Życie w UK
Mnóstwo pracy nie tylko dla Mikołaja
Wielkie sieci już szykują się na przedświąteczne szaleństwo zakupowe, jakie co roku ogarnia Brytyjczyków i rozpoczynają rekrutację pracowników sezonowych.
Polacy Online – Portal Polaków w UK >>
Pracować w UK – krok po kroku, część 1 >>
Posadę w ofercie „Christmas Job” ma szansę znaleźć nawet kilkadziesiąt tysięcy osób mieszkających w Wielkiej Brytanii. Już w październiku przed sklepami ustawiają się gigantyczne kolejki chętnych, a agencje dostają tysiące aplikacji.
Długa lista chętnych
– Odkąd przyjechałam do Anglii, wysyłam CV, rejestruję się w agencjach, ale do tej pory telefon milczał. Teraz nagle zaczynają dzwonić – mówi 25-letnia Anna Iwańczyk, która od końca sierpnia poszukuje pracy na Wyspach. Rzeczywiście, na brytyjskim rynku pracy, po bardzo skromnych wakacjach, ruszyło – niemal wszystkie wielkie sieci handlowe zaczynają szukać dodatkowych pracowników na okres świąteczny. Przyczyna: dla większości sklepów jest to czas prawdziwych żniw, w którym liczba klientów zwiększa się nawet kilkukrotnie.
Jak dużo jest ofert, tak wielu chętnych. Przekonały się o tym firmy, które postanowiły przyjąć kandydatów bezpośrednio w sklepach. – Byłam na takim spotkaniu kilka dni temu, kiedy odbywała się rekrutacja na kasjerów i osoby do układania towaru w hipermarketach Morrisons – mówi nam mieszkająca w Birmingham 30-letnia Agnieszka. – Przyszłam wcześniej i byłam już 460 osobą na liście.
W sumie było ponad tysiąc chętnych, a miejsc zaledwie kilkadziesiąt, teraz czekam na odpowiedź – opowiada. Przyjmowanie dodatkowych pracowników na okres świąteczny, w Polsce bardzo rzadko spotykane, jest w Wielkiej Brytanii powszechne. Nigdy jednak nie było aż tylu chętnych. Bardzo często do szukania jakiejkolwiek pracy zmuszone są bowiem osoby, które straciły posady z powodu szalejącej na Wyspach recesji.
– Odkąd przyjechałam do Anglii, wysyłam CV, rejestruję się w agencjach, ale do tej pory telefon milczał. Teraz nagle zaczynają dzwonić – mówi 25-letnia Anna Iwańczyk, która od końca sierpnia poszukuje pracy na Wyspach. Rzeczywiście, na brytyjskim rynku pracy, po bardzo skromnych wakacjach, ruszyło – niemal wszystkie wielkie sieci handlowe zaczynają szukać dodatkowych pracowników na okres świąteczny. Przyczyna: dla większości sklepów jest to czas prawdziwych żniw, w którym liczba klientów zwiększa się nawet kilkukrotnie.
Jak dużo jest ofert, tak wielu chętnych. Przekonały się o tym firmy, które postanowiły przyjąć kandydatów bezpośrednio w sklepach. – Byłam na takim spotkaniu kilka dni temu, kiedy odbywała się rekrutacja na kasjerów i osoby do układania towaru w hipermarketach Morrisons – mówi nam mieszkająca w Birmingham 30-letnia Agnieszka. – Przyszłam wcześniej i byłam już 460 osobą na liście.
W sumie było ponad tysiąc chętnych, a miejsc zaledwie kilkadziesiąt, teraz czekam na odpowiedź – opowiada. Przyjmowanie dodatkowych pracowników na okres świąteczny, w Polsce bardzo rzadko spotykane, jest w Wielkiej Brytanii powszechne. Nigdy jednak nie było aż tylu chętnych. Bardzo często do szukania jakiejkolwiek pracy zmuszone są bowiem osoby, które straciły posady z powodu szalejącej na Wyspach recesji.
Mimo konkurencji, warto się starać
700 osób przyszło złożyć aplikację do sklepu Johna Lewisa w Manchasterze, gdzie zatrudniano 56 nowych pracowników. Mimo pracy do późnych godzin wieczornych, pracownikom dublińskiego M&S nie udało się przyjąć wszystkich aplikacji i część osób musiała przyjść następnego dnia. Jeszcze gorzej jest w Royal Mail. W niektórych miejscach przeprowadzano rozmowy z trzema osobami naraz, a liczba zgłoszeń, które otrzymała firma i agencje, które przeprowadzają dla niej rekrutację, przekroczyła 85 tysięcy.
Eksperci radzą jednak, aby się nie poddawać. – Mimo konkurencji, warto się starać. Czasami jest to świetne wyjście, bo można zdobyć jakieś doświadczenie, umieścić nowy punkt w CV. Niewykluczone też, że po zakończeniu umowy firma zaproponuje nam pracę na stałe – mówi „Polish Express” pracownik biura prasowego brytyjskiego Ministerstwa Pracy, które pomaga w poszukiwaniu pracy za pomocą agencji Job Centre Plus.
700 osób przyszło złożyć aplikację do sklepu Johna Lewisa w Manchasterze, gdzie zatrudniano 56 nowych pracowników. Mimo pracy do późnych godzin wieczornych, pracownikom dublińskiego M&S nie udało się przyjąć wszystkich aplikacji i część osób musiała przyjść następnego dnia. Jeszcze gorzej jest w Royal Mail. W niektórych miejscach przeprowadzano rozmowy z trzema osobami naraz, a liczba zgłoszeń, które otrzymała firma i agencje, które przeprowadzają dla niej rekrutację, przekroczyła 85 tysięcy.
Eksperci radzą jednak, aby się nie poddawać. – Mimo konkurencji, warto się starać. Czasami jest to świetne wyjście, bo można zdobyć jakieś doświadczenie, umieścić nowy punkt w CV. Niewykluczone też, że po zakończeniu umowy firma zaproponuje nam pracę na stałe – mówi „Polish Express” pracownik biura prasowego brytyjskiego Ministerstwa Pracy, które pomaga w poszukiwaniu pracy za pomocą agencji Job Centre Plus.
Ilona Blicharz / Fot. GETTY IMAGES
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Polish Express
Przeczytaj również
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj