Życie w UK

Mama w UK, dziecko w Polsce

Fala emigracji poakcesyjnych zmusiła wiele rodzin do rozłąki. W Polsce bije się na alarm, że oto rośnie pokolenie „eurosierot”.

Komu ciążą polskie dzieci ? >>

Brytyjskie dzieci piją >>

Nawet jedna trzecia polskich dzieci w wieku szkolnym ma doświadczenie migracji co najmniej jednego rodzica. Tak przynajmniej wskazują badania zlecone przez biuro Rzecznika Praw Dziecka Wyższej Szkole Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie „Pedagogium”. – Zauważyliśmy kilka niepokojących zjawisk związanych z pobytem rodziców za granicą – wyjaśnia dr Bartłomiej Walczak z „Pedagogium”, autor i koordynator badań. – Przede wszystkim zwiększa się skłonność do wagarowania dzieci w wieku 14 -17 lat. Poza tym zmienia się struktura czasu wolnego. Dzieci, których choćby jeden z rodziców przebywa poza Polską, zwykle spędzają mniej czasu wolnego w domu. W tym przypadku nie musi to mieć wcale negatywnych konsekwencji, a jedynie świadczy o tym, że dom przestaje być ważnym ośrodkiem na mapie „miejsc spędzania wolnego czasu” – mówi dr Walczak. Inne potwierdzone skutki wyjazdu jednego z rodziców to zmiana ról w rodzinie. W sposób naturalny wzrasta wówczas rola dziadków – w większym stopniu, gdy wyjeżdża matka, zwłaszcza w pierwszym roku jej nieobecności. Wyjazdy matek są jednak ponad dwukrotnie rzadsze niż wyjazdy ojców.

Te dzieci mają rodziców!

– W moim domu zawsze panował „babski porządek” – opowiada Mateusz, którego ojciec przez dwadzieścia lat pracował za granicą. – To mama decydowała o wszystkim, gdy więc ojciec zjeżdżał do Polski na kilka tygodni i próbował wprowadzać nowe zasady, żadne z nas nie chciało mu na to pozwolić – dodaje. – Każdy jego pobyt w domu obfitował w rozmowy o powrocie, ale zawsze był jakiś kredyt do spłacenia, trzeba było zmienić dom, samochód, opłacić studia mnie i moim siostrom. Rodzice chcieli lepszego życia dla siebie i dla nas, a ceną za to była rozłąka. Wiadomo, że wolelibyśmy, żeby ojciec był w domu, ale to nie było wtedy możliwe i każde z nas, dzieci, to akceptowało – opowiada Mateusz, który dziś kończy studia dziennikarskie, a jego siostry – medycynę i stomatologię. Jak wyjaśnia dr Bartłomiej Walczak z „Pedagogium” rozłąka rodziny niekoniecznie musi obfitować w negatywne skutki. – Z całą pewnością nie są to rodziny rozbite, w których dzieci rzeczywiście cierpią z powodu porzucenia, ani tym bardziej osierocone. Ich rodzice wyjechali po to, by poprawić jakość ich życia, dać im szanse na lepsze wykształcenie, i dziecko ma tego świadomość – zaznacza dr Walczak. Dlatego też określanie dzieci emigrantów zarobkowych terminem „eurosieroty” jest, zdaniem dr. Walczaka, nie tylko okrutne, ale i niesprawiedliwe.

E-mail zamiast wywiadówki

Problemem dzieci rozłączonych z rodzicami zarabiającymi na życie za granicą zajął się nie tylko rzecznik praw dziecka, ale także Ministerstwo Edukacji Narodowej. – To zjawisko zasygnalizowali nam w minionym roku szkolnym dyrektorzy szkół – twierdzi Anna Wesołowska, dyrektor Wydziału Strategii Nadzoru Pedagogicznego w Mazowieckim Kuratorium Oświaty. Dodaje, że „eurosieroctwo” jest wynikiem emigracji poakcesyjnej. – Dzieci, których choćby jeden rodzic pozostaje za granicą, mają obniżoną motywację do nauki, gorsze wyniki, obniżoną frekwencję oraz obniżoną dyscyplinę – wymienia dyrektor Wesołowska. Badania stołecznego kuratorium wskazują, że dzieci cierpiące rozłąkę z rodzicami stanowią zaledwie 1,3 proc. wszystkich uczniów. Dyrektor Wesołowska przyznaje jednak, że nie doszacowują one skali problemu. Z badań „Pedagogium” wynika bowiem, że problem dotyczy 30 proc. uczniów w wieku 9 – 18 lat. Anna Wesołowska twierdzi, że znaczna część szkół już zareagowała na ten nowy problem. – Szkoły utrzymują kontakt z rodzicami przebywającymi za granicą zarówno telefoniczny, jak i e-mailowy, spotykają się z nimi wtedy, kiedy są oni z wizytą w Polsce. Dzieciom oferują opiekę pedagoga, psychologa, wychowawcy, jak i opiekę pozalekcyjną. Współpracują z instytucjami wspierającymi, takimi jak poradnie rodzinne, psychologiczne, ośrodki pomocy społecznej, fundacje na rzecz dzieci – wymienia Anna Wesołowska. Ma jednak świadomość, że sytuacja bardzo się zmienia w zależności od województwa.

