko jest dobrze. Jednak jak nie wiadomo o co chodzi, a wszyscy mówią to samo, to znaczy, ze cos się stało, dlatego moje obawy się jeszcze wzmogły. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam synka  leżał co prawda w inkubatorze, ale wyglądał na całkowicie zdrowego, takie słodkie 3,5 kg naszego szczęścia. Po chwili przyszli lekarze, otworzyli inkubator, podnieśli rączkę mojego malucha, a ona bezwładnie opadła, to był szok.

Jaka była diagnoza?
Czy jak powiem, ze całej prawdy dowiedziałam się po dwóch dniach, to mi Pan uwierzy? Lekarze powiedzieli, ze w takich przypadkach czeka się dwie doby, jeżeli dziecko nie ,,zaskoczy’’, to wtedy robione sa badania, takie sa procedury. Czekaliśmy, z nadzieja, ze już za chwile cos się zmieni, ale niestety minęły dwa dni i nic. Zrobiono badania i okazało się, ze to uszkodzenie rdzenia kręgowego, a konkretnie porażenie czterokończynowe.

Co Pani wtedy czuła?
Najpierw człowiek zadaje sobie pytanie – Dlaczego? Obwinia samego siebie, później lekarzy, ze to oni zrobili cos złego. Nagle wali ci się cały świat, a ty jesteś taki bezsilny, to boli. To były najgorsze dni w moim życiu. Lekarze starali się dawkować  nam te złe wiadomości, powiedzieli nam również, ze mój synek może mieć problemy z pęcherzem i szereg innych powikłań.

Jak wyglądał powrót do domu?
Ciężko mówić tu, o powrocie do domu w potocznym tego słowa znaczeniu, czyli po kilku dniach od porodu. Dla nas narodziny Krystiana, jego przyjście na świat, to paradoksalnie był początek walki o jego zycie. Mąż pracował, rodzice którzy przyjechali do nas, żeby zobaczyć swojego pierwszego wnuka byli w domu, a ja można powiedzieć , ze mieszkałam w szpitalu. Robiono szereg badan, przenosiliśmy się ze szpitala do szpitala, w jednym z nich mój synek zachorował na sepse. To była bardzo poważna sytuacja, kolejna próba, która musieliśmy przejść. Do domu pierwszy raz wróciłam po miesiącu.

 

Jak zmieniło się Pani życie, po tak długo oczekiwanym powrocie z maluchem do domu?
Najtrudniej było oswoić się z myślą, ze moje dziecko nie będzie chodzić, ruszać raczkami, samodzielnie siedzieć. Krystianek to niezwykle dziecko, i po powrocie nasze zycie zmieniło się tak bardzo, ze trudno to opisać, ale my staraliśmy się żyć normalnie. Właśnie te normalne rzeczy sprawiały mi najwięcej radości. Przewijanie mojego synka, kąpiele, spacery, zwykle przytulenie, dawało tyle radości. Nie da się opisać tego co czuje matka, która nie może przytulic własnego dziecka po urodzeniu, bo jest podłączone do tylu kabli, ze nie można go dotknąć. Chociaż zycie wywróciło nam się do góry nogami, to ja chciałam wreszcie  być mama, to było najważniejsze, zacząć cieszyc się z tego ze mam dziecko. Wreszcie zostało nam oddane to co zabrał nam szpital- bycie normalnym rodzicem, choć z niezwykłymi problemami.

Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem to ogromny trud. Jak wygląda pomoc państwa w Anglii?
Jeżeli chodzi o rzeczy, które pomagają w życiu codziennym jak wózek, czy sprzęt pomagający siedzieć mojemu synkowi mamy za darmo. Nie musze martwic się również o mleko, leki, rękawiczki do cewnikowania. Myślę, ze pod tym  względem jest lepiej niż w Polsce. Schody zaczynają się, jeżeli poruszymy kwestie rehabilitacji. Oczywiście rehabilitacje refunduje państwo, jednak jej poziom daje wiele do życzenia. Nie wiem z czego to wynika, z niskiego poziomu wykształcenia  pracowników? Wiem natomiast, ze dla odmiany w Polsce rehabilitacja stoi na dużo wyższym poziomie. Niech Pan sobie wyobrazi, ze w ramach tej refundowanych zajęć, mamy spotkanie raz w tygodniu na basenie z fizjoterapeutka.  Zajęcia ograniczają się do śpiewania. Myślę, ze w sytuacji mojego dziecka to za malo. Dlatego musimy rehabilitować syna również prywatnie, ale to ciągnie za sobą również ogromne koszta.

 

Na cały etat pracuje tylko mąż, Pani tylko wtedy kiedy mąż ma wolne. Jak dajecie sobie Państwo radę?
No tak nie jest łatwo, ale musimy jakoś dawać sobie rade. Robimy co możemy. Muszę przyznać, że ogromnie pomaga nam rodzina, przyjaciele. To właśnie oni zorganizowali  w sumie już dwie akcje charytatywne na rzecz naszego Krystianka. Pierwsza tuz, po porodzie to była zbiórka pieniędzy do puszek, ustawionych w polskich sklepach, w polskim pubie, wszędzie gdzie się dało, zorganizowała ją pani Grażynka Kellner. Druga Akcja to był pomysł pani Kasi Mazur. W polskim pubie zaaranżowano studio fotograficzne, można było sobie zrobić zdjęcie jak w profesjonalnym studio, za jedyne 5 funtów. Chciałabym  również wspomnieć o Panu Przemysławie Mysiale, zawodniku MMA, który przeznaczył znaczną kwotę ze sprzedaży biletów z jego walki.

Czyli my Polacy wbrew pozorom jesteśmy gdzieś  głęboko w środku dobrymi ludźmi o dużych sercach?
Na pewno, wiem Pan to bardzo mile uczucie, kiedy idę ulica i podchodzi ktoś obcy,  mówi, ze się modli za mojego syna, ze chciałby pomoc. Pomijając akcje charytatywne, dostaje listy ze słowami otuchy, kiedyś dostałam kosz ze ślicznymi ubrankami dla mojego synka, pamiętam rozpłakałam się wtedy, teraz jak o tym mowie, na sama myśl kreci się łezka w oku. To bardzo mile, od kiedy urodził się mój synek, a  to będą już dwa lata, nikt nie odmówił mi pomocy.

Skąd w Pani tyle siły i radości na codzień, pomimo tylu problemów?
Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego tak to jest na tym świecie, ze niektóre dzieci maja dużo trudniej już na początku życia, rodzą się chore, nie maja już szansy poczuć co to na prawdę znaczy żyć, brać z życia pełnymi  garściami. Ktoś wtedy powiedział mi, ze tak zostało zaplanowane, tam na górze, i ze musze pamiętać, ze takie dzieci dawane sa tylko rodzicom, którzy sobie z tym poradza.  Skąd czerpie taka sile, radość? Każdego dnia dostarcza mi siły i radości miłość do mojego synka, on jest jej źródłem.

Rozmawiała Ewa Dzikiewicz

Jeśli uważasz, że Twoja historia jest niezwykła – napisz do nas. Możesz stać się bohaterem cyklu London Dream. Czekamy na zgłoszenia: [email protected]

Ja lubić pierogi >>

W Polsce miała gosposię, w UK jest kasjerką >>

author-avatar

Przeczytaj również

Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Big Ben dwa lata od remontu. Jak się prezentuje?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kiedy zrobi się ciepło? Jaką pogodę zapowiadają na weekend?Kobieta zginęła potrącona przez własny samochódKobieta zginęła potrącona przez własny samochódUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminUstawa o zakazie sprzedaży papierosów z poparciem w Izbie GminPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbPolicja walczy z „agresywnymi” rowerzystami. Ukarano blisko 1000 osóbUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UKUrzędnik Home Office aresztowany za „sprzedaż” prawa do pobytu w UK
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj