Praca i finanse
“Marzyłam o tym 9 lat!” – Polka za kierownicą londyńskiego piętrusa
Nasza rodaczka w brytyjskiej stolicy wykonuje dość nietypowy dla kobiety zawód – otóż zajmuje się prowadzeniem słynnych londyńskich double-deckerów.
Polska imigrantka mieszkająca w Londynie, Beata Siuda, została bohaterką artykułu serwisu O2, który ukazał się w ramach nowego cyklu #o2naWyspach. Kierująca brytyjskim piętrusem Polka w wywiadzie dla O2 mówi, że było to jej marzenie od lat, jeszcze z czasów, gdy mieszkała w Polsce.
– Bardzo dobrze czuję się za kierownicą, a mój wujek miał dużego vana i dawał mi nim pojeździć. Zorientowałam się, że czuję się pewniej w większym pojeździe – komentowała pani Beata. Polka przyznaje, że zdobycie uprawnień do kierowania w Londynie piętrusem to nie taka łatwa sprawa. Cała procedura trwa około 10 miesięcy. Składają się na nią trudny egzamin złożony ze stu pytań testowych, oprócz tego trzeba wykazać się praktyczną znajomość znaków i przepisów, przejść kurs jazdy i poradzić sobie z formalną rozmową kwalifikacyjną. Łatwo nie było, ale Siuda kierowanie ma we krwi. – Gdy weszłam na pokład i włączyłam silnik, poczułam że to jest to. Miałam wrażenie, że robię to od zawsze. Mój instruktor też to zauważył i zapisał mnie na egzamin po 15 godzinach jazdy, gdy średnia wynosi 30-50 godzin – mówiła.
Bohaterka zwraca uwagę, że fakt, iż pochodzi z Polski nie ma żadnego znaczenia i nie sprawia, że jest traktowana inaczej, niż Brytyjczycy czy inni imigranci. Za co pani Beata najbardziej lubi swoją pracę? – Czuje się pewnie za kierownicą, bo każdy musi mi ustąpić miejsca. Wchodzę do biura, biorę swoje papiery i jestem sama sobie panią. A dodatkowo odpowiedzialna za ok 100 osób, bo jeżdżę "double deckerem" – mówiła.
– Wożę studentów, którzy większości są bardzo mili, rozpoznają mnie, witają się, panuje przesympatyczna atmosfera. Wielokrotnie słyszałam komplementy, że dobrze jeżdżę, że czują się bezpiecznie i komfortowo. Musi tak być, bo przecież robię to z pasją – opowiada o swojej pracy.
Kurs funta szterlinga – GBP słabnie, ale w stosunku do złotówki zbliża się do bariery 4.90!
Ale nie zawsze jest tak kolorowe. – Oczywiście i mnie zdarzają się różne sytuacje. Kiedyś rzeczywiście pasażer próbował na mnie wymusić zatrzymanie się nie na przystanku, czego oczywiście nie wolno mi zrobić. I w ordynarny sposób okazał mi swoje niezadowolenie. Więc zatrzymałam pojazd i kazałam mu wyjść. Nie chciał, ale ponieważ byłam nieugięta, wyszedł. Pozostali pasażerowie przepraszali za jego zachowanie – wspomina pani Beata.