 

Im biedniej, tym więcej „eurosierot”

„Eurosieroctwo” najczęściej występuje w biednych rejonach kraju. Jak pokazują badania, uczniowie, którym gorzej idzie w szkole, bo ich rodzice wyjechali za granicę, już przed ich wyjazdem nie radzili sobie najlepiej z nauką. – Wyjeżdżają zazwyczaj rodzice z biednych rodzin, a nie jest tajemnicą, że trudna sytuacja ekonomiczna zwykle nie sprzyja wysokim osiągnięciom dzieci w szkole. Wyjazd opiekunów na pewno nie pomaga, ale nie jest jedyną przyczyną trudności – wyjaśnia dr Bartłomiej Walczak. Do podobnych wniosków doszła Fundacja Prawo Europejskie, która prowadziła niezależne badania. Wskazują one, że najwięcej „eurosierot” jest w biednych rejonach kraju. – Eurosieroctwo najbardziej uderzyło w tych, którzy i tak są słabi. Najgorzej sytuacja wygląda w województwach o największym bezrobociu: łódzkim, świętokrzyskim i na „ścianie wschodniej” – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prezes Fundacji Piotr Bajor. Na jednym z polonijnych forów trwa dyskusja na ten temat. „To wszystko sprawił nasz kochany rząd” – pisze Justa. „Siedzę w Anglii już kilka lat i bez tego nie mogłabym utrzymać dzieci, mamy i mieszkania. Wiem, że tych lat straconych już im nie zwrócę, ale chociaż jedno z nich może studiować i stać ich na wiele” – pisze Kasia.

Jak ma problem, to idzie do babci

Decyzja o wyjeździe związana jest często z wiekiem dziecka. Im młodsze, tym trudniej ją podjąć. Na emigrację decydują się zwykle rodzice dzieci w wieku przynajmniej gimnazjalnym. Monika, która od dwóch lat jest mamą na odległość, wyjeżdżała, gdy Patryk był jeszcze w podstawówce. Dziś syn ma trzynaście lat – właśnie poszedł do pierwszej klasy gimnazjum. Mieszka z jej rodzicami. – Chciałam go tu ściągnąć, ale on nie chce o tym słyszeć. Podczas każdego mojego pobytu w Polsce pyta – „Kiedy wrócisz?”. – Ostatnim razem nie chciał mnie puścić do Anglii – opowiada Monika. Przyznaje, że jej relacja z synem się zmieniła. – Oddaliliśmy się od siebie. Jak Patryk ma problem, to idzie z nim do mojej mamy, nawet jeśli ja jestem na miejscu – dodaje. Rozstanie z synem to wysoka cena, ale Monika nie miała wyboru. Zarobki absolwentki historii pracującej w wydawnictwie nie były wystarczające, by utrzymać dwie osoby. Monika już zdecydowała, że w styczniu przyszłego roku wraca do Polski. „Nie chcę stracić syna” – mówi. Z kolei ojciec Mateusza w zeszłym roku zakończył dwudziestoletnią emigrację zarobkową: „On i mama musieli od nowa nauczyć się żyć razem” – przyznaje Mateusz. „Na początku było im trudno, teraz są szczęśliwi”.

Magda Qandil

od naczelnego…

Nie takie znowu sieroty

Z ulgą przeczytałem opinię eksperta na temat tak zwanych eurosierot. Nie tragizujmy, nie krzywdźmy dzieci takimi przedwczesnymi etykietkami. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu.
Pomimo faktu, że tak długi okres nieobecności najbliższych dziecku osób jest dla niego ciężkim przeżyciem, załamywanie rąk nad rzekomymi szkodami w jego psychice jest chyba zbyt pochopne. Zdrowy rozsądek podpowiada, że dziecko może tyle samo stracić, ile zyskać.
Poszerzanie relacji z otoczeniem, dziadkami, ciotkami i wujkami może być zarówno przykre jak i inspirujące. Chyba wszystko zależy od tego, jak przeprowadzimy przez to nasze pociechy. Im więcej uwagi, troski i uczucia, tym łatwiej znieść im rozłąkę z mamą, tatą bądź obojgiem rodziców.
W dziedzinie psychologii rodzinnej ekspert ze mnie taki jak, nie przymierzając, fizyk jądrowy, ale jedno mogę Państwu powiedzieć. Aby nie było, że z sufitu, to zapewniam, że z autopsji. Otóż przez pierwsze trzy lata mojego życia mnie również wychowywała babcia – z bardzo trywialnego powodu. Rodzice studiowali pięćset kilometrów dalej. I jakoś nie jestem straumatyzowanym histerykiem, którego relacje z rodziną i otoczeniem są modelowym przykładem jej wewnętrznego rozbicia spowodowanego przez długą rozłąkę. No chyba, że o czymś nie wiem. Być może mi też przyklejono jakąś etykietkę – ciekawe jaką… może edusieroty…?

Maciej Ligus
 

Komu ciążą polskie dzieci ? >>

Brytyjskie dzieci piją >>

 

author-avatar

Przeczytaj również

Polska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPILNE: Szkocki rząd upada – koniec koalicji SNP z ZielonymiPolska edukacja w zasięgu rękiPolska edukacja w zasięgu rękiLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychLondyńskie lotnisko w wakacje ma przyjąć rekordową liczbę podróżnychAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiAwantura na pokładzie EasyJet. Brytyjczyk wypił butelkę wódkiKursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?Kursy budowlane w UK – jak zdobyć kartę CSCS?
Obserwuj PolishExpress.co.uk na Google News, aby śledzić wiadomości z UK.Obserwuj